Japonia pokonała Bahrajn 2:0 (0:0) i jako pierwsza zapewniła sobie awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Wygrała sześć z siedmiu eliminacyjnych spotkań i już w marcu może cieszyć się z gry na mundialu.
Japończycy w dotychczasowych spotkaniach tylko raz stracili punkty. W październiku ubiegłego roku zremisowali u siebie 1:1 z wiceliderem eliminacji – Australią. Poprzednie mecze wygrywali bardzo pewnie i wysoko. Bilans bramek 22:2 mówi sam za siebie. Byli zdecydowanym faworytem starcia z Bahrajnem. Potrafili rozbić tego przeciwnika na jego terenie aż 5:0...
Rewanż układał się jednak zdecydowanie inaczej. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą dla gospodarzy stronę. Już w dziewiątej minucie strzelili gola. Po wideoweryfikacji VAR sędziowie uznali, że Wataru Endo pomógł sobie ręką. Bramka pomocnika Liverpoolu została anulowana i pierwsza połowa dość niespodziewanie zakończyła się remisem 0:0.
Nerwowo dla Japończyków było aż do 66. minuty. Dopiero wtedy zdecydowany faworyt otworzył wynik. Z asysty cieszył się Takefusa Kubo, z bramki rezerwowy Daichi Kamada. Co ciekawe, piłkarz Crystal Palace pojawił się na murawie... trzy minuty wcześniej.
W końcówce do siatki trafił jeszcze znakomicie spisujący się w tym meczu Kubo. Spotkanie zakończyło się ostatecznie wynikiem 2:0. Trzy punkty pozwoliły Japonii świętować awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata.
2 - 0
Afganistan
0 - 1
Nepal
0:00
Dominikana
17:45
Haiti