Aleksandra Król-Walas zdobyła brązowy medal mistrzostw świata w snowboardzie alpejskim. Wracająca po przerwie macierzyńskiej Polka powtórzyła swój wyczyn z 2023 roku. Teraz smakował on jednak jeszcze lepiej. Nie obyło się bez wzruszeń – i Oli, i trenera kadry, Oskara Boma. – Na ten medal składa się kupa poświęceń. Oli, moich i naszych rodzin – drżącym głosem podkreślił autor sukcesów polskiej kadry w snowboardzie.
Korespondencja z Sankt Moritz
Dla kadry snowboardu alpejskiego to trzeci medal mistrzostw świata w ciągu ostatnich dwóch lat. W Bakuriani złoto wywalczył kontuzjowany obecnie Oskar Kwiatkowski, a brąz zdobyła Aleksandra Król-Walas. Polka tuż po sukcesie w Gruzji ogłosiła przerwę w karierze. Urodziła córkę – a w obecnym sezonie wróciła do karuzeli Pucharu Świata. I to jak. Pięć podiów PŚ blednie jednak przy kolejnym brązie mistrzostw globu. I to rozgrywanych przecież chwilę po nieudanych dla naszej zawodniczki zmaganiach w Krynicy-Zdrój, gdzie straciła szansę na czołową trójkę klasyfikacji generalnej.
– Cieszymy się bardzo, zwłaszcza po tej ciężkiej końcówce sezonu Ola udowodniła, że jest niesamowicie silna, że zapracowała na ten medal. Super, że znów nam to wyszło. Bardzo szkoda tej jednej setnej w półfinale z Tsubaki Miki, bo mogła być walka o złoto, ale nie ma co płakać. Mamy medal. Tylko to się liczy – podkreślił w rozmowie z TVP Sport trener kadry, Oskar Bom.
Król-Walas na szacunek zasługuje podwójnie. I jako zawodniczka, i jako mama realizująca się w sporcie na tak wyczynowym poziomie. – To na pewno jest dla Oli ciężkie: zostawiać dziecko w domu i jeździć trenować. Super, że sobie z tym poradziła, super, że wytrzymała psychicznie i fizycznie. Chwała jej za to. Ola, dziękuję bardzo, mam nadzieję, że jeszcze przyszły rok pociągniemy – podkreślał wzruszony szkoleniowiec. – Rośniemy w siłę jako snowboard. I mam nadzieję, że na igrzyskach też uda nam się to pokazać. Albo nie, nie "uda się", a zapracujemy na to. Na medal olimpijskich igrzysk – dodał.
Zapytany o to, ile pracy było potrzebne w doprowadzenie do medalu, trener łamiącym głosem przyznał: – Ten medal to jest kupa poświęceń. Oli, moich, naszych rodzin. W tym momencie z oczu polały się łzy wzruszenia. – Ja jestem może trochę emocjonalny i te emocje są wielkie. Ola na ten medal zasłużyła jak mało kto. A ja wiem, że i cała moja rodzina kibicuje i wspiera i bardzo jej dziękuję – podkreślił Bom.
Przed biało-czerwonymi jeszcze dwie medalowe szanse: w sobotę slalom równoległy, zaś w niedzielę rywalizacja drużynowa.