Poziom sędziowania w Polsce, nie tylko w Ekstraklasie, będzie coraz gorszy, jeśli władze Kolegium Sędziów PZPN nie zrozumieją, że swoimi decyzjami same ten kryzys spowodowały i swoim uporem same go pogłębiają. Najprostsze i podstawowe błędy władz sędziowskich można zacząć naprawiać dosłownie z dnia na dzień. W tym artykule proponujemy i omawiamy dziesięć podstawowych decyzji, które trzeba podjąć, żeby sędziowanie w Polsce było lepsze. Im szybciej, tym lepiej dla rozgrywek, klubów i atmosfery wokół arbitrów.
Poziom sędziowania w Ekstraklasie spadł tak bardzo, że wątpliwości wywołuje tylko to, czy jest najniższy od dekady, czy może od czasów wielkiej afery korupcyjnej, która wybuchła w roku 2005. Pewne jest jedno: w erze systemu VAR tak wielu błędów sędziowskich na polskich boiskach dotychczas nigdy nie było. W niższych ligach i klasach narzekania na sędziowanie też słychać coraz głośniej.
Przyczyn kryzysu z sędziowaniem w Polsce jest wiele. Niektóre można usunąć niezwłocznie, natychmiast lub z dnia na dzień, inne wymagają dłuższej pracy. Jedne i drugie wymagają zmiany postępowania władz Kolegium Sędziów PZPN. Dobrowolnej, pod wpływem władz PZPN, władz Ekstraklasy SA lub z innego powodu. Problem w tym, że PZPN sędziami przejmuje się od święta, a władze Ekstraklasy SA czasem przyznają, że dostrzegają problemy z sędziowaniem, ale nie wiedzą jak się za to zabrać i boją się konfliktu z PZPN.
Tymczasem sytuacja jest taka: statek płynie z prądem w stronę wodospadu, ludzie krzyczą, kapitan czyta i słyszy rady, co trzeba zrobić, aby nie doszło do tragedii, ale jest przekonany, że wszystko robi dobrze, tylko trzeba poczekać na zmianę prądu lub wiatru albo na moment, w którym "karta się odwróci". Czasem nawet mówi to całkiem głośno zdradzając, jaki może być wpływ jego wiary lub przesądów na dalsze losy zainteresowanych uniknięciem… spadku.
Gdyby doradcami byli obcy, kibice lub wrogowie, upór kapitana ewentualnie można byłoby zrozumieć. Problem w tym, że władze sędziowskie PZPN nie liczą się z krytyką merytoryczną i konstruktywną oraz czują niezwykły opór przed skorzystaniem choćby nawet z najbardziej jasnych i oczywistych wskazówek, jeśli one pochodzą spoza kręgu najbliższych zaufanych.
Co trzeba zrobić, aby spowolnić pogłębianie się kryzysu, zatrzymać ten trend i wreszcie zacząć poprawiać poziom sędziowania?
Oto dekalog dla władz Kolegium Sędziów PZPN. Punkty nie są ułożone od najważniejszego do najmniej ważnego, lecz w kolejności począwszy od najprostszych, najbardziej oczywistych i najłatwiejszych do wdrożenia niezwłocznie, a skończywszy na trudniejszych i wymagających przygotowania.
1. Nie wyznaczać sędziów boiskowych, czyli sędziów głównych i sędziów asystentów, do pracy w więcej niż sześciu meczach w rozgrywkach profesjonalnych w ciągu miesiąca i nie wyznaczać ich do pracy na boisku dzień przed ani dzień po aktywności związanej z innym meczem.
Dzień przed meczem powinien być czasem poświęconym wyłącznie na przygotowanie do tego meczu – fizyczne, mentalne, merytoryczne – oraz na relaks i wypoczynek.
Po meczach zagranicznych, przynajmniej po meczach rozgrywanych w czwartek (na przykład w Lidze Europy lub Lidze Konferencji) albo w piątek (na przykład w ligach innych państw) i sędziowanych na boisku, sędzia nie powinien być wyznaczany do pracy w krajowych meczach weekendowych ani w roli sędziego głównego, ani w roli sędziego asystenta i najlepiej również nie w roli sędziego wideo.
Sędziowie wideo, czyli VAR i AVAR, których praca ma zupełnie inną specyfikę, mogą być zatrudniani dwa albo trzy dni z rzędu, ale nie tuż przed ani tuż po pracy w roli sędziego boiskowego. To jest zgodne z praktykami FIFA i UEFA. Praca na boisku dzień przed czy dzień po pracy z systemem VAR jest niezgodna z praktykami i rekomendacjami FIFA i UEFA.
Powyższe zasady powinny być dla władz Kolegium Sędziów absolutnym priorytetem, zasadą podstawową, bez wyjątków ani dla Szymona Marciniaka, ani dla starszych, ani dla młodszych.
Najważniejsze powinno stać się to, aby sędziowali arbitrzy odpowiednio przygotowani teoretycznie, fizycznie, praktycznie i wypoczęci, a nie arbitrzy choćby nawet bardzo doświadczeni, z kontraktami, którym zależy na wynagrodzeniach za każdy mecz, ale zmęczeni podróżami z domu na stadion, ze stadionu na stadion, ze stadionu do domu – i tak tydzień w tydzień, miesiąc po miesiącu, sezon po sezonie.
Niektórzy piłkarze narzekają, że grają co trzy dni, choć średnio co drugi mecz grają u siebie, a co drugi na wyjeździe. Sędziowie wszystkie mecze prowadzą na wyjeździe, a w weekendy często mają mecze dzień po dniu albo mają dwa mecze w ciągu trzech dni.
Pisaliśmy o tym na TVPSPORT.PL wielokrotnie. Oto linki do niektórych naszych publikacji na ten temat:
● PKO BP Ekstraklasa. Skoro VAR śpi nie w porę, kto będzie mistrzem?
● Kolegium Sędziów znowu naraża kluby i arbitrów
● 2 mecze, ponad 1200 kilometrów. Sędziowie Ekstraklasy żyją w samochodach
● Rośnie ryzyko błędów sędziowskich w PKO BP Ekstraklasie
● Sędziowanie w Ekstraklasie? Szczęście, że piłkarze nie grają codziennie…
2. Zwiększyć liczbę sędziów wyznaczanych do prowadzenia meczów Ekstraklasy.
Kryzys sędziowski w Ekstraklasie pogłębia się, ponieważ pogłębia się zmęczenie fizyczne i psychiczne polskich sędziów. To wynika nie tylko z tego, że pracują w meczach dzień po dniu czy w dwóch meczach na weekend jako sędziowie boiskowi i sędziowie wideo (vide punkt 1), ale również z tego, że nawet licząc tylko te mecze, w których pracowali na boisku, od wielu lat są najbardziej eksploatowanymi arbitrami w Europie.
Natury nie da się oszukać – taka gospodarka siłami arbitrów wcześniej czy później musiała doprowadzić do zapaści.
Poniżej prezentujemy statystyki z Ekstraklasy i pięciu najlepszych lig Europy według rankingu UEFA.
● W Ekstraklasie w bieżącym sezonie odbyło się 25 kolejek. Rozegrano w nich 225 meczów, które prowadziło 19 arbitrów, co daje średnią 11,84. Taka statystyka wypacza prawdziwy obraz problemu, ponieważ kilku sędziów w Ekstraklasie pojawiło się incydentalnie. Skupmy się zatem na dziesięciu arbitrach z największą liczbą meczów. Ta dziesiątka prowadziła w sumie 155 spotkań. Średnia liczba meczów sędziego z pierwszej dziesiątki Ekstraklasy wynosi 15,5. Pierwsza trójka prowadziła 55 meczów, co daje średnią 18,33 na jednego arbitra.
Informacja uzupełniająca: w Lidze Mistrzów jedynym sędzią głównym z Ekstraklasy jest Szymon Marciniak. W tym sezonie nie ma żadnych szans, aby dołączył do niego inny Polak.
● W angielskiej Premier League (w rankingu UEFA 1.) odbyło się 25 kolejek, 289 meczów prowadziło 22 sędziów, co daje średnią 13,13. Pierwsza dziesiątka sędziów prowadziła w sumie 183 mecze. Średnia liczba meczów sędziego z pierwszej dziesiątki wynosi 18,3. Pierwsza trójka prowadziła 65 spotkań, co daje średnią 21,66 na jednego arbitra.
Uwaga: Premier League to od wielu lat jedyna liga w Europie, w której sędziowie mają wyższą (w tym sezonie) czy podobną liczbę meczów co ich koledzy z polskiej Ekstraklasy. Jest to jednak uzasadnione zarówno innym klimatem i brakiem przerwy zimowej w Anglii tak długiej jak w Polsce, jak i – przede wszystkim – zupełnie inną organizacją wielu kwestii sędziowskich. W Anglii działa PGMOL, czyli organizacja specjalizująca się w zarządzaniu sędziami zawodowymi i obsłudze sędziów pracujących w ligach zawodowych. PGMOL to spółka, którą współtworzą angielska federacja The FA, Premier League i English Football League.
W bieżącym sezonie w Lidze Mistrzów mecze prowadziło trzech sędziów głównych z Anglii.
● We włoskiej Serie A (2. w rankingu UEFA) odbyło się 29 kolejek, 290 meczów prowadziło 35 sędziów, co daje średnią 8,28 meczu na jednego sędziego. Pierwsza dziesiątka sędziów prowadziła w sumie 130 meczów. Średnia liczba meczów sędziego z pierwszej dziesiątki wynosi 13. Pierwsza trójka prowadziła 42 spotkania, co daje średnią 14 na jednego arbitra.
W bieżącym sezonie w Lidze Mistrzów mecze prowadziło trzech sędziów głównych z Włoch.
● W hiszpańskiej La Lidze (3. w rankingu UEFA) odbyło się 28 kolejek, 278 meczów prowadziło 21 sędziów, co daje średnią 13,23 meczu na jednego sędziego. Pierwsza dziesiątka sędziów prowadziła w sumie 145 meczów. Średnia liczba meczów sędziego z pierwszej dziesiątki wynosi 14,5. Pierwsza trójka prowadziła 46 spotkań, co daje średnią 15,33 na jednego arbitra.
W bieżącym sezonie w Lidze Mistrzów mecze prowadziło czterech sędziów głównych z Hiszpanii.
● W niemieckiej Bundeslidze (4. w rankingu UEFA) odbyło się 26 kolejek, 234 mecze prowadziło 26 sędziów, co daje średnią 9 meczów na jednego sędziego. Pierwsza dziesiątka sędziów prowadziła w sumie 121 meczów. Średnia liczba meczów sędziego z pierwszej dziesiątki wynosi 12,1. Pierwsza trójka prowadziła 39 spotkań, co daje średnią 13 na jednego arbitra.
W bieżącym sezonie w Lidze Mistrzów mecze prowadziło czterech sędziów głównych z Niemiec.
● We francuskiej Ligue 1 (5. w rankingu UEFA) odbyło się 26 kolejek, 233 mecze prowadziło 19 sędziów, co daje średnią 12,26 meczu na jednego sędziego. Pierwsza dziesiątka sędziów prowadziła w sumie 134 mecze. Średnia liczba meczów sędziego z pierwszej dziesiątki wynosi 13,4. Pierwsza trójka prowadziła 42 spotkania, co daje średnią 14 na jednego arbitra.
W bieżącym sezonie w Lidze Mistrzów mecze prowadziło trzech sędziów głównych z Francji.
Z powyższego wynika, że Kolegium Sędziów PZPN wymaga od swoich sędziów na boisku mniej więcej tyle pracy, ile wykonują arbitrzy z Anglii, którzy mają PGMOL z wielomilionowym budżetem z Premier League, English Football League i The FA na wszechstronne wsparcie dla sędziów, o jakim polscy arbitrzy mogą tylko marzyć.
W ligach, które nie mają aż takich budżetów jak Premier League, czyli w Serie A, La Lidze, Bundeslidze i Ligue 1, które jednak mają budżety nieporównywalnie większe niż polska Ekstraklasa, sędziowie też mają dużo lepsze wsparcie niż w Polsce, ale są zatrudniani znacznie rzadziej niż ich polscy koledzy w Ekstraklasie.
Decyzji władz Kolegium Sędziów PZPN, które wyznaczają arbitrów na tak wiele meczów Ekstraklasy (a do tego również wyznaczają ich na mecze I ligi, Pucharu Polski i dodatkowo na różne mecze w roli sędziów wideo), nie da się uzasadnić ani obronić racjonalnie i merytorycznie. Wiele osób, w tym również wielu sędziów spoza grona i bezpośredniego otoczenia sędziów Ekstraklasy, uważa iż władze sędziowskie PZPN boją się utraty poparcia ze strony czołowych sędziów Ekstraklasy i dlatego wyznaczają ich do pracy tak często. Każdy mecz Ekstraklasy oznacza dla sędziego dodatkowe wysokie wynagrodzenie.
Również o tym problemie pisaliśmy na TVPSPORT.PL w minionych latach wielokrotnie. Oto linki do niektórych naszych publikacji na ten temat:
● Sędziowie dziesięciu czołowych lig Europy dziwią się Polakom
● Nie ilość a jakość? Rekordowe liczby polskich sędziów
3. Wyznaczać w pełni kompetentne zespoły sędziów VAR. W każdym zespole VAR powinien być co najmniej jeden sędzia główny lub były sędzia główny i co najmniej jeden sędzia asystent albo były sędzia asystent, czyli specjalista od spalonych.
Tymczasem co jakiś czas zdarzają się zdumiewające i bulwersujące błędy VAR w ocenie spalonego. Ostatnio najgłośniej było o sytuacjach z meczów Lechia Gdańsk – Lech Poznań i Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin. Weryfikacja nazwisk sędziów wideo odpowiedzialnych za błędy popełnione w tych spotkaniach wykazała, że w zespole VAR w jednym i drugim meczu nie było ani jednego sędziego asystenta czy byłego sędziego asystenta, czyli nie było żadnego specjalisty od spalonych. W efekcie wypaczone zostały wyniki dwóch meczów Ekstraklasy.
Ba, nawet więcej. Dobra decyzja, którą w meczu Puszczy z Zagłębiem na boisku podjął sędzia asystent z chorągiewką, czyli specjalista od spalonych, została zmieniona przez sędziów wideo, na co dzień sędziów głównych, którzy specjalistami od spalonych nigdy nie byli i nie są.
Oto linki do naszych artykułów na ten temat:
● Interpretacja prostego spalonego znowu przerosła sędziów Ekstraklasy
● Kolejne błędy w ocenie spalonych kompromitują sędziów Ekstraklasy. To nie przypadek...
4. Zmienić zasady awansu i spadku sędziów w taki sposób, aby arbitrzy byli oceniani merytorycznie, awansowani albo degradowani na podstawie wyników swojej pracy, a nie na podstawie daty urodzenia, miejsca zamieszkania lub przynależności do związku wojewódzkiego, pochodzenia, płci czy poglądów.
Powszechna w sędziowaniu piłki nożnej w Polsce dyskryminacja wiekowa to jeden z największych powodów do wstydu dla PZPN i jedna z głównych przyczyn rezygnacji i zakończenia kariery przez wielu arbitrów w cały kraju.
Gdyby urodzony w 1981 roku Szymon Marciniak znudził się Ekstraklasą, gdyby chciał wykonywać inną pracę, sędziując co tydzień jako amator z pasją tylko w którejś z niższych lig, nie mógłby, bo według zasad ustalonych przez PZPN jest za stary.
A może chociaż mógłby okazjonalnie poprowadzić jakiś meczyk w jakiejś niższej lidze? Proszę bardzo, zwłaszcza Marciniak, ten Marciniak, ale tylko okazjonalnie. Regularnie? Nie, nie ma mowy, bo co by powiedzieli inni sędziowie w jego wieku… Nie przy obecnie obowiązujących regulacjach dotyczących wieku arbitrów poszczególnych lig i klas.
Arbiter finału mistrzostw świata, finału Ligi Mistrzów i finału klubowego mundialu według tych samych zasad – jak skończy 50 lat – nie będzie mógł sędziować Ekstraklasy, ani tym bardziej I ligi, II ligi czy chociaż III ligi. To znaczy, że według PZPN nawet taki arbiter, nawet gdyby był w formie fizycznej lepszej niż obecnie, nie będzie mógł sędziować na szczeblu centralnym, bo… tak uważają władze Kolegium Sędziów PZPN, a nikt we władzach PZPN nie potrafi im tego wybić z głowy.
Mniejsza o Marciniaka, bo on ma inne plany na następne lata. Jednak problem jest bardzo poważny, bo w każdym roku w całej Polsce z sędziowania rezygnuje wielu sędziów właśnie dlatego, że z powodu wieku władze sędziowskie nie pozwalają im awansować do wyższej ligi albo z powodu wieku każą im pożegnać się z sędziowaniem w danej lidze.
Sytuacja jest absurdalna z wielu powodów, wieloaspektowo i na wielu poziomach. Im niższa liga czy klasa, tym niższe są limity wiekowe. W wielu miejscach w Polsce sędziowie w wieku na przykład lat 30 nie mogą awansować, bo już na szczeblu okręgowym dowiadują się od lokalnych władz sędziowskich, że… są za starzy.
Absurd, bo przecież w Ekstraklasie, czyli najwyższej lidze w Polsce, czyli rozgrywkach najbardziej wymagających wysokiej formy fizycznej, można sędziować na boisku do "pięćdziesiątki" (sędzią VAR można być dwa lata dłużej), a młodzi sędziowie – bardzo często w wieku lat dwudziestu kilku lub trzydziestu kilku, czyli wtedy, gdy wielu z nich jest w najlepszej formie fizycznej w swoim życiu – słyszą, że awans już nie dla nich…
Absurd, bo Szymon Marciniak zapisał się na kurs sędziowski w roku 2002, a w Ekstraklasie zadebiutował w roku 2009, czyli przejście całej krajowej ścieżki awansów zajęło mu siedem lat. Wielu arbitrów doszło do Ekstraklasy w okresie krótszym niż 10 lat. Pod tym względem Marciniak wcale nie jest rekordzistą Polski. Ale dla uproszczenia posłużmy się wynikiem Marciniaka, bo to ułatwi nam wyobrażenie, ilu innych Marciniaków polska piłka nożna może tracić w wyniku absurdalnych limitów wiekowych ustalonych przez Kolegium Sędziów PZPN i w konsekwencji ustalonych również przez władze sędziowskie wojewódzkich i okręgowych związków piłki nożnej.
Gdyby sędzia mający – dajmy na to – 30 lat nie był blokowany na szczeblu okręgowym z powodu wieku, teoretycznie w wieku lat 37 mógłby sędziować w Ekstraklasie. Może już nie zdążyłby zostać sędzią międzynarodowym, ale mecze Jagiellonii, Legii, Rakowa, Śląska czy innych czołowych klubów Polski mógłby prowadzić z powodzeniem jeszcze przez przynajmniej 13 sezonów.
Gdyby arbiter mający – dajmy na to 35 lat – nie był blokowany na szczeblu okręgowym z powodu wieku, teoretycznie w wieku lat 42 też mógłby sędziować w Ekstraklasie – przynajmniej przez osiem lat.
30 czy 35 lat to wiek, w którym karierę kończy wielu piłkarzy – zawodowych, amatorów, ale również pasjonatów innych sportów. Wielu z nich grało w piłkę lepiej niż Szymon Marciniak, więc być może byliby również lepszymi od niego sędziami albo przynajmniej byliby sędziami dość dobrymi na Ekstraklasę. 30 czy 35 lat to wiek, kiedy wielu ludzi zaczyna odkrywać nowe pasje, wielu z nich przychodzi na kursy sędziowskie i po jakimś czasie dowiadują się, że… dla nich jest za późno. Bo tak ustalił PZPN. Ogromna większość absolwentów każdego kursu sędziowskiego w Polsce rezygnuje z tego zajęcia w ciągu pierwszych miesięcy, następni rezygnują w ciągu roku, dwóch lat...
Można byłoby uznać, że sztuczne ograniczenia wiekowe dla sędziów to spadek po "komunie", tyle że system komunistyczny w Polsce upadł w 1989 roku, mamy rok 2025, a nowe ograniczenia wiekowe ustaliły obecne władze sędziowskie PZPN, które zostały powołane w roku 2021...
O dyskryminacji sędziów ze względu na wiek również pisaliśmy na TVPSPORT.PL wielokrotnie. Oto linki do niektórych artykułów:
● Rafał Rostkowski: koniec z chałturami, zostają przemoc i dyskryminacja
● Sędzia i Sąd z Niemiec dali przykład, jak walczyć z dyskryminacją
● Skończmy z dyskryminacją wiekową sędziów!
● Dyskryminacja wiekowa? Bez presji medialnej PZPN znowu nic nie zrobi
5.a. Przetłumaczyć oryginalne angielskie "Laws of the Game", czyli "Przepisy gry", od nowa. Aby przekład był dokładny, możliwie najwierniejszy ustaleniom i intencjom The IFAB i FIFA, to zadanie należy zlecić tłumaczowi profesjonalnemu.
Sytuacja dotychczasowa i obecna – czyli sędziowanie, interpretowanie boiskowych zdarzeń i ocenianie ich według polskich "Przepisów gry", które zostały przez PZPN źle przetłumaczone z języka angielskiego – jest, delikatnie to ujmując, niedopuszczalna, nieakceptowalna i wymaga natychmiastowej reakcji.
Błędy w tłumaczeniu zawarte w preambule, czyli wstępie do "Przepisów gry", mogą śmieszyć lub żenować. Błędy w tłumaczeniu fragmentów ściśle merytorycznych – na przykład tak ważnych części zasad jak przepis o spalonym czy protokół VAR – miały, mogły mieć i nadal mogą mieć wpływ na losy wielu drużyn w wielu meczach w rozgrywkach Ekstraklasy, Pucharu Polski, I ligi, innych lig szczebla centralnego, rozgrywkach wojewódzkich, okręgowych i różnych młodzieżowych.
Sens niektórych fragmentów polskich "Przepisów gry" inny niż sens oryginalnych angielskich "Laws of the Game" ustalonych i wydanych przez The IFAB sprawia, że tak naprawdę uprawiamy w Polsce inną wersję piłki nożnej niż ta, w której rozgrywki organizują FIFA, UEFA czy inne kraje należące do tych organizacji. Uprawiamy piłkę nożną inną niż ta, w której chcielibyśmy osiągać sukcesy międzynarodowe. Oczywiście obie wersje są do siebie bardzo podobne, w wielu meczach nie widać żadnych różnic, ale niektóre sytuacje z polskich boisk i treść "Przepisów gry" firmowanych przez PZPN dowodzą, że nawet na papierze różnice są zbyt duże.
5.b. Ujednolicić interpretację wszystkich przepisów i dostosować ją do interpretacji FIFA i UEFA.
Raz na zawsze należy skończyć z jakimikolwiek polskimi interpretacjami różnymi od interpretacji FIFA i UEFA.
Wszystkie interpretacje powinny wynikać wprost z treści prawidłowo przetłumaczonych od nowa "Przepisów gry" i z oficjalnych materiałów szkoleniowych FIFA i UEFA.
O błędach w tłumaczeniu "Laws of the Game" tkwiących w polskich "Przepisach gry" i błędnych interpretacjach też pisaliśmy wielokrotnie. Oto linki do niektórych naszych publikacji na ten temat:
● W polskim wydaniu "Przepisów gry" jest istotny błąd! Wyjaśniamy przepis o spalonym
● Szef sędziów Ekstraklasy broni ich używając… fałszywego przepisu
● Sędziowie La Ligi dali arbitrom Ekstraklasy lekcję, na czym polega spalony
● Sędziowie Ligi Mistrzów dali arbitrom Ekstraklasy lekcję, kiedy nie ma spalonego
● PZPN: obowiązują "Przepisy gry". FIFA, UEFA, IFAB: obowiązują angielskie "Laws of the Game"
● Cała Polska widziała, VAR też… PZPN wprowadza wszystkich w błąd
6. Zwiększyć transparentność w sędziowaniu piłki nożnej w Polsce. Piłkarze, trenerzy, kluby i kibice potrzebują wiedzieć i mają prawo wiedzieć, dlaczego sędziowie podjęli określone decyzje, dlaczego je zmienili czy dlaczego ich nie zmienili.
Nie istnieją żadne ograniczenia ze strony The IFAB, FIFA czy UEFA, które nie pozwalałyby PZPN na znaczące zwiększenie transparentności w sędziowaniu.
IFAB zgodziła się, żeby sędziowie ogłaszali publiczności powody swojej decyzji lub powody zmiany decyzji tuż po weryfikacji zdarzenia przy monitorze systemu VAR. FIFA praktykuje to we wszystkich swoich turniejach. Ze zgody IFAB korzystają kolejne kraje.
W wielu krajach publikowane są również nagrania rozmów sędziego boiskowego z sędzią VAR wraz z klipami wideo, które omawiali. IFAB na to pozwala, FIFA i UEFA tego nie zabraniają, więc w coraz większej liczbie krajów piłkarze, trenerzy, sędziowie niższych lig i kibice dowiadują się, co się stało, co było oceniane i co było decydujące. Jawność służy edukacji i podnoszeniu poziomu wiedzy o piłce nożnej i sędziowaniu. Taka transparentność leży w interesie wszystkich stron, a przynajmniej powinna leżeć w interesie wszystkich stron.
Niektóre afery nie wybuchłyby albo inny byłby ich przebieg, gdyby było jasne, czym kierowali się sędziowie.
O potrzebie większej transparentności w sędziowaniu pisaliśmy wiele razy. Oto linki do przykładowych artykułów:
● Sędziowanie staje się transparentne. Ale powoli
● FIFA udowadnia, czy sędzia może być mówcą
● Przez kogo odpadł Widzew? Nagrania rozmów sędziów z VAR powinny być upublicznione
● Wielka kontrowersja, ale… wszyscy mieli rację. Taki powinien być futbol
7. Zbudować system skautingu sędziowskiego w PZPN, bo jest potrzebny przynajmniej tak samo jak klubom skauting piłkarski, a nawet bardziej, bo PZPN w praktyce jest monopolistą. Skoro PZPN, jak sugerują członkowie władz sędziowskich, "dostaje na tacy zbyt mało talentów", to dowód i najwyższy czas, żeby sam zaczął ich szukać.
Skauting sędziowski w PZPN praktycznie nie istnieje. Kolegium Sędziów awansuje arbitrów spośród tych, których zgłaszają wojewódzkie związki piłki nożnej. Jeżeli władze wojewódzkie z jakiegokolwiek powodu nie zgłaszają centrali, że mają u siebie utalentowanego sędziego X, może on zrezygnować z sędziowania, przenieść się do innego związku wojewódzkiego, albo pogodzić z tym, że w swoim województwie przy takich władzach kariery nie zrobi.
Skautingu nie ma, bo… jest niewygodny politycznie. Władze PZPN są zależne między innymi od władz związków wojewódzkich, od tak zwanych baronów, więc Kolegium Sędziów PZPN uprzejmie i taktownie, aczkolwiek ze szkodą dla poziomu sędziowania niemożliwą do oszacowania, polega na kandydaturach sędziów wskazanych lub przynajmniej zaakceptowanych przez barona wojewódzkiego, ewentualnie wskazanych lub zaakceptowanych przez wojewódzkie władze sędziowskie. One też są wyznaczone przez barona.
Członkowie programu CORE, organizowanego dla potencjalnie najzdolniejszych sędziów z poszczególnych województw, również są wybierani z klucza wojewódzkiego.
Poziom sędziowania – w największym stopniu dotyczy to III ligi i II ligi, ale w rezultacie w pewnym stopniu również I ligi i Ekstraklasy – zależy więc bardziej od baronów i władz sędziowskich wojewódzkich związków piłkarskich niż od władz sędziowskich PZPN.
Wielu zdolnych, bardzo zdolnych, dobrych czy bardzo dobrych sędziów nigdy nie przebiło się i nie przebije na szczebel centralny z powodu "nie dość dobrych" relacji z władzami związku wojewódzkiego.
Ten system jest podwójnie zły. Po pierwsze dlatego, że polska piłka nożna traci niezliczone rzesze sędziów, którzy powinni prowadzić mecze w ligach wyższych niż wojewódzkie. Po drugie dlatego, że… ten system jest korupcjogenny. Sędziowie z lepszymi relacjami z władzą lansują sędziów ze swojego otoczenia, co odbywa się kosztem wszystkich pozostałych. O tym, jak to działa w całej Polsce, wielu sędziów opowiada ze szczegółami w taki sposób, że nie można wątpić, iż skala problemu jest olbrzymia. Sędziowie "lepiej ustosunkowani" z władzą "ciągną" swoich asystentów, bliskich znajomych, kolegów z pracy w innej branży, etc.
W środowisku piłkarskim w niektórych kręgach istnieje niemalże kult pewnego bardzo wpływowego działacza, który pomógł awansować wielu sędziom. W gronie beneficjentów jego życzliwości jest wielu bardzo różnych arbitrów o bardzo różnej reputacji. Druga strona tego medalu jest taka, że pomagając subiektywnie wybieranym – pomagając im nieformalnie, nielegalnie, poza wszelkimi procedurami – w praktyce blokował szanse dla pozostałych sędziów. Na wielu szczeblach awans odbywa się przez bardzo "wąskie gardło", więc wsparcie wpływowego promotora bywa bezcenne dla nielicznych i bardzo szkodliwe dla licznych.
Prawdziwy skauting systemowy mógłby jednocześnie przyczynić się do wzrostu poziomu sędziowania, jak i do ograniczenia szkodliwości "prywatnych akcji promujących" o zabarwieniu korupcyjnym lub korupcjogennym.
8. Zbudować departament sędziowski w PZPN, zdrowe struktury sędziowskie w centrali i związkach wojewódzkich oraz stworzyć organizację odpowiedzialną za sędziowanie w ligach zawodowych, wzorując ją na angielskiej PGMOL i amerykańskiej PRO.
O sędziowaniu piłki nożnej w Polsce decyduje wiele osób, które o sędziowaniu nie mają zielonego pojęcia, oraz wiele osób, które na sędziowaniu się znają, ale to jest tylko ich pasja, hobby, w najlepszym przypadku dodatkowe zajęcie zarobkowe.
Mimo że sędziowaniem interesuję się od dziecka, mimo że byłem sędzią przez 30 lat i nawet w czasie imprez FIFA i UEFA ze względu na posiadaną wiedzę nazywany byłem "Wikipedią" lub "Wiki Rafa", nie potrafię wskazać ani jednej osoby kluczowej dla sędziowania piłki nożnej w Polsce, która jednocześnie byłaby po prostu fachowcem od sędziowania i zawodowo zajmowałaby się tylko zarządzaniem organizacją sędziowską i zarządzaniem sędziami. Nie chodzi mi tutaj o jakiegoś wybitnego fachowca, lecz o jakiegokolwiek fachowca.
Był tylko jeden bardzo szczególny wyjątek: Andrzej Strejlau. A pozostali przewodniczący KS PZPN?
Ujmując to w skrócie: dwóch szefów sędziów jednocześnie robiło interesy handlując krzesełkami, które potem sędziowie widzieli na trybunach różnych klubów ("Jak awansujemy, to cały stadion zrobimy w takich krzesełkach" – mówił działacz klubowy sędziom "na zachętę" przed meczem, dając w ten sposób do zrozumienia, że sędziom powinno zależeć, żeby po meczu ich szef był zadowolony z wyniku meczu); jeden z nich dodatkowo produkował materiały przemysłowe dla sponsora klubu Ekstraklasy, którego prezes jednocześnie był… członkiem zarządu PZPN, czyli jednym z przełożonych szefa sędziów; inny jednocześnie sprzedawał klubom i sędziom sprzęt sportowy; inny jednocześnie prowadził wiele różnych interesów; inny korzystał ze stanowiska w PZPN wyznaczając samego siebie na tyle meczów w roli obserwatora, na ile tylko pozwalały miejsca i terminy meczów oraz długość weekendów. Obecny szef to Tomasz Mikulski – jednocześnie jest cenionym lekarzem i ceni sobie tę pracę tak bardzo, że nie chciał zostać ani sędzią zawodowym, ani w pełni etatowym przewodniczącym Kolegium Sędziów. Teraz "pije piwo", które naważyli mu poprzednicy, i drugie, które sam sobie naważył.
Jeśli nie powstaną profesjonalne struktury sędziowskie – na potrzeby PZPN, czyli piłki nożnej na wielu różnych szczeblach, i na potrzeby zawodowych rozgrywek – i jeśli sędziami nie będą zarządzać profesjonaliści pracujący na cały etat i dzień w dzień zawsze wtedy kiedy jest potrzeba, z sędziowaniem w Polsce nie będzie lepiej. To jest dla mnie jasne i oczywiste od wielu lat – od czasów, gdy byłem sędzią i przyglądałem się temu wszystkiemu od wewnątrz, będąc blisko władz i obserwując ich działania – ich sukcesy i porażki, zaniedbania i zaniechania – w wielu kolejnych kadencjach.
Przez 27 lat pracy w Ekstraklasie, sędziując w niej pół tysiąca meczów, widziałem i słyszałem wystarczająco wiele, a sędziowie w prywatnych rozmowach coraz częściej opowiadają kolejne odcinki tej historii i powtarzają, że "finansowo jest coraz lepiej", a nawet "wspaniale", ale ogólnie i merytorycznie jest coraz gorzej.
● Bez presji medialnej PZPN znowu nic nie zrobi
9. Edukować, popularyzować, szkolić, tłumaczyć, zachęcać, a także lepiej dbać o sędziów, na przykład przyłączając się do walki z przemocą wobec sędziów sportowych… – to wszystko i znacznie więcej powinien robić PZPN w sprawach dotyczących "Przepisów gry" i sędziowania.
PZPN powinien stać się w większym stopniu związkiem polskim niż tylko piłkarskim. Kolegium Sędziów powinno bardziej działać z pożytkiem dla sędziów niż dla kolegów i najbliższego otoczenia.
Sukcesy w wielu branżach w dużym albo bardzo dużym stopniu zależą od znajomości obowiązujących w niej zasad. "Jeśli nie znasz reguł, nie zrozumiesz gry" – takie motto sobie wymyśliłem, ale chętnie użyczyłbym je PZPN.
Kolegium Sędziów PZPN powinno popularyzować "Przepisy gry" (dobrze przetłumaczone), tłumaczyć publicznie nowe interpretacje i interpretacje wzbudzające duże lub głośne wątpliwości piłkarzy, trenerów czy kibiców. Powinien szkolić nie tylko sędziów i nie tylko obserwatorów. Szkolić regularnie, a nie od święta, jednorazowo, żeby odhaczyć "kluby są przeszkolone".
Omawianie przez PZPN w "Klipie tygodnia" jednej sytuacji sędziowskiej na kolejkę (i to też nie zawsze) to kropla w morzu potrzeb. Słona kropla, gdy "Klip tygodnia" tłumaczony jest w oparciu o źle przetłumaczone "Przepisy gry".
PZPN powinien też znacznie lepiej wspierać sędziów niższych lig i klas, zarówno na szczeblu centralnym, jak i wojewódzkim, okręgowym i sędziów rozgrywek młodzieżowych i dziecięcych.
Byłoby też miło, zwłaszcza czynnym sędziom i ich rodzinom lub bliskim, gdyby PZPN przyłączył się do walki z przemocą wobec sędziów. Przyłączył nie tylko słowami gdzieś po cichu w kuluarach, lecz także czynami widocznymi dla opinii publicznej. To powinno być dla PZPN jasne i oczywiste, że sędziów słabych należy doszkalać, a sędziów złych eliminować, podobnie jak złych ludzi – piłkarzy, trenerów czy działaczy – którzy są sprawcami aktów przemocy wobec sędziego lub sędziów.
● To nie sędziowie ustalają przepisy! Fakty i mity w obronie bramkarzy
● Bramkarze mogą łapać piłkę kopniętą przez obrońcę! Wyjaśniamy liczne kontrowersje
● Futbol 2025/2026: bramkarze odliczani, sędziowie z kamerami, decyzje ogłaszane w czasie meczu
● Specjalnie dla dzieci, rodziców i opiekunów: wyjaśniamy 10 podstawowych reguł piłki nożnej
10. Eksperymentować, ale legalnie! Kolegium Sędziów PZPN powinno korzystać z możliwości udziału w oficjalnych eksperymentach, które prowadzą The IFAB i FIFA.
Zanim The IFAB zmieni jakiś przepis, często go testuje. Niektóre testy kończą się powodzeniem i wprowadzeniem zmiany do treści "Laws of the Game", inne testy dowodzą, że lepiej pozostawić dotychczasowe brzmienie zasad gry.
Obecnie trwają lub są przygotowywane między innymi testy sprawdzające:
● propozycję nowego sensu przepisu o spalonym,
● wpływ zastosowania kamer nasobnych przez sędziów na ich bezpieczeństwo,
● możliwości wykorzystania obrazu z sędziowskich kamer nasobnych w czasie transmisji telewizyjnych,
● skuteczność działania dodatkowych okresów "na schłodzenie" (po sytuacji konfliktowej, na przykład po masowej konfrontacji),
● zakaz rozmyślnego zagrywania piłki głową w rozgrywkach dla piłkarzy i piłkarek do lat 12 (to zdecydowanie najważniejszy z testów – niezwykle ważny dla zdrowia młodych ludzi).
Udział w eksperymentach – tych, innych, wcześniejszych czy przyszłych – jest ważny, bo oprócz wiedzy na temat badany daje też inne spojrzenie na problemy "sąsiednie".
Eksperymentowanie pozwala lepiej zrozumieć piłkę nożną i pomaga znaleźć rozwiązania również dla innych problemów sędziowskich. Tego nam w Polsce trzeba, takich szans trzeba szukać i o takie możliwości należy IFAB lub FIFA prosić.
Jeżeli PZPN zrealizuje powyższe punkty, liczba błędów sędziowskich i różnych spowodowanych nimi afer zacznie spadać.
Im wcześniej PZPN podejmie odpowiednie decyzje, tym szybciej pojawią się szanse na poprawę poziomu sędziowania zarówno w Ekstraklasie, jak i w niższych ligach i klasach.
Im więcej punktów zaproponowanych powyżej PZPN zacznie realizować, tym większe będą szanse na poprawę w sędziowaniu dużą i wyraźną.
Czy powyższe propozycje gwarantują postęp? Tak, ale pod warunkiem, że Kolegium Sędziów PZPN w międzyczasie nie popełni jakichś innych poważnych błędów.
Takie decyzje, jak te zaproponowane powyżej w postaci dekalogu dla Kolegium Sędziów PZPN, trzeba podjąć, aby sędziowanie w Polsce było lepsze. Żeby było lepiej niekoniecznie dla obecnych sędziów Ekstraklasy i ich obecnych władz, lecz z pewnością lepiej dla rozgrywek, klubów, również dla kibiców, siedmiu-ośmiu tysięcy sędziów niższych lig i klas i dla atmosfery wokół polskiego futbolu.
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba