Gwiazdor Los Angeles Lakers LeBron James wrócił do gry po opuszczeniu siedmiu spotkań z powodu kontuzji pachwiny, ale jego drużyna uległa u siebie Chicago Bulls 115:146 w jednym z sobotnich meczów koszykarskiej ligi NBA.
40-letni LeBron James pauzował dwa tygodnie wskutek urazu, jakiego nabawił się 8 marca w starciu z Boston Celtics. Powrót lidera to była jedyna tego dnia dobra wiadomość dla "Jeziorowców" i ich kibiców. Najlepszy w historii strzelec NBA spędził na parkiecie 31 minut, wyglądał na wypoczętego, nie brakowało mu energii, ale widoczny był brak rytmu. Uzyskał 17 punktów, miał sześć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty, ale zaliczył też pięć strat.
– Musimy grać lepiej. Czeka nas teraz sesja wyjazdowa i ani to, co dziś pokazaliśmy, ani to, jak zaprezentowaliśmy się ostatnio w delegacji, nie wystarczy – przyznał krytycznie James.
Poza nim do składu zespołu z LA wrócił też Rui Hachimura, który opuścił 12 meczów. – Być może podświadomie założyliśmy, że skoro wszyscy wracają, to będzie jak trzy tygodnie temu i samo się wygra. Ale to nie działa i im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej – powiedział trener Lakers JJ Redick.
Gospodarze zawiedli szczególnie w defensywie, pozwalając "Bykom" uzyskać co najmniej 30 punktów w każdej kwarcie, a w ostatniej nawet 42. 145 straconych punktów to największa liczba w sezonie; wcześniej ten niechlubny licznik wskazywał 133.
– To była chyba nasza najgorsza defensywa w sezonie, a w ostatnich trzech miesiącach to już na pewno – ocenił szkoleniowiec. Do przerwy grę Lakers ciągnął Słoweniec Luka Doncic, który po dwóch kwartach miał już 29 pkt, ale w dalszej części spotkania dorzucił tylko pięć.
Lakers po drugiej z rzędu przegranej mają na koncie 43 zwycięstwa i 27 porażek, co daje im czwartą lokatę na Zachodzie. Prowadzą Oklahoma City Thunder (58-12), którzy nie tylko jako jedyni w tej konferencji są już pewni udziału w play off, ale też zapewnili sobie pierwsze miejsce na koniec sezonu regularnego.
Na Wschodzie dominują Cleveland Cavaliers (46-14) i broniący tytułu Boston Celtics (51-19). Obie drużyny mogą już powoli zacząć myśleć o decydującej fazie sezonu.
Bulls, z bilansem 31-40, plasują się na dziewiątej pozycji. W Los Angeles ich liderami byli Coby White - 36 pkt, mający litewskie korzenie Matas Buzelis – 31 i Josh Giddey, któremu dwóch przechwytów zabrakło to tak zwanego quadruple-double, bo miał 15 pkt, 17 asyst i 10 zbiórek.