Stefano Lavarini kontynuuje współpracę z reprezentacją Polski siatkarek. Włoch w TVPSPORT.PL mówi o sezonie klubowym, w którym prowadzi Numia Vero Volley Milano, ale również o tym, jak zaplanować kolejne rozgrywki kadrowe w kontekście bycia gospodarzem finałów Ligi Narodów i wprowadzenia nowych zawodniczek. Odnosi się również do kadrowej emerytury Joanny Wołosz.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jak się pan czuje w tym sezonie? Nieoczekiwane dla wielu pożegnanie z Fenerbahce Stambuł, nowy klub...
Stefano Lavarini: – Tak, zmieniłem klub. W takich sytuacjach zawsze trzeba się nieco dostosować, ale i tak jest to bardzo ciekawe wyzwanie. Drużyna nie jest też daleko od mojego domu rodzinnego, co dało mi możliwość częstszego spotkania z najbliższymi. To więc dobre rozwiązanie dla mojego życia prywatnego.
Jeśli chodzi o sezon klubowy, na początku było trudno. Mieliśmy pewne problemy fizyczne po igrzyskach olimpijskich ze znalezieniem dobrej równowagi i w ciągłości pracy. Kiedy udało nam się to osiągnąć, mniej więcej po Bożym Narodzeniu i Sylwestrze, zaczęliśmy pracować lepiej i konsekwentnie. Za tym poszły wyniki. W ostatnich miesiącach przebyliśmy więc długą podróż i jesteśmy gotowi stawić czoła największym wyzwaniom w najważniejszych momentach obu rozgrywek – mistrzostw Włoch i Ligi Mistrzyń.
– Jak wielkie emocje wywołała wygrana nad Eczacibasi Stambuł w Lidze Mistrzyń?
– Z pewnością był to jeden z najtrudniejszych ćwierćfinałów obok starcia Vakifbanku z Fenerbahce. Patrząc na jakość składów, mógłby się on skończyć na korzyść zarówno jednej, jak i drugiej strony. Byliśmy jednak lepsi od naszego rywala i to dla nas wielkie szczęście. Pokazaliśmy nasze umiejętności i stałość przeciwko bardzo silnej drużynie.
– Miesiąc po igrzyskach rozmawiałam z Joanną Wołosz. Powiedziała mi wtedy, że rozmawialiście po Paryżu i oboje nie wiedzieliście, jak się czujecie. Czy ostatnie miesiące zmieniły pana patrzenie na to, co wydarzyło się w stolicy Francji?
– Ostatnie miesiące nie zmieniły mojego spojrzenia na poprzednie igrzyska olimpijskie. Potwierdzam to, co czułem zaraz po nich. Jestem pewien, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Patrząc na przeszłość, przez długi czas Polska nie brała udziału w tych zawodach. Zasłużyliśmy na możliwość, żeby tam być. Co więcej, biało-czerwone przez wiele lat nie wygrały meczu podczas najważniejszej imprezy czterolecia, a my finalnie dotarliśmy do ćwierćfinału.
Ostatecznie zakończyliśmy rywalizację mając na koncie porażki z zespołami, które wywalczyły srebrny i brązowy medal imprezy. Zawsze są na szczycie. Obie te drużyny były w stanie zrobić różnicę dokładnie wtedy, gdy ta liczyła się najbardziej. Z perspektywy wyniku, nie mam więc wątpliwości, że osiągnęliśmy dobry rezultat. Nie zmienia to jednak faktu, że marzyliśmy o wszystkim, co tylko możliwe. Gdyby się tego nie robiło, nigdy nie byłoby się w stanie osiągnąć najwyższego celu.
Jeśli jest coś, co pozostawiło trochę gorzkiego posmaku, to prawdopodobnie świadomość, że w ostatnich latach bardzo się rozwinęliśmy i staliśmy się konkurencyjni nawet dla najlepszych drużyn. Być może fakt, że zagraliśmy z Brazylią i USA nie prezentując się świetnie, rzucił nieco cienia na tę imprezę. Czuliśmy, że możemy pokazać lepszą siatkówkę.
Mimo to uważam, że powinniśmy być naprawdę bardzo zadowoleni z wyniku. Chcieliśmy zrobić jeszcze więcej, grać jeszcze lepiej, zajść jeszcze dalej, ale jeśli spojrzy się na to, czego dokonaliśmy, myślę, że można być tylko zadowolonym.
– Czy można było zrobić coś inaczej?
– Nie sądzę. Gdy pracowaliśmy, staraliśmy się zawsze robić to, co najlepsze. Dużo myśleliśmy o tym, jak poradzić sobie z każdą sytuacją, co umieścić w naszej podróży i jakiego rodzaju doświadczenia musimy przejść. Nawet nie przychodzi mi do głowy nic, co zrobiłbym inaczej. Jestem więc zadowolony ze sposobu pracy, który wybraliśmy.
– Trudno wyobrazić sobie reprezentację Polski siatkarek bez Joanny Wołosz?
– Na pewno będzie ona inna. Asia jest jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji w historii dyscypliny. Siatkówka to jednak sport drużynowy i to zespół liczy się najbardziej. Bez niej może być więc inaczej, ale i tak będziemy starali się zbudować coś, co nada jakości drużynie. Nie możemy liczyć na zawodniczkę, która uczyniła tę ekipę silniejszą, ale i tak będziemy pracować dalej i się rozwijać.
– Czy byłoby zbyt prostym powiedzieć, że Katarzyna Wenerska będzie pierwszym wyborem na pozycję rozgrywającej?
– Musimy to jeszcze rozważyć. Nie zmienia to faktu, że Kasia w ostatnich latach była dla nas gwarancją jakości. Świetnie radziła sobie zarówno w roli pierwszej rozgrywającej, jak i drugiej. To z nią jako prowadzącą drużynę zdobyliśmy nasz pierwszy medal. Na pewno jest więc jedną z zawodniczek, które mogą być ważne w naszej przyszłości.
– Otwieramy nowy cykl olimpijski. Jak inny on będzie od pana pierwszego z reprezentacją Polski? Czasu na przygotowania do igrzysk jest więcej, a pan będzie też w innej sytuacji, bo przez trzy lata poznawał polską kadrę.
– Są kwestie, które już mają dużą wagę. Nie zakwalifikowaliśmy się jeszcze do następnych igrzysk olimpijskich. Będziemy musieli więc zaplanować nową podróż, która doprowadzi nas na tę imprezę.
– Spokoju więc nie będzie?
– Jak by mógł być? Po drugie, jesteśmy drużyną o bogatej tradycji w tym sporcie. Ostatnie trzy lata były okresem rozwoju. Należy jednak pamiętać, że w sporcie nic nie jest dane na zawsze, a my stale musimy potwierdzać, że idziemy w dobrym kierunku. Do tego nadal musimy konkurować z drużynami, które również się rozwijają, na przykład z Kanadą, Niemcami, Holandią.
Powinniśmy więc postawić na nas, potwierdzić to, co zrobiliśmy w zeszłym roku, starając się nadal rozwijać i sprawić, byśmy byli jeszcze bardziej konkurencyjni. Moją ambicją jest, aby wszystko, co zrobiliśmy do tej pory, stało się czymś w rodzaju punktu wyjścia. Wiele już zbudowaliśmy, jeśli chodzi o kulturę pracy. Mam nadzieję, że będzie to stanowiło dla wszystkich źródło inspiracji.
– Finały VNL odbędą się w Polsce. To może sprawić, że kolejny sezon reprezentacyjny będzie potencjalnie bardziej otwarty na próbowanie nowych opcji i eksperymenty ze składem. Czy się mylę?
– Jeśli mam być naprawdę szczery, nadal nie zdecydowałem o szczegółach. Przyznaję jednak rację – jeżeli ma się zdarzyć sezon, w którym powinniśmy się nieco otworzyć na nowe rozwiązania odnośnie do zawodniczek, to będzie to ten sezon.
Ostatnie trzy lata to nieustanna walka o utrzymanie rankingu, granie o każdą wygraną – ponieważ to wszystko mogło mieć bardzo duży wpływ na kwalifikację olimpijską. Zasadniczo dysponowaliśmy grupą graczy, którzy pracowali z nami przez trzy lata i ta grupa wynosiła około osiemnastu, dwudziestu siatkarek. Jeżeli miał więc pojawić się rok, w którym rozważymy większą liczbę zawodniczek – nie mówię tu o wzywaniu ich na obozy przygotowawcze, ale po prostu branie ich pod uwagę, obserwację tego, jak się rozwijają – to jest to ten sezon. W przeszłości nie mieliśmy takiej możliwości.
Wciąż jeszcze nie zdecydowaliśmy szczegółowo o każdym etapie tego sezonu. To dlatego, że nadal jest wiele rzeczy, które muszę zaplanować czy uzgodnić z zawodniczkami. Nawet jeśli dużo rozmawiam ze sztabem, oglądam wiele meczów, czytam raporty na temat siatkarek i tego, jak pracują, to wciąż musimy "połączyć" te rozważania.
Wracając do pytania, granie u siebie w finałach VNL sprawi, że zawody będą miały szczególne znaczenie i szczególny smak. Występowaliśmy razem w trzech Ligach Narodów. Pierwsza edycja była trudna, ale był to kataklizm prawdopodobnie potrzebny, aby dać nam możliwość rozpoczęcia budowania czegoś większego. Dwa kolejne sezony VNL były chyba czymś więcej, niż mogliśmy się spodziewać.
– Teraz musicie wygrać (śmiech).
– (śmiech) Przede wszystkim musimy potwierdzić, że jesteśmy konkurencyjni wobec najlepszych drużyn. Będą to więc szczególne rozgrywki, bowiem ćwierćfinał VNL zagramy u siebie. Jeden mecz otworzy nam możliwość dotarcia do strefy medalowej. Oczekiwań będzie więc sporo, ale będzie to wszystko bardzo interesujące.
– Wspomniał pan o większym "otwarciu" w kontekście składu. Czy któraś zawodniczka, która nie była na "radarze" zwróciła pana szczególną uwagę?
– Nie lubię o tym mówić. Nie chcę wywierać dodatkowej presji na zawodniczkach, które mogą nie mieć doświadczenia. To dla mnie niepotrzebne utrudnianie. Na pewno jednak są siatkarki, które chcielibyśmy zobaczyć. To jak bardzo będą one zaangażowane w zmagania, to wciąż kwestia decyzji. Na ten moment powiem tylko tyle, że jest więcej niż kilka dziewczyn, które bierzemy pod uwagę, a z którymi jeszcze nigdy bezpośrednio nie pracowaliśmy.
– Zaczął już pan rozmawiać z zawodniczkami?
– Nie, jeszcze nie. Wiem jednak, że nadszedł już czas na pierwsze rozmowy i przeprowadzę je w nadchodzących tygodniach, zaczynając prawdopodobnie od trwającego. Z pewnych względów dobrze byłoby jak najwcześniej poruszyć ten temat, a z drugiej strony jestem dość dyskretny, jeśli chodzi o ingerowanie w sezon klubowy. Nie lubię za bardzo przeszkadzać. Choć nie utrzymuję silnego kontaktu z siatkarkami w trakcie zmagań pozareprezentacyjnych, to zawsze wiem, co się u nich dzieje. Dostaję mnóstwo informacji od sztabu, oglądamy mecze, statystyki video, rozmawiamy o konkretnych nazwiskach.
W tym okresie chcę jednak pozwolić im wykonywać pracę bez mojej zbytniej ingerencji. Zależy mi na tym, aby jak najmniej przeszkadzać, wkładać im do głowy jak najmniej myśli o innych rzeczach niż to, co obecnie wykonują. Jestem trenerem klubu więc wiem, co dla siatkarek znaczy choćby rozpoczęcie rozmów o przyszłych kontraktach czy drużynach narodowych. Widzę, jak to na nie wpływa. To dlatego obecnie nie chcę za wcześnie ich rozpraszać.
Chcę być jak najbardziej obecny przy pracy, którą w danym momencie mam do wykonania. Tego też będę oczekiwać od reprezentantek, kiedy będziemy razem działać. Gdy zacznę rozmawiać z dziewczynami, chcę się na tym całkowicie skupić.
– Co sądzi pan o losowaniu grup mistrzostw świata?
– Mam dokładnie taki sam szacunek dla wszystkich drużyn. Liczy się dla mnie Polska w najlepszym wydaniu – to jest to, co uważam za najważniejsze. Nie zmienia to faktu, że Niemcy zaczną z wyższego punktu niż Wietnam i Kenia. Możemy więc bezpiecznie uznać, że mecz z tym rywalem będzie starciem najtrudniejszym w naszej grupie. Jednocześnie pozostali rywale to dwie drużyny, które grają w siatkówkę, która jest naprawdę inna od naszej i od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni.
To siatkarki, których w ogóle nie znamy. Kiedy pracowałem z Koreą, grając w mistrzostwach Azji, było to dla mnie o wiele trudniejsze niż rywalizacja w igrzyskach. Wtedy każdego dnia występowaliśmy przeciwko drużynom, których styl był zupełnie inny. Będziemy więc szanować Wietnam i Kenię, podobnie jak Niemcy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.