| Piłka nożna / Reprezentacja U21
Filip Szymczak dwa lata temu był postrzegany jako wielki talent. Młody napastnik najpierw miał wygrać z Lechem Poznań trofea, a następnie zapewnić klubowi ze stolicy Wielkopolski możliwość sporego zarobku. Rzeczywistość mocno pokrzyżowała jednak te plany. Dziś jego kariera mocno wyhamowała, o czym świadczy fakt, że nie może sobie wywalczyć miejsca w pierwszym składzie GKS-u Katowice.
Kiedy Filip Szymczak w 2022 roku wracał do Lecha Poznań z wypożyczenia do GKS-u Katowice, wielu kibiców miało nadzieję na to, że klub zyska wyjątkowo zdolnego napastnika. Po trudnych pierwszych tygodniach zdołał do niego dotrzeć trener John Van den Brom. Piłkarz uwierzył w siebie i pokazał, że potrafi zrobić różnicę nawet w europejskich pucharach. Swoją jakość wielokrotnie potwierdzał w reprezentacji U-21, szybko stając się jej kluczowym zawodnikiem.
Obecnie polska piłka zmaga się z kryzysem młodych napastników, a Szymczak miał być odpowiedzią na te problemy. Jego kariera nie potoczyła się jednak tak jak powinna i dziś można mieć wątpliwości co do tego, czy będzie w stanie regularnie strzelać gole w Ekstraklasie. Harmonijny rozwój 22-latka wyhamowała kontuzja kolana. Dziś od momentu złapania tego urazu minęły prawie dwa lata.
Ulubieniec Van den Broma
Podczas kadencji Johna Van den Broma, Filip Szymczak mógł liczyć na regularną grę i to mimo wysokiej formy Mikaela Ishaka. Wszystko za sprawą dużej liczby meczów przy łączeniu ligi z europejskimi pucharami, aczkolwiek nie była to jedyna przyczyna jego częstych występów. Młody napastnik pokazał, że jest piłkarzem niezwykle elastycznym taktycznie, którego trener może wystawić na obu skrzydłach, a także w roli ofensywnego pomocnika.
Głównym atutem Szymczaka było dobre przysposobienie do gry w ataku pozycyjnym. Występując na kilku pozycjach podejmował wiele dobrych decyzji i samym poruszaniem się ułatwiał Lechowi tworzenie sytuacji bramkowych. Mimo że brakowało mu liczb, budził pozytywny odbiór wśród kibiców, którzy dostrzegali to ile daje drużynie. "Szymi" grając w Kolejorzu złapał wiatru w żagle po trafieniu w wyjazdowym meczu Hapoelem Beer Szewą w Lidze Konferencji Europy. Od tamtego czasu jego pewność siebie wyraźnie wzrosła i rzadko kiedy przechodził obok spotkań.
Dla Szymczaka klasa rywali nie stanowiła problemu. W meczu rewanżowym z Bodo/Glimt w 1/16 finału był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Wtedy wydawało się, że to ta sama skala talentu, co Dawid Kownacki, Jakub Kamiński czy Karol Linetty. Wielokrotnie komplementował go John Van den Brom i podobnie jak Filip Marchwiński oraz Kristoffer Velde, potrafił błyszczeć tylko u tego szkoleniowca.
Nie wrócił po kontuzji
Na skutek kontuzji kolana Filip Szymczak od kwietnia 2023 roku stracił kilka miesięcy, jednak był w pełni gotowy na rozpoczęcie nowych rozgrywek. Wówczas kibice mieli spore oczekiwania zarówno wobec Lecha, jak i Szymczaka. Po sezonie zakończonym ćwierćfinałem Ligi Konferencji Europy apetyty wyraźnie wzrosły.
Szybko okazało się jednak, że Filip Szymczak nie przypomina siebie sprzed kontuzji i wraz z kolejnym tygodniem popadł w marazm, podobnie zresztą jak i reszta drużyny. Dziś trudno określić czy obniżka formy młodego napastnika w większym stopniu wynika z problemów fizycznych po urazie, czy odpowiedniego nastawienia mentalnego. Nie jest tajemnicą fakt, że piłkarzowi znacznie łatwiej pokazać swoje umiejętności w zespole, który płynie na fali wznoszącej.
W sezonie 2023/24 cały Lech Poznań zmagał się z ogromnymi problemami. W rundzie wiosennej podczas kadencji Mariusza Rumaka większość piłkarzy zapomniała na czym polega gra w piłkę nożną. Po zimowej zmianie szkoleniowca Szymczak przez moment wyglądał lepiej, jednak skończyło się na bramkach w spotkaniach z Zagłębiem Lubin oraz Jagiellonią Białystok. Później młodzieżowy reprezentant Polski popadł w przeciętność i trudno wskazać jakikolwiek mecz, w którym pokazał się z dobrej strony.
Pogłębiający się kryzys
Często mówi się, że Filip Szymczak nie mógł rozwinąć skrzydeł, ponieważ najpierw występował nie na swojej pozycji, a także nie miał szans na to, aby wygrać rywalizację z Mikaelem Ishakiem. 22-latek w minionym sezonie w 16 kolejkach Ekstraklasy wychodził w pierwszym składzie, a jego szwedzki konkurent często zmagał się z problemami zdrowotnymi. Musiał więc próbować wejść w jego buty i kompletnie mu się to nie udało.
W oczach fanów Szymczak stracił jeszcze więcej podczas rundy jesiennej, kiedy pod wodzą Nielsa Frederiksena wielu piłkarzy Lecha odbudowało swoją formę. Zdarzały się momenty kiedy znów musiał zastępować Ishaka, jak chociażby podczas meczu z Rakowem, jednak ponownie nie sprostał temu wyzwaniu. Kolejorz mierzył się z Medalikami w 4. kolejce ligowej i po tym spotkaniu duński szkoleniowiec stracił do niego zaufanie. Świadczy o tym fakt, że do końca rundy rozegrał tylko 202 minuty. Wiele mówi fakt, że we wspomnianym okresie znacznie więcej szans Bryan Fiabema, który w Poznaniu nie zbiera dobrych recenzji.
Dla większości kibiców Szymczak stał się zbyt słabym napastnikiem dla klubu o tak wielkich ambicjach jak Lech. Sam zawodnik latem komunikował między wierszami, że byłby zainteresowany wypożyczeniem. Postanowiono w sposób pozytywny ustosunkować się do jego prośby. Sprawiło to, że zimą trafił do Katowic, czyli miejsca, które teoretycznie powinno najbardziej do niego pasować.
Gorsze liczby od Nickiego Bille oraz Pawła Tomczyka
Oceniając jego dotychczasową przygodę w Lechu, trudno nie spojrzeć na liczby. Do tej pory Szymczak w 110 występach zdobył jedynie 11 bramek oraz zaliczył dziewięć asyst. Daje to średnią 0,18 akcji bramkowej na mecz. Spośród wszystkich napastników, którzy występowali w erze rodziny Rutkowskich, 22-latek nie prezentuje się zbyt dobrze w tym zestawieniu.
W tego typu danych nie ma większego sensu uwzględnianie piłkarzy, którzy zaliczyli mniej niż 30 występów. We współczesnej historii poznańskiego klubu gorzej pod tym względem wypadł tylko Artur Sobiech, u którego licznik zatrzymał się na 0,12 akcjach bramkowych na mecz. Lepsi od Szymczaka są między innymi Nicki Bille Nielsen (0,20), Paweł Tomczyk (0,23), Przemysław Pitry (0,24) oraz Bartosz Ślusarski po powrocie do Kolejorza w 2011 roku (0,40).
Przegrana rywalizacja w beniaminku
Kiedy Filip Szymczak trafił na wypożyczenie do GKS-u Katowice, na papierze wydawało się, że jest to dla niego bardzo dobry ruch. W końcu trafił do klubu, w którym w przeszłości mocno się rozwinął. To właśnie pod wodzą trenera Rafała Góraka w sezonie 2021/22 zdobył 11 bramek, kończąc rozgrywki jako szósty najlepszy strzelec w 1. lidze.
Następne
Powrót do GKS-u Katowice na razie nie pomógł mu jednak odbudować formy. Do tej pory rozegrał 215 minut w siedmiu występach i nie wyglądały one zbyt obiecująco. Nic nie wskazuje na to, aby miał wygrać rywalizację z Sebastianem Bergierem. Jego konkurent po przejściu do klubu z Górnego Śląska stał się jednym z najważniejszych żołnierzy trenera Góraka i udowodnił, że przeskok z 1. ligi do Ekstraklasy nie stanowi dla niego większego problemu. Od momentu przejścia do GKS-u wychowanek Śląska Wrocław zdobył 26 bramek oraz zaliczył dziesięć asyst. Obecnie 25-latek wykorzystał fakt, że kontuzjowany jest Adam Zrelak i wziął odpowiedzialność za strzelanie goli.
Lech wypożyczył Szymczaka do GKS-u w celu letniej sprzedaży. Napastnik posiada kontrakt ważny do 2027 roku, jednak obecnie może być go trudno spieniężyć nawet do innego polskiego klubu. Brak przebicia się w beniaminku wyraźnie pogorszył jego sytuację i w tym momencie musi walczyć o to, aby lepszą końcówką sezonu zapracować sobie na zainteresowanie ze stron innych zespołów.
Przyzwoita forma w reprezentacji U-21
Mimo wyraźnej obniżki formy, Filip Szymczak nadal jest ważną częścią reprezentacji U-21. Nie zmaga się on jednak z wielką konkurencją, ponieważ Polska ma problemy z młodymi napastnikami. Dobrze obrazuje to fakt, że konkurujący z nim Szymon Włodarczyk w bieżącym roku kalendarzowym nie podniósł się z ławki rezerwowych w Salernitanie.
W piłce juniorskiej braki Filipa Szymczaka są znacznie mniej widoczne. Nawet po kontuzji, która wyhamowała jego rozwój zdobył pięć bramek, a selekcjoner Adam Majewski bardzo mocno wierzy w tego napastnika. Nierzadko wciela się w rolę kapitana i już dziś wiadomo, że odbywające się Euro U-21 może być dla niego szansą.
Nadzieją dla Filipa Szymczaka jest to, że wielu napastników dochodzi do lepszej formy wraz z wiekiem. Pokazali to chociażby Krzysztof Piątek, ale i jego obecny kolega z zespołu Sebastian Bergier, który w przeszłości nie zdołał przebić się w Śląsku Wrocław, a dziś stał się najskuteczniejszym polskim napastnikiem w Ekstraklasie. Jak na 22 lata "Szymi" posiada bardzo duże doświadczenie, które w przyszłości może zaprocentować. Kluczowe jest jednak zażegnanie obecnego kryzysu, co wcale nie musi stanowić łatwego zadania.
Kiedy mecz: 25 marca (czwartek), o godzinie 15:00
Gdzie i o której transmisja: od 14:55 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV oraz HbbTV
Kto skomentuje: Maciej Iwański, Łukasz Trałka
0 - 1
Bułgaria U21
3 - 3
Niemcy U21
3 - 1
Kosowo U21
0 - 4
Polska U21
2 - 1
Bułgaria U21
1 - 0
Izrael U21
0 - 1
Kosowo U21
1 - 3
Polska U21
1 - 10
Niemcy U21
1 - 0
Estonia U21