{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mistrzostwa świata w Polsce? Szef światowej lekkoatletyki szokuje. "Macie wszystko"
Michał Chmielewski /
Mistrzostwa świata w lekkoatletyce w 2025 roku zorganizuje Tokio, ale w wyścigu po tę imprezę brał też udział Stadion Śląski. Prezydent World Athletics Sebastian Coe przed kamerą TVP Sport przekonuje jednak, że Polska nie powinna rezygnować ze starań o MŚ. – Jesteście jednymi z naszych najlepszych gospodarzy imprez. Diamentowa Liga? Jest przecież świetna – ocenia.
- Zdobyła medal HMŚ, teraz zaskakuje. "Jestem inna niż wszyscy"
- Lekkoatletki będą musiały przejść testy genetyczne
- Polski mistrz po porażce. "Wmurowało mnie w ziemię"
Odkąd po przedłużającej się modernizacji oddano do użytku Stadion Śląski, obiekt ugościł już m.in. covidowe World Relays – nieoficjalne mistrzostwa świata sztafet czy dwie edycje Drużynowych Mistrzostw Europy. Regularnie odbywają się tam też memoriały Janusza Kusocińskiego i Kamili Skolimowskiej. Ten ostatni już w randze Diamentowej Ligi, co jeszcze kilka lat temu w polskiej przestrzeni lekkoatletycznej wydawało się marzeniem niemożliwym do realizacji. A jednak. Gdy w 2024 roku Jakob Ingebrigtsen i Armand Duplantis ustanowili na Śląsku rekordy świata (na 3000 m i w skoku o tyczce), okazało się, że według punktacji World Athletics "Kama" stała się najlepszym jednodniowym mityngiem w historii tego sportu.
– Te zawody są bardzo widoczne w świecie World Athletics. I bardzo doceniane. O Stadionie Śląskim naprawdę bardzo wiele dyskutuje się w środowisku, zapewniam – powiedział Sebastian Coe, sternik światowej lekkoatletyki, a w przeszłości m.in. mistrz olimpijski i szef organizacji igrzysk w Londynie. – Jesteście jednymi z naszych najlepszych gospodarzy imprez – podkreślił Brytyjczyk.
Coe wypowiedział się przed kamerą TVP Sport przy okazji halowych mistrzostw świata w Nankinie. To tam nasz reporter Aleksander Dzięciołowski pytał go o Polskę w kontekście tego sezonu.
We wrześniu stadionowe mistrzostwa świata odbędą się w Tokio. Gdy dokonywano tego wyboru trzy lata temu, na stole w World Athletics była również – pierwszy raz w historii – kandydatura z naszego kraju. Właśnie ze Stadionu Śląskiego. Niestety wtedy działacze nie znaleźli dla niej uznania.
– Co jeszcze powinna zrobić Polska, jakie wymagania spełnić, żeby gościć takie wydarzenie? – tak Dzięciołowski zaczepił Coe’a.
To o tyle zasadna zaczepka, że halowe MŚ w Sopocie odbyły się już 11 lat temu, a kolejną edycję tego typu mistrzostw Toruń planuje za dokładnie rok. I okazuje się, że ta zaczepka trafiła na podatny grunt.
– Wiem, że u was są duże ambicje, aby móc przeprowadzić mistrzostwa świata na stadionie. Wkład Polski w historię lekkoatletyki już teraz uznajemy za ogromny. To jest dla nas bardzo komfortowe, szczególnie gdy wziąć pod uwagę także sportową siłę waszej reprezentacji. Macie jakość od strony zawodniczej i od strony logistyczno-organizacyjnej. Dlatego chcę jasno podkreślić, że nie ma żadnego powodu, aby federacja nie oceniła wysoko i właściwie kandydatury do MŚ, gdyby taka do nas spłynęła – powiedział Coe.
To oczywiście mogą być jedynie dyplomatyczne ogólniki. Ale z drugiej strony, gdy w Eugene przed trzema laty odrzucano kandydaturę Śląska, to w kuluarach działacze mieli przekonywać naszą delegację, aby ta się nie poddawała. I tam – jak wówczas słyszeliśmy – o żadną kurtuazję już nie chodziło, a raczej o politykę. Bo to, że przyznawanie wielkich imprez, jest podszyte polityką działaczowską, nie ulega żadnej wątpliwości.
Po Tokio, w 2027 roku, gospodarzem MŚ w lekkoatletyce będzie Pekin. Pierwszy wolny termin to obecnie 2029 lub – realnie patrząc – 2031.