| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Zimą do Lecha Poznań dołączył Mario Gonzalez. 29-latek obecnie wyleczył kontuzję, co sprawia, że Niels Frederiksen będzie mógł korzystać z usług tego napastnika. W rozmowie z TVP Sport Hiszpan wyjawił wiele ciekawostek dot. piłkarzy, z którymi miał okazję dzielić szatnie. Jedną z nich jest przyjaźń z Rodrim. Dziś zawodnik Kolejorza nadal ma świetny kontakt ze zdobywcą Złotej Piłki i zdecydował się opowiedzieć o jego drodze na szczyt.
Radosław Laudański, TVPSPORT.PL: – Jak się Tobie podoba początek w Lechu Poznań. Liczysz na to, że wkrótce po wyleczeniu kontuzji pomożesz drużynie w walce o mistrzostwo?
Mario Gonzalez, Lech Poznań: – Od momentu, kiedy tutaj przyszedłem minął już nieco ponad miesiąc. Moja adaptacja przebiegła jak należy, w tym momencie dobrze znam się z piłkarzami Lecha Poznań i pod tym kątem jestem bardzo zadowolony. Niestety, zatrzymała mnie nieco kontuzja mięśnia przywodziciela, teraz jestem gotowy do gry. Byłem zdrowy już przed meczem z Jagiellonią, jednak trener nie chciał ryzykować, abym zagrał świeżo po powrocie do treningów. Mogę zagrać w ten weekend i jeśli trener zdecyduje się mnie wystawić, to zagram ze Śląskiem.
– Jak Twoja forma? Myślisz, że wkrótce będziesz w stanie naciskać na Mikaela Ishaka w walce o pierwszy skład?
– Będzie to trudne wyzwanie. Mikael Ishak to bardzo dobry napastnik i kapitan tego zespołu. To doświadczony zawodnik, który zrobił dla tego klubu bardzo wiele. Muszę jednak walczyć o swoją pozycję i jest to moja praca. Później trener decyduje o tym kto gra. Każdy z nas musi być gotowy do tego, aby dać z siebie wszystko w ostatniej części sezonu. Muszę każdego dnia ciężko pracować, a robię tak przez całą swoją karierę. W klubach, w których miałem okazję występować również znajdowałem się w takim położeniu, co Mikael Ishak. Kiedy jesteś wyborem numer jeden, osiągasz wysoką formę i strzelasz gole, to rezerwowy ma problem, aby zająć twoje miejsce. Muszę jednak być gotowy na każdy moment i pokazać się z dobrej strony, wtedy wszystko jest możliwe.
– Jak mocno w twojej dobrej aklimatyzacji w Poznaniu pomagają Afonso Sousa i Joel Pereira?
– Mówię w czterech językach, więc nie mam większego problemu z aklimatyzacją. Dobrze jednak mieć w drużynie dwóch kolegów z Półwyspu Iberyjskiego. Grałem w Portugalii ponad dwa lata, więc znam bardzo dobrze ich język. Spędzam z nimi dużo czasu i od początku dobrze się mną zaopiekowali. Bardzo cenię sobie naszą znajomość. Cenię jednak tutaj wszystkich ludzi, którzy wyjątkowo ciepło mnie tutaj przyjęli. Wiadomo z Joelem i Afonso mam nieco lepszy kontakt ze względu na podobną kulturę i języki.
– Kiedyś na treningu usłyszałem, że piłkarze mówią do ciebie Marito. W języku włoskim wyraz ten dosłownie oznacza męża. Chyba nie to mieli na myśli nasi zawodnicy?
– Takie jest znaczenie tego słowa, jednak sporo naszych piłkarzy zapewne o tym nie wie i używają tego określenia jako zdrobnienie mojego imienia. To miłe, jednak nie jest ważne to, jak mnie nazywają. Takie przydomki to część piłki nożnej.
– Miałeś swoje dobre sezony w Tondeli oraz Leuven. Wtedy w Portugalii strzeliłeś więcej goli od Beto, który później świetnie radził sobie w Udinese, a obecnie zdobywa bramki w Premier League. Czy czujesz, że w ostatnich latach brakowało tobie stabilizacji i zbyt często zmieniałeś kluby?
– To prawda, w mojej karierze brakowało stabilizacji. Kiedy podpisywałem długie kontrakty, to nie wychodziłem na tym dobrze. Często musiałem mierzyć się z tym wszystkim sam. To jednak normalne w tym zawodzie. Wiem, że najlepszą rzeczą byłoby dla mnie granie w klubie, w którym jestem jego ważną częścią i związać się dwu lub trzyletnią umową. Są to komfortowe warunki. Zawsze tego szukałem, jednak z różnych powodów nie mogłem tego nigdzie znaleźć. Najprawdopodobniej nieco wyhamowało to mój rozwój. Miałem różne doświadczenia z różnymi trenerami oraz klubami, grałem jednak w wielu krajach. Na razie jestem w Lechu do lata, zobaczymy co będzie dalej. Jestem profesjonalistą, znam wiele krajów i poznałem wiele rzeczy. Mam jednak nadzieję, że już w tym roku wszystko nieco bardziej się ustabilizuje.
– Zwiedziłeś trochę świata. Wspomnień masz co nie miara, grałeś nawet przeciwko Leo Messiemu. Jakie to uczucie?
– Było to szczególne wydarzenie w mojej karierze, bardzo mi się to podobało. Wygraliśmy zachodnią konferencję, graliśmy w finale, jednak przegraliśmy finał MLS. Wtedy nie grałem za dużo i nie czułem się na boisku zbyt dobrze, ponieważ piłka w Stanach Zjednoczonych jest zupełnie inna. Miło było zmierzyć się z Messim, Albą oraz Busquetsem i czułem się wtedy zupełnie inaczej, niż przed każdym innym meczem. Przygoda amerykańska nauczyła mnie jednak, aby w danym momencie po prostu cieszyć się piłką.
– W twojej karierze doszło do ciekawej sytuacji. W 2016 i 2017 twoje Villarreal mierzyło się z Deportivo La Coruna oraz Monaco. Grało tam wielu ciekawych piłkarzy jak Joselu, Bernardo Silva, Kamil Glik, Fabinho. Ty podniosłeś się z ławki, a nie zrobił tego przyszły zdobywca Złotej Piłki, Rodri. Czy już wtedy widziałeś w nim tak wielki potencjał?
– Rodri to jeden z moich najlepszych przyjaciół, jakich poznałem podczas grania w piłkę. Graliśmy razem w Atletico Madryt, kiedy byliśmy młodzi. Jak się poznaliśmy mieliśmy około 12 lat. Później przeniosłem się do Villarreal, on również dołączył do nas. Graliśmy razem sześć lat. Mieszkaliśmy wspólnie w akademiku i spędziliśmy ze sobą dużo czasu. W paru spotkaniach trener rzeczywiście częściej mnie wystawiał na boisku.
– Czy wtedy myślałeś, że w przyszłości stanie się tak dobrym piłkarzem? Nadal utrzymujecie ze sobą kontakt?
– W czasie, kiedy my wchodziliśmy do Villarreal, piłkarze urodzeni w 1996 roku byli najbardziej rozwinięci w całym roczniku akademii. Później miałem różne ciężkie kontuzje i wyprzedziło mnie kilku zawodników. Jednym z nich był Rodri, jednak jestem szczęśliwy, że zrobił to akurat on. Nadal jest to jeden z moich najlepszych przyjaciół, jakich posiadam w świecie piłki. Mamy ze sobą bardzo dobrą relację. To, co ostatnio osiągnął jest absolutnie szalone. Jestem wdzięczny za tę znajomość.
– Zapewne pamiętasz więc z jakimi trudnościami musiał mierzyć się Rodri w młodym wieku. W którym momencie ta kariera tak wyraźnie przyspieszyła?
– Pamiętam kiedy graliśmy ze sobą w Atletico jako 13-letni chłopcy, już wtedy był jednym z najlepszych zawodników w naszej grupie. Był jednak wtedy bardzo niski, dziś zabrzmi to szalenie i trudno w to uwierzyć, ale był wtedy jednym z najniższych piłkarzy. Późno dorastał, a Atletico nie myślało wtedy za bardzo o przyszłości. Ze względu na jego wzrost nie dostrzegli w nim piłkarza, który może im się przydać za kilka lat. Pierwsze lata spędzone w Villarreal nie były dla niego łatwe. Grał mało i musiał wyprowadzić się daleko od domu. Później nastąpił jednak pewien przełom. W ostatnim roku, kiedy występował w młodzieżowej piłce jego forma wyraźnie wzrosła, co pozwoliło mu polecieć na Euro U-19. Był to moment, który bardzo mocno przyspieszył jego karierę. Później błyskawicznie zrobił różnicę w rezerwach i dostał się do pierwszej drużyny. Na początku po przejściu do pierwszego zespołu miał pewne trudności i nie grał zbyt wiele. Później jednak rozwijał się w szalonym tempie. To właśnie wtedy pomyślałem, że ma szansę na to, aby dotrzeć na sam szczyt. Nikt jednak nie może powiedzieć tego, że wyobrażaliśmy sobie wtedy, że jest to ktoś, kto w przyszłości sięgnie po Złotą Piłkę.
– Ośmiokrotnie wyszedłeś na boisku w jednej drużynie z Giorgio Chiellinim. To wielki wojownik, wzór do naśladowania i człowiek bardzo inteligentny. Jakie mieliście wspólne relacje z byłym kapitanem reprezentacji Włoch?
– Graliśmy ze sobą przez sześć miesięcy i dzielenie szatni z takim zawodnikiem było czymś niesamowitym. Trudno to nawet dobrze wyjaśnić, ponieważ jego kariera i samo wspomnienie o nim są już wystarczające. Było to jednak dla mnie wielkie przeżycie. Był to ostatni przystanek w jego karierze, kiedy się z nami żegnał miał 39 lat. Mimo takiego wieku Giorgio zawsze pierwszy przychodził rano na trening i ostatni z niego wychodził. Zwracał uwagę na każdy detal i uważał to za niezwykle ważną część w życiu piłkarza. Kiedy wszedł na boisko, zawsze dawał z siebie maksimum. Widząc co robi, aż trudno było w to wszystko uwierzyć. Zwłaszcza robiła wrażenie jego intensywność, inteligencja boiskowa i zmysł taktyczny, który ma w głowie. Wystąpiłem również podczas ostatniego meczu w jego karierze. Przegraliśmy wtedy finał z Columbus. Kiedy odszedł wysłałem do niego wiadomość, a on również o mnie pamiętał i napisał do mnie, kiedy opuściłem Los Angeles FC. Mieliśmy ze sobą bardzo dobrą relację. Mocno mnie szanował i ja również mam do niego ogromny szacunek. Zawsze będę wspominał to, że miałem okazję z nim grać.
– Zanim skontaktował się z Tobą Lech Poznań, znałeś jakieś polskie kluby czy może słyszałeś tylko o Robercie Lewandowskim?
– W mojej karierze dochodziło do wielu zmian. Kiedy grałem w Tondeli, również nie wiele wiedziałem o klubie i mieście, do którego idę. Podobnie było z Leuven. Nie jest więc to sytuacja nowa. Dobrze było wiedzieć, że Lech jest topowym klubem w Polsce. Coś mi się wcześniej obiło o uszy, w końcu zazwyczaj znamy najlepsze kluby z danej ligi. Później poczytałem trochę w internecie o Poznaniu. Zawsze jak gdzieś jestem, to lubię zwiedzać oraz poznawać kulturę danego miasta. To, co zobaczyłem po przyjściu tutaj było bardzo miłe. To duże miasto i jestem tutaj szczęśliwy.
– Który moment w swojej karierze wspominasz najlepiej? Ja spróbuję zgadnąć, że był to dublet z FC Porto na Estadio do Dragao? Grali tam wtedy Otavio, Luis Diaz i Taremi. No i prowadził ich oczywiście trener Sergio Conceicao.
– Był to jeden z najlepszych momentów w mojej karierze. Nie wiem czy najlepszy, ale pamiętam go doskonale. To, że wtedy nie wygraliśmy tego meczu, to jakieś szaleństwo. Strzeliliśmy trzy gole na Estadio do Dragao, a mimo to przegraliśmy 3:4. Zagraliśmy wtedy dobrze. Był to początek mojej kariery w Portugalii. Strzeliłem wtedy ładne gole, pierwszego głową, z kolei druga bramka to jedno z najpiękniejszych trafień w mojej karierze.
– Hiszpańska reprezentacja przeszła niedawno prawdziwy renesans. Pod wodzą Luisa de la Fuente La Furia Roja znów cieszy swoją grą i wygrywa trofea. W kraju panuje duży głód sięgnięcia po mistrzostwo świata w przyszłym roku?
– Tak. Czuć, że nasz kraj pragnie kolejnego mistrzostwa świata. Po raz pierwszy i ostatni wygraliśmy piętnaście lat temu i myślę, że obecnie możemy powalczyć o tytuł. Oczywiście mundiale zawsze są trudne, ponieważ trzeba mieć dobrą drużynę, ale również i szczęście. Nie jest łatwo wygrać ten turniej. W tym momencie posiadamy jedną z najlepszych drużyn na świecie. Mamy też niesamowitego trenera, który przez długi czas nie był szeroko znany ze względu na to, że pracował z młodzieżą. De la Fuente wykonuje znakomitą robotę. Nie mamy najlepszych piłkarzy na świecie, jednak posiadamy świetną organizację gry i system taktyczny. Naszym atutem jest przede wszystkim zespół. Widziałem ostatni mecz z Holandią, to było szaleństwo!
– W Hiszpanii miałeś od kogo czerpać wzorce. Fernando Torres, David Villa, Raul Gonzalez. Kto był w młodości twoim idolem?
– Przez całe życie kibicuję Realowi Madryt, więc w młodości największym idolem był dla mnie Ronaldo "Il Fenomeno". Sporo osób mówi, że mój styl gry jest podobny do Fernando Torresa. Myślę, że coś w tym może być. Dużo biegam i szukam wolnych przestrzeni. Niewątpliwie po Ronaldo moim największym idolem był właśnie Torres.
– Dlaczego kibicujesz Realowi Madryt? Twoje rodzinne Villarcayo jest oddalone od Madrytu o ponad 300 kilometrów.
– Mój ojciec od zawsze był kibicem Realu Madryt. Wspieram oczywiście również klub z mojej miejscowości Burgos, grałem tam na początku kariery i czuć wokół niego szczególną aurę. Real jest wyjątkowy i śledzę jego poczynania, jednak dawno nie odwiedziłem Santiago Bernabeu, w młodości byłem tam dwa albo trzy razy. Miałem jednak wtedy mniej niż 15 lat.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.