Jakub Wolny podsumowując sezon 2024/25 w rozmowie z Michałem Chmielewskim odniósł się do zastosowanego wiosną podziału kadr. – Zostałem odsunięty od kadry i był to dla mnie cios, ale nie związany z tym, że byłem w grupie bazowej, ale tym, że w kadrze A były osoby, które skakały gorzej ode mnie, a dostały tam miejsce – powiedział w programie "3. Seria".
Wolny zakończył sezon na 37. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z dorobkiem 111 punktów. Mimo trudnych momentów jest zadowolony z jego przebiegu, choć przed rozpoczęciem został przydzielony do grupy bazowej. – Jedną z osób po Pawle Wąsku, która może być zadowolona z tego sezonu poza Pawłem Wąskiem, jestem ja. Zostałem odsunięty od kadry i był to dla mnie cios, ale nie związany z tym, że byłem w grupie bazowej, ale tym, że w kadrze A były osoby, które skakały gorzej ode mnie, a dostały tam miejsce – mówił zawodnik.
– Uważam, że to było bardzo niesprawiedliwe i ta decyzja trochę mnie zabolała, ale chciałem podziękować Krzyśkowi Miętusowi i trenerowi Zbyszkowi Klimowskiemu. Tak naprawdę trzy czwarte lata trenowałem z nimi, mieliśmy ustalone swoje plany i wszystko szło w dobrą stronę. Moja forma z tego sezonu po tych nieudanych sezonach jest głównie dzięki nim – dodał.
– W tym sezonie było u mnie dużo sinusoidy. Albo był bardzo dobry skok albo słaby. Wiem, z czego to się brało, bo jak już wszystko grało, to zamiast iść tą drogą, było niepotrzebne kombinowanie. Brakło konsekwencji, jasnej drogi, żeby podążać w jednym kierunku, tylko czasami było szukanie niepotrzebnych rzeczy i wtedy też zaczynasz się bardziej zastanawiać nad techniką skoku, a to jest niepotrzebne – powiedział tłumacząc, gdzie jego zdaniem leżały problemy we współpracy z Thomasem Thurnbichlerem.