Jagiellonia cieszy się z Superpucharu. Masłowski szczerze: brakowało prawdziwej atmosfery piłkarskiego święta

Fot. Getty Images — Na trybunach Stadionu Narodowego zasiadła tylko garstka kibiców Jagiellonii Białystok (fot. PAP)

Jagiellonia Białystok pokonała Wisłę Kraków 1:0 w meczu o Superpuchar Polski. Zwycięskiego gola strzelił Mikki Villar. Dzięki bramce hiszpańskiego pomocnika Jaga dołożyła do swojej gabloty czwarte w historii trofeum. Po meczu dyrektor mistrzów Polski Łukasz Masłowski mówił, że jest to ważne zwycięstwo dla klubu. Brakowało mu jednak prawdziwej, sportowej atmosfery.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Pustki na Narodowym. Klęska PZPN na Superpucharze

Czytaj też

PGE Narodowy na 30 minut przed rozpoczęciem meczu o Superpuchar Polski (fot. TVPSPORT.PL)

Pustki na Narodowym. Klęska PZPN na Superpucharze

Kiepska atmosfera Superpucharu

Jagiellonia zapisała w swojej historii kolejne trofeum. W Superpucharze Polski pokonała Wisłę Kraków 1:0. Nie był to finezyjny mecz z kilku powodów. Piłkarze nie zaprezentowali najlepszej formy, a podczas wręczenia trofeum zwycięskiej drużynie zabrakło najważniejszych osób z zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ponadto spotkanie zbojkotowali kibice Jagiellonii, więc białostocczanie nie mogli liczyć na głośny doping. W pomeczowej rozmowie zwrócił na to uwagę ich dyrektor sportowy, Łukasz Masłowski.

– Zwycięstwo w tym spotkaniu, to rzecz, która pozostanie z naszym klubem na zawsze. Mam nadzieję, że to nie było ostatnie nasze słowo. Okoliczności tego meczu nie były takie, jakich byśmy sobie życzyli. Lepszą wersją byłaby ta, gdyby stadion był wypełniony po brzegi kibicami Wisły i Jagiellonii. W normalnych okolicznościach, nawet gdyby mecz odbył się na Stadionie Narodowym, to obiekt byłby wypełniony w większości kibicami. Dziś nie było prawdziwej atmosfery piłkarskiego święta. Finalnie cieszę się, że Superpuchar się odbył, bo mimo wszystko jest to prestiżowe trofeum. Okoliczności nie były satysfakcjonujące, ale najważniejsze, że udało się je wygrać, a przede wszystkim rozegrać to spotkanie. Żałuję, że mecz ten nie odbył się w pierwszym terminie, czyli w połowie lipca – powiedział Łukasz Masłowski.

Masłowski zwrócił uwagę na to, że drużyna potraktowała mecz z Wisłą Kraków poważnie. Mówił, że gra żółto-czerwonych nie była do końca satysfakcjonująca, więc na pewno spotkanie to będzie dobrym przykładem do analizy. Dyrektor sportowy Jagi przyznał, że nie będzie też wiele czasu na celebrację zwycięstwa, ponieważ żółto-czerwoni w niedzielę grają z Piastem Gliwice w PKO BP Ekstraklasie, a cztery dni później pierwsze spotkanie z Realem Betis Sevillą w ramach Ligi Konferencji.

– Nie przypominam sobie, by w naszej karierze, odkąd pracujemy z Adrianem, jakiegoś meczu nie traktował poważnie. Dopóki będziemy w klubie, to się to nie zmieni. Nie widziałem podstaw do tego, by spotkania o Superpuchar nie traktować poważnie. Czasu na świętowanie nie ma zbyt dużo, bo za chwilę gramy w lidze z Piastem Gliwice, a później z Realem Betis Sevilla w Lidze Konferencji. Pewnie poświętujemy w drodze ze stadionu do Białegostoku. Dwie godziny podróży autokarem będą dobrym czasem na to, by celebrować ten sukces – powiedział Masłowski.

– To będzie mecz z tych bardziej wymagających i jest to delikatnie przeze mnie powiedziane. Przed takim spotkaniem trudno powiedzieć cokolwiek mądrego. Zrobimy wszystko, by w spotkaniu z Betisem Sevilla być najlepszą wersją siebie i trochę napsuć im krwi. Piłka pisała już różne scenariusze, więc dlaczego miałaby nie napisać kolejnego – zapowiedział na koniec dyrektor sportowy Jagiellonii.

Pustki na Narodowym. Klęska PZPN na Superpucharze