| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Ponad 1300 kilometrów będzie musiał przejechać sędzia Michał Obukowicz, żeby pracować w dwóch meczach Ekstraklasy w ciągu doby. Po dwa mecze w ciągu doby mają też obsłużyć arbitrzy Tomasz Kwiatkowski i Piotr Lasyk. Mimo że to jest najgorszy sezon sędziów Ekstraklasy od co najmniej dekady, władze Kolegium Sędziów PZPN zwiększają ich zmęczenie i tym samym zwiększają ryzyko kolejnych błędów, które mogą wypaczyć wyniki meczów i przebieg rozgrywek.
Tydzień temu pisaliśmy o tym, że Kolegium Sędziów PZPN wyznaczyło Tomasza Listkiewicza w taki sposób, że musiał pokonać co najmniej 1044 kilometry, żeby pracować w dwóch meczach Ekstraklasy w ciągu doby.
● Ludzie zejdźcie z drogi, bo Listkiewicz jedzie. Czy zdąży na mecz Ekstraklasy?
Udało się, dojechał, nie popełnił skandalicznych błędów. Co potem zrobiły władze Kolegium Sędziów PZPN? Jak hazardzista w kasynie: potroiły stawkę: w 27. kolejce Ekstraklasy aż trzech sędziów będzie pracowało w dwóch meczach w ciągu doby…
Piotr Lasyk w piątek o godzinie 18 ma być sędzią głównym meczu Stal Mielec – Cracovia, a na godzinę 14:45 w sobotę jest wyznaczony jako sędzia VAR spotkania Radomiak – Zagłębie Lubin. Z Bytomia do Mielca ma 224 kilometry oraz dwie i pół godziny jazdy, z Mielca do Radomia – 162 km i niespełna dwie i pół godziny, a z Radomia do Bytomia – 282 km i trzy godziny. W sumie to około 668 km i osiem godzin jazdy. Jak na praktyki narzucane sędziom przez władze Kolegium Sędziów PZPN, to nic nadzwyczajnego.
Problem największy to fakt, że Lasyk ma pracować w dwóch meczach w ciągu doby, a to z profesjonalizmem nie ma nic wspólnego. Pardon, prawie nic wspólnego – pozwoli sędziemu zarobić w ciągu weekendu więcej niż zarobiłby, gdyby w Polsce obowiązywały standardy FIFA, UEFA i innych związków narodowych.
W bliźniaczo podobnej sytuacji będzie Tomasz Kwiatkowski. W sobotę o 14:45 w meczu Radomiaka z Zagłębiem ma być sędzią głównym, a o godzinie 12:15 w niedzielę w spotkaniu Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice ma jako sędzia VAR wspierać Yusuke Arakiego i jego sędziów asystentów z Japonii.
Kwiatkowski z Warszawy do Radomia ma 105 kilometrów i nieco ponad godzinę jazdy, z Radomia do Białegostoku – 309 km i ponad trzy godziny, a z Białegostoku do Warszawy – 200 km i dwie godziny jazdy. W sumie to 614 km i około sześciu godzin jazdy, więc również standardowo, ale… problemem są dwa mecze w ciągu doby. Oczywiście żaden sędzia PZPN pod nazwiskiem nie może powiedzieć bezkarnie, że taka obsada sędziowska jest męcząca, sprzeczna z praktykami FIFA, UEFA i innych związków narodowych, ale ryzyko jest oczywiste.
Dwa mecze Ekstraklasy w ciągu doby zaliczy też Michał Obukowicz. W sobotę o 17:30 zaczyna się mecz Śląsk Wrocław – Motor Lublin, w którym ma być sędzią asystentem, ale w niedzielę o 17:30 zaplanowane jest spotkanie Pogoń Szczecin – GKS Katowice, w którym ma pracować jako sędzia wideo (AVAR).
Z Warszawy do Wrocławia ma 348 km oraz ponad trzy i pół godziny jazdy, z Wrocławia do Szczecina – 393 km i ponad cztery godziny, a ze Szczecina do Warszawy – 566 km i sześć godzin. W sumie to około 1307 kilometrów i około 14 godzin jazdy.
Sędziów i sędziów asystentów, którzy zostali wyznaczeni do pracy w dwóch meczach Ekstraklasy albo Ekstraklasy i I ligi w ciągu tego weekendu, jest znacznie więcej. Tak jak podczas wielu wcześniejszych kolejek.
Sędziowie Yusuke Araki, Jun Mihara i Kota Watanabe z Japonii, którzy przylecieli do Polski w ramach odnowionej po ośmiu latach wymiany sędziów, mają pracować tylko w jednym meczu podczas weekendu: Jagiellonia – Piast. Oni nie muszą ani nie planują zarabiać w dwóch meczach dzień po dniu, na ich zadowoleniu władzom Kolegium Sędziów nie zależy aż tak bardzo jak na dobrych relacjach z polskimi sędziami zawodowymi, więc Japończycy będą pracować mniej więcej w takim trybie jak w Japonii, jak w rozgrywkach FIFA czy AFC, czyli Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej, gdzie obowiązują standardy podobne jak w UEFA, ale inne niż w Polsce.