Ryszard Tarasiewicz stwierdził, że Warta może zostać istotnym członkiem w Betclic 1. Lidze [WYWIAD]

Polski piłkarz z 1. ligi z zarzutami. Grozi mu więzienie

Prezes Wisły: grupa troglodytów ubzdurała sobie, że może decydować

Czytaj też

Prezes Wisły: grupa troglodytów ubzdurała sobie, że może decydować

Radosław Laudański, TVP SPORT: – Czy uważa pan, że utrzymanie Warty w Betclic 1. Lidze może być jednym z najtrudniejszych zadań w pańskiej karierze trenerskiej? 
Ryszard Tarasiewicz: – Uważam, że w pewnym sensie tak, tylko że ja naprawdę, i to mówię szczerze, nie przychodziłem z tą myślą, że skoncentruję się tylko i wyłącznie na utrzymaniu Warty Poznań. Jest to dla mnie projekt, który ma sens, bo z tego co rozmawiałem z prezesem, wszystko idzie w tym kierunku, żeby ten klub w przyszłym sezonie, przy spełnieniu tych swoich planów był istotnym członkiem Betclic 1. Ligi. Naprawdę wiedziałem, jaka jest sytuacja Warty Poznań. Jednak rozpatrywałem w tego w kategoriach „być albo nie być”. 

– Pana asystent Tomasz Wolak wspominał o tym, że dużym problemem w Warty była mentalność zespołu, zwłaszcza po wielu porażkach. Warto, ostatni mecz wygrała 21 listopada. Czy wchodząc do zespołu czuł pan, że trzeba wykonać dużo pracy i efekt może nie przyjść od razu? 
– Efekty nigdy nie przychodzą od razu. Tylko prawdą jest, że w pewnych sytuacjach mamy więcej albo mniej czasu. Ja po prostu muszę wydobyć z zawodników od strony piłkarskiej to, co są w stanie zrobić, czyli ich potencjał techniczny, potencjał, powiedziałbym, mentalno-charakterologiczny, trzeba odpowiednio każdego zawodnika dopasować i skomponować taki skład w każdym meczu, który nam pozwoli grać na dobrym poziomie, realizować nasze założenia i obserwować nie tylko tę grupę mniej więcej 12 czy 13 zawodników tylko wszystkich, bo te różnice stricte piłkarskie między tymi zawodnikami co grali do tej pory czy w momencie kiedy ja przyszedłem grają a resztą nie są aż tak duże. 

– W jakim piłkarzu widzi pan dziś lidera Warty Poznań? W zespole doszło latem do wielu zmian zdeterminowanych spadkiem do Betclic 1. Ligi. Dziś zdaniem wielu kibiców ciężko znaleźć piłkarzy, którzy ciągną ten zespół do przodu zwłaszcza w trudnych momentach. 
– Jest to zespół, który ma osobowości i takim naturalnym liderem, nie tylko z tego względu, że jest kapitanem, jest Jakub Kiełb, ale są mi też inni zawodnicy, jest rada drużyny, są to zawodnicy doświadczeni. Mam na myśli takich zawodników jak Damian Gąska, "Kopa" (Michał Kopczyński), Juri (Jurii Tkaczuk), Szeli (Bartosz Szeliga) i Krzysztof Drzazga. Także jest kilku zawodników, którzy w mniejszym czy mniejszym stopniu, bezpośrednio czy pośrednio, muszą utrzymywać na wysokim poziomie naszą sferę mentalną. Przede wszystkim musimy myśleć o tym, co będzie w meczu, biorąc po kolei każdego przeciwnika, a nie o tym, w jakiej jesteśmy sytuacji. 

Prezes Wisły: grupa troglodytów ubzdurała sobie, że może decydować

Czytaj też

Prezes Wisły: grupa troglodytów ubzdurała sobie, że może decydować

Świetna decyzja PZPN. Zagraniczni sędziowie w Ekstraklasie!

Czytaj też

Świetna decyzja PZPN. Zagraniczni sędziowie w Ekstraklasie!

– W ostatnim meczu ze Zniczem Pruszków zobaczyliśmy sześć zmian w składzie w porównaniu do ostatniego spotkania, w którym Wartę prowadził trener Piotr Klepczarek. Czy przychodząc do Warty zdawał pan sobie sprawę z tego, że od razu trzeba przeprowadzić wiele zmian w składzie? 
– Każdy trener przejmujący drużynę czy zaczynający pracę, ma swoją filozofię, ideę prowadzenia zespołu. Ja, tak jak powiedziałem, mam swoją wizję i staram się korzystać z zawodników, którzy odpowiadają mojej filozofii i którzy przede wszystkim mogą nam pomóc w wygrywaniu meczów. 

– Warta przez ostatnie cztery lata praktycznie przez cały czas grała systemem z trójką obrońców. Pan przyszedł na czwórkę. Czy zaimplementowanie nowego ustawienia zostało z łatwością przyjęte przez zespół? 
– Ta przerwa reprezentacyjna pozwoliła nam naprawdę nad tym elementem dużo popracować. Uważam, że jest teraz taki trend w Europie, że już się trochę odchodzi od tej trójki, a my nadal w Polsce jeszcze gramy trójką z tyłu. Uważam, że do tego trzeba mieć wykonawców. Ja nie uciekam od tego, bo były mecze w klubach, gdzie płynnie przychodziłem z trójki na czwórkę i odwrotnie. To jest kwestia adaptacji, a szczególnie umiejętności indywidualnych każdego zawodnika. 

– Czy trudniej zespół zmotywować w obliczu problemów finansowych Warty Poznań? Dochodziło do sporo głosów, że piłkarze nie otrzymywali pieniędzy.
– Wie pan, tak jak w życiu. Jeżeli człowiek ma czystą głowę, to może się tylko i wyłącznie skoncentrować na swojej pracy. 

– Bartosz Szeliga to piłkarz, który w obecnym sezonie występował na obu wahadłach w środku obrony, a nawet jako ofensywny pomocnik i napastnik. Czy jest to pana zdaniem tak uniwersalny piłkarz, czy po prostu odzwierciedla to problemy kadrowe Warty? 
– Uważam, że Bartek najbardziej wydajny jest na prawej obronie.  

– W najbliższych meczach zarówno Wartę jak i pozostałe zespoły z dołu tabeli czeka trudny czas, ponieważ będą mierzyć się głównie zespołami z górnej części stawki. Czy Pana zdaniem Wartę stać na to, aby urwać punkty rywalom takim jak np. Wisła Kraków czy Arka Gdynia? 
– Tak, i tu nie mówię tego dlatego, że tak wypada czy dlatego że chcę podbudować zespół. Uważam, że w meczu z Polonią Warszawą, która miała serię dobrych wyników przed naszym meczem, uważam, że tą pierwszą bramkę możemy jeszcze zaakceptować bo to była taka bramka „piłkarska”, drugiej faktycznie mogliśmy uniknąć. Mieliśmy wystarczającą ilość sytuacji, żeby ten mecz zremisować. Przy odrobinie szczęścia moglibyśmy nawet i wygrać, ale na pewno gdybyśmy zremisowali, to Polonia nie powinna mieć poczucia krzywdy. Następnie ze Zniczem, praktycznie nie dopuściliśmy tego zespołu do sytuacji bramkowej. Znicz również dobrze wcześniej punktował, też miał serię dobrych wyników. To, co mnie cieszy, to że oprócz tej dobrej organizacji gry, nie uciekamy w ogóle od gry ofensywnej i nie ma przekazu do zawodników, że mamy tylko bronić i czekać na swoje szanse, bo to nie jest moja filozofia. Oczywiście spotykamy się z zespołami, które maja komfort punktowy i gra jest dla nich mniej obciążająca psychiczne, ale zawodnicy dostali sygnał w pierwszym czy szczególnie w drugim meczu, że są w stanie zarówno dobrze bronić jak i atakować. Na ten aspekt kłaść dużo nacisku i wcale nie stoimy na straconej pozycji, a wręcz odwrotnie uważam, że jesteśmy w stanie w tych meczach zdobyć punkty. 

– Jest pan doświadczonym szkoleniowcem. Pracował pan w różnych epokach, z różnymi pokoleniami. Czy odczuwa pan wielką różnicę w pracy z piłkarzami 15-20 lat temu, kiedy media społecznościowe nie wywierały takiego wpływu na społeczeństwo?
– Na pewno ludzie związani ze sportem obarczeni tym ciągłym, powiedziałbym, atakowaniem czy presją mediów społecznościowych. Nie jest łatwo od tego uciec. Jednym może takim elementem, który może nas trochę odseparować o tych złośliwości, zazdrości czy uszczypliwości, to po prostu nie czytać opinii.

Świetna decyzja PZPN. Zagraniczni sędziowie w Ekstraklasie!

Czytaj też

Świetna decyzja PZPN. Zagraniczni sędziowie w Ekstraklasie!