| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jeśli Lech Poznań chce wrócić na zwycięską ścieżkę, musi poradzić sobie z Koroną Kielce, która podczas rundy wiosennej jest w bardzo dobrej formie. To spotkanie może okazać się pułapką dla gospodarzy, ponieważ trener Jacek Zieliński w ostatnich latach wielokrotnie potrafił urywać punkty wyżej notowanym rywalom. Ponadto zespół prowadzony przez Nielsa Frederiksena przystąpi do rywalizacji bez swojego kluczowego zawodnika.
W 2025 roku Korona Kielce jest czwartą najlepiej punktującą drużyną w Ekstraklasie. Podopieczni Jacka Zielińskiego znakomicie weszli w rundę wiosenną i praktycznie wyłączyli się z walki o utrzymanie. Kibiców w stolicy Wielkopolski może niepokoić fakt, że w ostatnich latach doświadczony szkoleniowiec znalazł patent na ligową czołówkę. Przekonały się o tym takie kluby jak Legia Warszawa, Raków Częstochowa czy właśnie Lech Poznań.
Kolejorz chcąc odnieść zwycięstwo, będzie musiał wznieść się na wyżyny. Sprawę mocno może skomplikować nieobecność pauzującego z powodu nadmiaru żółtych kartek Afonso Sousy. W tym sezonie wpływ Portugalczyka na grę poznaniaków jest tak ogromny, że można mówić o absencji najważniejszego piłkarza.
Zieliński potrafi psuć nastrój najlepszym
Jacek Zieliński lubi grać przeciwko drużynom, które na boisku chcą dominować poprzez posiadanie piłki. Prowadzone przez niego zespoły potrafią szczelnie się bronić, wykorzystywać swoje momenty, a także robić różnicę za pomocą stałych fragmentów gry. Na wszystkie wspomniane aspekty czołówka od kilku lat nie potrafi znaleźć sposobu.
Dla Lecha pojedynki ze swoim byłym szkoleniowcem również nie są zbyt przyjemne. Na ostatnich siedem spotkań z zespołami prowadzonymi przez dawnego trenera, Kolejorz wygrał tylko dwa razy. Łącznie - od momentu odejścia 64-latka z klubu ze stolicy Wielkopolski – takich starć było piętnaście i w dziesięciu z nich Jacek Zieliński wywalczył co najmniej punkt.
Szkoleniowiec dał się we znaki także Legii Warszawa i wykorzystał jej słabszą dyspozycję w ostatnich czterech sezonach. O ile w swoich latach świetności Wojskowi radzili sobie z nim bez większych problemów, o tyle od 2021 roku znalazł on sposób również na ten klub. We wspomnianym okresie, podobnie jak przeciwko Lechowi, przegrał tylko dwa z siedmiu meczów.
Problemy ma nawet Papszun
Lepszą dyspozycję drużyn Jacka Zielińskiego można oczywiście zrzucić na gorszy czas w Lechu i Legii, jednak zaprzeczeniem tej tezy jest podobny bilans przeciwko Rakowowi, który w ostatnich latach kojarzy się głównie ze zdobywaniem trofeów. Medaliki wypadają w tym zestawieniu odrobinę lepiej, jednak po powrocie do Ekstraklasy w ośmiu spotkaniach zaledwie trzykrotnie pokonali zespoły, które prowadził 64-latek.
Trener Zieliński najlepiej wspomina mecz z mistrzowskiego sezonu Rakowa, kiedy świetnie punktująca drużyna Marka Papszuna przegrała na wyjeździe z jego Cracovią 0:3. Wówczas dubletem popisał się Michał Rakoczy, który w późniejszym okresie - po przyjściu Dawida Kroczka – miał problem z tym, aby pokazać swoje atuty.
Drugi przykład to oczywiście mecz z 8 maja 2022 roku, kiedy Pasy wywalczyły remis w Częstochowie. Tamto spotkanie nieoczekiwanie pogrzebało marzenia Marka Papszuna o zdobyciu pierwszego w swojej karierze tytułu mistrzowskiego. Determinacja Cracovii okazała się pomocna dla Lecha, który wyprzedził swojego rywala na dwie kolejki przed końcem sezonu i ostatecznie dopiął swego.
Jesienią Frederiksen miał problemy z Zielińskim
We wrześniu Lech Poznań był niekwestionowanym faworytem w starciu przeciwko Koronie Kielce. Przed rywalizacją z Kolejorzem Jacek Zieliński pracował w klubie niecałe dwa miesiące, przejmując posadę po tym, jak fatalne wejście w nowy sezon zaliczył Kamil Kuzera.
Przed tym meczem Korona zajmowała 15. miejsce w ligowej tabeli, mając zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Efekt okazał się jednak taki, że ówczesny lider męczył się w Kielcach niemiłosiernie. W 57. minucie meczu Scyzoryki zasłużenie wyszły na prowadzenie. Gospodarze nie cieszyli się nim jednak długo, ponieważ dzięki bramkom Patrika Walemarka to Lech okazał się górą.
Po zakończeniu rywalizacji poznański kibic mógł jedynie odetchnąć z ulgą i dziękować futbolowym bogom, że jakimś cudem udało się wygrać to spotkanie. Bardziej na zwycięstwo zasłużyła jednak Korona – to podopieczni Jacka Zielińskiego oddali więcej strzałów na bramkę i wykręcili znacznie lepszy współczynnik goli oczekiwanych.
Czarny koń
Korona to rewelacja rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy. W bieżącym roku kalendarzowym kielczanie wygrali cztery z ośmiu spotkań i ponieśli tylko jedną porażkę, zaś w całym sezonie Jacek Zieliński niejednokrotnie urywał punkty faworytom. Przekonały się o tym takie zespoły jak Raków, Pogoń, Legia oraz Cracovia. Niezbyt dobrze pojedynki z Koroną wspomina również Motor, który jest uznawany za rewelację bieżących rozgrywek.
Tak naprawdę trener Zieliński wyrobił sobie tak wysoką renomę w pojedynkach z ligową czołówką, że wywalczenie remisu na wyjeździe przeciwko Lechowi nie będzie uznane za ogromne zaskoczenie. Kłopotem Kolejorza może być również to, że podczas meczu rozgrywanego na stadionie przy ul. Bułgarskiej zabraknie Afonso Sousy. Do tej pory, kiedy był on niedostępny, jego absencja miała gigantyczny wpływ na postawę drużyny.
Portugalczyk potrafi utrzymać się przy piłce w trudnych momentach, a także jest najważniejszym mózgiem zespołu w ataku pozycyjnym. Niels Frederiksen będzie miał gigantyczny problem ze znalezieniem optymalnego rozwiązania w środku pola. Do tej pory jakiekolwiek nieobecności w tej formacji kończyły się źle.
Jeśli Lech nie odniesie zwycięstwa w meczu z Koroną Kielce, nastroje w stolicy Wielkopolski staną się jeszcze bardziej minorowe. Wtedy nie będzie zaskoczeniem, jeśli wiele osób zwątpi już nawet w to, czy zespół stać na spokojne wywalczenie kwalifikacji do europejskich pucharów. Początek meczu Lech – Korona o godzinie 20:15.