Przejdź do pełnej wersji artykułu

Wisła Kraków goni czołówkę. "Dostosowaliśmy się do tej rąbanki"

/ Radość piłkarzy Wisły Kraków po golu Angela Rodado (fot. Wisła Kraków) Radość piłkarzy Wisły Kraków po golu Angela Rodado (fot. Wisła Kraków)

Niespełna trzy minuty potrzebował Angel Rodado, by po wejściu na boisko strzelić gola dającego Wiśle Kraków wygraną nad Chrobrym Głogów (2:1). – Przygotowywaliśmy naszym zawodnikom filmiki obrazujące, jak się zachowuje i jak można spróbować go zatrzymać, ale nawet to nie wystarczyło – mówił po meczu trener gości, Łukasz Becella. Wisła wygrała trzeci mecz z rzędu i powoli może szykować formę na baraże.

Czytaj też:

Mecz Górnik – Kotwica w oparach kontrowersji (fot. 400mm.pl)

Kotwica Kołobrzeg złamała przepisy? PZPN bada sprawę potencjalnego walkowera

Mecz Wisły z Chrobrym rozpoczął się niespodziewanie, bo od gola gości. Wisła wyrównała, ale decydujące trafienie czekało na bohatera wieczoru. Angel Rodado nadspodziewanie szybko wrócił do zdrowia po kontuzji barku. Pojechał z drużyną do Grodziska Wielkopolskiego na mecz Wartą, ale tam jeszcze nie musiał podnosić się z ławki rezerwowych. W środę było inaczej. Gdy pojawił się przy linii bocznej, na stadionie wybuchła wrzawa.

Nic dziwnego. Rodado w tym sezonie strzelił we wszystkich rozgrywkach 24 goli, a w środę wskazówka licznika znów wskoczyła na kolejne pole. Hiszpan stosuje rozwiązania, zdawałoby się proste, ale one muszą być wykonane w odpowiednim tempie i z odpowiednią jakością, a Rodado to ma. No i ma też umiejętność podjęcia decyzji. Gdy w środę wszedł na murawę, był tak naładowany, że pytanie brzmiało nie "czy", a "kiedy" trafi do siatki. I szybko przestało być aktualne.


Czytaj też:

Arka Gdynia odniosła piąte zwycięstwo z rzędu bez straty gola (fot. PAP/Adam Warżawa)

Arka Gdynia zabawiła się z Wartą Poznań. Awans coraz bliżej [WIDEO]

Jak zatrzymać Angela Rodado?

– Angela nie trzeba reklamować. Szybko wrócił po urazie i natychmiast pomógł zespołowi – mówi trener krakowian, Mariusz Jop. Rodado podobną historię przeżywał rok temu. Wtedy również z powodu wybicia barku stracił dwa mecze. Różnica polega na tym, że wówczas Biała Gwiazda oba spotkania przegrała. Tym razem przegrała tylko starcie o Superpuchar. W Grodzisku Wielkopolskim poradziła sobie z Wartą bez wsparcia swojego asa, choć ten był tam z drużyną, gotowy do wejścia z ławki rezerwowych.

– Byłem na tym meczu i widziałem, że Rodado rozgrzewa się do wejścia, więc spodziewaliśmy się, że przeciwko nam zagra – mówi Becella. Trener Chrobrego nie chciał demonizować Hiszpana, ale sporo czasu poświęcił mu na ostatnich odprawach taktycznych. – On od razu szuka wykończenia, przewiduje szybciej. Jedyny sposób, by go zatrzymać, polega na tym, by cały czas być blisko i nie pozwolić mu swobodnie przyjąć piłki. Ten dzisiejszy gol wziął się jednak przede wszystkim z naszego błędu – dodaje.

Po marcowej przerwie na mecze reprezentacji Wisła jeszcze nie zawiodła. W lidze wygrała wszystkie trzy mecze, a w spotkaniu o Superpuchar zostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. Co więcej, w meczach z Kotwicą Kołobrzeg i Chrobrym Głogów krakowianie potrafili odwrócić wynik, bo przecież w obu tych spotkaniach przegrywali 0:1. Drużyna Jopa wygląda jakby nieco okrzepła. Nawet jeśli przypomnimy, że w dwóch ostatnich meczach w końcówce musiał ratować ja bramkarz, Patryk Letkiewicz

– Przypomnę, że już wcześniej zdarzało nam się odwracać wyniki meczów. Zawsze gramy o wygraną i to się nie zmienia. Teraz, nawet jeśli nie przez całe spotkanie kontrolujemy wydarzenia boiskowe, wygrywamy i to jest naszym celem. Musimy pamiętać, że teraz gramy z drużynami walczącymi o utrzymanie, a one mają swoje atuty, a do tego naprawdę mają o co walczyć – zaznacza Jop.

Czytaj też:

Jarosław Skrobacz, trener Odry Opole: każde niepowodzenie jeszcze bardziej przybija. Mój los? Dziś jestem, jutro mnie nie ma

Wisła przywykła do rąbanki

– Przebieg ostatnich meczów wskazuje na to, że faktycznie jesteśmy chyba nieco odporniejsi jako drużyna. Chcąc nie chcąc, chyba w pewien sposób przystosowaliśmy się do tej rąbanki w 1 Lidze, o której tyle się mówi. Oczywiście, chcielibyśmy wygrywać po 3:0, ale równocześnie wszyscy zgodzimy się ze stwierdzeniem, że lepiej wygrać jedną bramką niż zremisować – zaznacza kapitan Wisły, Alan Uryga.

On musi do takich deklaracji podchodzić z ostrożnością, bo przecież ma już za sobą dwa nieudane podejścia do Ekstraklasy. Pierwsze Wisła zakończyła na barażach, za drugim razem nie dostała się nawet tam. Teraz, po tych trzech wygranych z rzędu, baraże wydają się być na wyciągnięcie ręki. Choć prezes Jarosław Królewski nie byłby sobą, gdyby po meczu nie oznajmił drużynie, że nadal wierzy w bezpośredni awans.

Sytuacja wiślaków byłaby jeszcze bardziej komfortowa, gdyby nie niespotykany zwrot akcji po meczu Górnika Łęczna z Kotwicą Kołobrzeg. Ta pierwsza drużyna otrzyma zapewne walkower. – Śmialiśmy się w szatni przed meczem z chłopakami, że w tej lidze nas już nic nie zdziwi skoro dochodzi do tak kuriozalnych sytuacji – zaznacza Uryga.

O bezpośredni awans będzie bardzo trudno, bo Wisła zbyt rzadko notuje serie wygranych meczów. Ostatnio trzy mecze z rzędu wygrała jesienią ubiegłego roku, gdy za stery chwycił Jop. 

Wisła Kraków – Chrobry Głogów. Betclic 1 Liga, 27. kolejka [SKRÓT]
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także