| Inne zimowe / Narciarstwo alpejskie
Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim miały być okazją nie tylko do walki o medale, ale i poprawę punktów rankingowych FIS. Przeprowadzenie slalomu giganta w pierwotnym terminie uniemożliwiła pogoda. Dzień później brak osób, które mogłyby... napompować i rozstawić balony z logo sponsorów Polskiego Związku Narciarskiego. – Sport przegrał z balonami. To kompromitacja – grzmi manager ds. narciarstwa alpejskiego w PZN, Filip Rzepecki. A najlepszy z polskich gigancistów, Piotr Habdas, zamiast mistrzem Polski został mistrzem... Ghany. Te zawody udało się bowiem rozegrać bez problemu.
Międzynarodowe mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim to najważniejsza impreza sezonu, przynajmniej dopóki w naszym kraju nie zorganizujemy zawodów Pucharu Europy czy Pucharu Świata. Na razie jednak na to się nie zanosi, bo Polski Związek Narciarski napotyka kłopoty, by przeprowadzić krajowy czempionat. Tegoroczny miał zostać rozegrany 1 i 2 kwietnia w Szczyrbskim Plesie na Słowacji.
Zima w Tatrach jeszcze dopisywała, a na zawody wybrali się nie tylko polscy narciarze, ale i Szwajcarzy, Austriacy, a nawet Japończycy, Nowozelandczycy i Australijczycy. Wszystko przez to, że za zwycięstwo w mistrzostwach można otrzymać znacznie lepsze punkty rankingowe (20.00 FIS), aniżeli w innych startach pod egidą FIS. Pierwszego dnia udało rozegrać się tylko slalom pań. Rywalizacja mężczyzn została odwołana. Podobnie było w rywalizacji pań i panów w slalomie gigancie. Na starcie stanąć miała między innymi Maryna Gąsienica-Daniel, lecz zawody storpedował zbyt silny wiatr.
Odpowiedzialny za sportową organizację zawodów manager ds. narciarstwa alpejskiego, Filip Rzepecki dążył do rozegrania ich kolejnego dnia, tego samego, w którym miały odbyć się międzynarodowe mistrzostwa Ghany. – W pół godziny załatwiliśmy przesunięcie zawodów, dogadaliśmy sprawę zmiany delegata FIS, dostaliśmy zgodę ośrodka na to, żeby wyciąg był otwarty od 6:00 rano, tak byśmy ze wszystkim się wyrobili, żebyśmy mogli zrobić i jedne, i drugie mistrzostwa – bo to miały być osobne zawody. Z technicznego punktu widzenia załatwiliśmy wszystko, co było potrzebne. Ba, ustaliliśmy, z pomagającym w organizacji tamtych mistrzostw Andreasem Żampą, że nie będziemy nawet potrzebować wsparcia ekipy technicznej PZN, bo sami rozstawimy siatki i reklamy. Takie informacje przekazaliśmy delegatce FIS – podkreśla Rzepecki.
Wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by doszło do przesunięcia zawodów o jeden dzień. – Nagle dostałem informację od pani delegat, bym zjechał do biura zawodów. Delegatka powiedziała mi tam, że dostała informację z PZN, że zawody należy skasować. Dowiedziałem się od niej, że przyszedł pan od technicznej organizacji zawodów ze strony PZN (event manager – przyp. red.) i powiedział, że odwołujemy zawody. Skontaktowałem się z nim i powiedział mi wprost, że nie możemy rozegrać zawodów następnego dnia, bo jego ekipa musi wracać do Polski i – jak już się rozniosło po świecie – nie będzie miał kto nadmuchać balonów z logo sponsorów – opowiada manager ds. narciarstwa alpejskiego.
– Choć ciężko w to uwierzyć, chodziło właśnie o balony i dmuchaną bramkę startową. Usłyszałem, że nie będzie miał się kto tym zająć, a branding albo ma być pełny, albo nie będzie nic. Brakowało nam tylko tych felernych balonów. Ile miało ich być? Na starcie trzy i dmuchana bramka startowa. Na mecie nawet w pierwotny dzień zawodów nie zdążyliśmy ich nadmuchać, więc nie powiem ile. Gdy usłyszałem, że przez to nie rozegramy zawodów, naprawdę czułem się jak w ukrytej kamerze – z żalem opowiada Rzepecki, który próbował skontaktować się wówczas zarówno z prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, Adamem Małyszem, jak i sekretarzem generalnym, Tomaszem Grzywaczem, który dotarł do Szczyrbskiego Plesa. – Sekretarz powiedział, że rozumie moje powody i to, że chcę rozegrać te zawody za wszelką cenę, ale brał też pod uwagę, że musimy się wywiązać ze zobowiązań sponsorskich. Oczywiście, że byłem wściekły, te rozmowy były dłuższe, padły też mniej kulturalne słowa. Ostatecznie usłyszałem, że zawody należy odwołać – podkreśla Rzepecki.
***
O sytuację ze Szczyrbskiego Plesa zapytaliśmy również sekretarza generalnego PZN. – Mamy odpowiednie umowy z naszymi sponsorami i rygorystyczne zapisy dotyczące brandingu. Żeby jakakolwiek impreza mogła się odbyć, musimy spełniać oczekiwania sponsorów. Z każdej imprezy musimy wysłać raport do sponsorów z dokumentacją fotograficzną – zaznacza Tomasz Grzywacz. Pytany o to, czy próbowano namówić sponsorów, by wyrazili zgodę na rozegranie mistrzostw przy niepełnym brandingu, odpowiada: – To są duże firmy korporacyjne, z którymi nie ma tak łatwego kontaktu, żeby podjąć decyzję w godzinę. Wszystko zachodzi tam na kilku szczeblach, więc komunikacyjnie nie było to możliwe.
Drugim rozwiązaniem było pozostanie w Szczyrbskim Plesie osób odpowiedzialnych za nadmuchanie i rozstawienie słynnych już balonów. Dlaczego do niego nie doszło? – Czekamy na wyjaśnienia od działu eventowego. Na razie dostaliśmy wstępną informację, że w ten dzień mieli zaplanowane inne działania. W kwestii organizacji wydarzeń nie mamy pracowników własnych, tylko osoby współpracujące ze związkiem, które zostały tam zakontraktowane na konkretne dni zawodów, a nie dzień kolejny. Wobec tego nie byliśmy w stanie zabezpieczyć dodatkowych osób z obsługi technicznej, żeby to rozstawić – informuje sekretarz generalny.
***
– Powiedziałem w Szczyrbskim Plesie, że sport przegrał z balonami – i to zdanie podtrzymuję – odpowiada manager ds. narciarstwa alpejskiego. – Wierzę w to, że jako związek mamy tak skonstruowane umowy, ja ich na oczy nie widziałem, ale podejrzewam, że w obliczu takich sytuacji i zawirowań nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości, żeby rozegrać mistrzostwa Polski w drugim terminie. Warto było zrobić coś więcej niż podjąć najłatwiejszy wybór – i skasować zawody. Kilka dni po zawodach wciąż towarzyszyły mi wielkie emocje związane z odwołaniem zawodów. Uznałem, że nierozgrywanie mistrzostw Polski to frajerstwo i żenada – dodaje.
Rzepeckiemu najbardziej żal straconej szansy na lepsze punkty FIS dla polskich narciarzy i nadszarpniętego wizerunku PZN jako organizatora zawodów. Tym bardziej, że – jak wspominaliśmy wcześniej – do Szczyrbskiego Plesa pofatygowali się nie tylko Polacy, ale również zawodnicy na co dzień występujący w Pucharze Świata czy Pucharze Europy. – Moim zadaniem w Polskim Związku Narciarskim było patrzeć na sport. Choć rozumiem, że nieszczęsne balony na pewno są ważne, to wyobraźmy sobie, jak byśmy się czuli, gdybyśmy przykładowo pojechali na mistrzostwa Włoch, pokonali tysiące kilometrów, żeby dowiedzieć się, że nie można rozegrać zawodów, bo nie ma kto nadmuchać balonów z napisem "Fila" czy "Armani". A na nasze zawody przyjechali Szwajcarzy czy Japończycy. To jest kompromitacja. Trenerom przekazałem jaki jest powód odwołania zawodów. To był śmiech przez łzy – opowiada.
***
Na pocieszenie zawodnikom pozostała rywalizacja w międzynarodowych mistrzostwach Ghany. Te udało się rozegrać bez problemu – i w pięknych warunkach pogodowych. Mistrzem został Piotr Habdas, który zdobył tym samym 20.00 punktów do rankingu FIS. Gdyby rozegrano mistrzostwa Polski, miałby szansę uzyskać drugie 20.00 – i poprawić swoją pozycję w klasyfikacji, która decyduje o prawie startu i rozstawieniu w zawodach Pucharu Świata. Wliczana jest do niej bowiem średnia dwóch najlepszych startów w danym sezonie. Ta u Habdasa wynosi 20.22 – co klasyfikuje go kilka pozycji niżej, na 72. miejscu na najnowszej liście rankingowej. – Niższe punkty FIS oznaczają start z lepszym numerem w Pucharze Świata. Te kilka numerów może się przełożyć na kilka setnych, a te kilka setnych na kilka pozycji – i być może na awans do czołowej 30. W rankingach jest tak gęsto, że każda setna punktu robi różnicę – podkreśla Rzepecki.
Jeszcze ciekawiej sytuacja ma się u naszych zawodniczek. Tuż za czołową 150. świata, znajdują się Zuzanna Czapska (156. miejsce, 27.39 pkt) i Hanna Zięba (161. miejsce, 27.50 pkt). Obie zawodniczki straciły możliwość poprawienia średniej punktowej w mistrzostwach kraju, a aktualne kryteria szkoleniowe Polskiego Związku Narciarskiego przewidują powołanie do kadry "A" – i pełne finansowanie startów zawodniczkom z czołowej 150. Kto wie, być może gdyby nie felerne balony, grono kadrowiczek mogłoby się powiększyć. Obie panie wciąż o to walczą, lecz startując w zawodach, za które można dostać 23.00, a nie 20.00 punktów. Szanse mają więc mniejsze, bo – przypominamy – im mniej punktów, tym lepiej.
***
Sekretarz PZN, Tomasz Grzywacz pytany o wnioski wyciągnięte z nierozegranych mistrzostw Polski, odpowiada: – Na pewno organizacyjnie te zawody nie były dopieszczone w sposób właściwy. Nie mieliśmy przewidzianego planu B – i to jest błąd. Gdy organizuje się mistrzostwa Polski na koniec sezonu, trzeba brać pod uwagę, że pogoda wcale nie musi być stabilna. My tego nie zrobiliśmy.
Filip Rzepecki, kończący w kwietniu swoją pracę w Polskim Związku Narciarskim, pytany o obserwacje z roku działalności przyznaje: – Wydaje mi się, że celem nadrzędnym związku jest pomagać, szkolić, promować i popychać wyżej zawodników, a niekoniecznie trzymać się spisanej kartki z przepisami.
***
Odwołane mistrzostwa Polski być może wciąż mogą zostać rozegrane. FIS Code przypisany do konkretnych zawodów obowiązuje do końca roku kalendarzowego, niezależnie od ich odwołania. Początkiem kolejnej zimy możemy być więc świadkami zaległego czempionatu. Pod warunkiem, że znajdzie się termin, miejsce – i przede wszystkim – ktoś, kto nadmucha balony.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.