Robert Lewandowski zdobył dwa gole i w znacznym stopniu przyczynił się do zwycięstwa Barcelony nad Borussią Dortmund (4:0) w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Jedno z jego trafień, jak sam przyznał w rozmowie z Canal+ Sport, nie należało do łatwych. – Bałem się, że... – mówił.
Kapitan reprezentacji Polski wpisał się na listę strzelców dwukrotnie po przerwie. Wcześniej, bo już w 25. minucie, prowadzenie Barcelonie dał Raphinha. "Lewy" po raz pierwszy trafił w 48. minucie, a drugiego gola dołożył 18 minut później. W 77. minucie wynik rywalizacji ustalił Lamine Yamal.
– Przyznam, że nastawiałem się na fazę końcową. Marzec, kwiecień, a szczególnie maj to najważniejsze miesiące i trzeba być wtedy gotowym. Bez balansu ciężko byłoby utrzymać formę – mówił w rozmowie z Canal+ Sport.
– Dzisiaj zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Strzeliliśmy cztery bramki, nie straciliśmy żadnej, ale ze spokojem podchodzimy do kolejnych meczów. Przed nami mecze w LaLiga czy rewanż w Dortmundzie. W każdym z nich chcemy wygrywać – przyznał.
99 goli "Lewego" w Barcelonie
Trafiając dwa razy w środowym meczu, "Lewy" powiększył swój dorobek strzelecki w Barcelonie do 99 trafień. Oba jego gole były przedniej urody, choć pierwsza z bramek padła po szczególnie urokliwej akcji zespołu. Polak przyznał, że nie było to łatwe trafienie.
– Bardzo ładna akcja, choć nie ukrywam, że nie była to łatwa akcja. Nie mogłem sparować piłki do dołu, bałem się też, że jestem blisko słupka i ta piłka była bardzo blisko poprzeczki. Nie miałem miejsca, żeby ją spokojnie skierować, ale widziałem okienko i strzeliłem tak, jak trzeba było – podsumował.
Ogółem "Lewy" ma już na koncie 105 bramek w Lidze Mistrzów. W obecnej edycji rozgrywek z 11 trafieniami jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Wyprzedza go wyłącznie jego kolega z zespołu, Raphinha, który zdobył 12 goli.
Następne