Odszedł Leo Beenhakker. Od chwili, gdy wszedł w blasku fleszy na inauguracyjną konferencję prasową, do zakończenia pracy selekcjonera reprezentacji Polski przed kamerami na słoweńskim stadionie, był istotną postacią naszej rzeczywistości piłkarskiej. Światowcem z ogromnym doświadczeniem. 47 meczów, trzy lata i awans na pierwsze polskie Euro. Kilka bon motów i spięć z innymi wyrazistymi postaciami – z tego zapamiętaliśmy Holendra. Postać i trenera nietuzinkowego.
Przyjście Leo Beenhakkera zostało przyjęte euforycznie przez kibiców, z optymizmem przez media, nadzieją przez piłkarzy i pomrukiem niezadowolenia niektórych działaczy piłkarskich w Polsce. Holender był człowiekiem z zewnątrz, który nie gryzł się w język i potrafił dosadnie komentować na przykład opinie na swój temat, czy polską mentalność (słynne już "drewniane chatki", z których powinniśmy wyjść).
– Panowie, jeśli nie awansujemy na mistrzostwa Europy z trenerem, który był w Realu Madryt, to znaczy, że się nie nadajemy – padło w szatni naszej drużyny narodowej przed startem eliminacji Euro 2008. Choć bardziej dokładnie byłoby napisać: przed falstartem. Gdy na początku września 2006 roku dostawaliśmy lanie od Finlandii w Bydgoszczy, naród był zszokowany. Jak to, taki światowiec i biją nas Finowie? Początek był bowiem chropowaty, ale eliminacje zostały szybko uratowane, gdy w trzecim meczu od słabego początku pokonaliśmy Portugalczyków na Stadionie Śląskim.
Przed meczem w Chorzowie Beenhakker wiedział, że pióra były naostrzone i słabo zaczynająca pod jego batutą reprezentacja może wkrótce stracić trenera. Z Portugalią byliśmy świadkami małego piłkarskiego cudu, który potem został mitem założycielskim drużyny awansującej na Euro. Beenhakker został bohaterem narodowym, jemu przypisywano życiową formę niektórych zawodników, a gdy po Portugalii biało-czerwoni wrócili z tarczą z Brukseli, jasne stało się, że ten projekt wypali. Pracowałem przy meczach tej kadry jako reporter, komentując towarzyskie spotkania. Nigdy nie było najmniejszego problemu z dostępem do selekcjonera. Miał swój życzliwy dystans do rzeczywistości i nie tracił rezonu jak wtedy, gdy w cypryjskim Pafos wszedł do autokaru… czeskiej, nie naszej kadry.
Beenhakker miał jedną, fantastyczną dla dziennikarzy, cechę. Lubił i potrafił rozmawiać, do tego nie tonem mentora. Chętnie opowiadał poza kamerą o szczegółach pracy w Realu Madryt, opisywał różnice w podejściu i pracy piłkarzy z różnych stron świata. To od niego dowiedziałem się, że w Holandii na człowieka, który ma wielkie szczęście w życiu, mówi się, że ma… złote przyrodzenie i że tak mówiono również o nim. Z kawą i często paloną cygaretką chętnie spędzał czas z ludźmi, którzy byli ciekawi jego przekazu. Jego asystenci latami po wspólnej pracy pozostali z Beenhakkerem w kontakcie.
Trzy lata z nim jako selekcjonerem nie przysparzały nigdy nudy. Szukał nowych piłkarzy, podkreślał mocne strony tych najlepszych. To on powiedział, że jeśli dostałby jedenastu Arturów Boruców, wygrałby mundial. Dałoby się obronić tezę, że futbolowi poświęcił wszystko, kosztem życia prywatnego. Nienawidził przegrywać. Gdy na trzy miesiące przed Euro 2008 polegliśmy w Krakowie z USA 0:3, na moje pytanie w pomeczowym wywiadzie na żywo, co właściwie się dziś stało (byliśmy po serii pięciu zwycięstw w sześciu spotkaniach) rzucił wściekły kilka banalnych zdań o tym, że "straciliśmy trzy gole" i gwałtownie odszedł sprzed kamery.
To był jednak wyjątek. Ogromne doświadczenie powodowało bowiem, że wiedział, kiedy rozładować napięcie żartem, a kiedy zareagować mocno. Nie uchroniło go to od zachowań w zespole, które trafiały na czołówki gazet. Z ich zdaniem się liczył. Gdy przegraliśmy Euro 2008, tuż po konferencji w Klagenfurcie Beenhakker nie wyszedł z wielkiego pomieszczenia, gdzie kilkudziesięciu polskich dziennikarzy rzuciło się, by pisać podsumowujące nasz turniej teksty. Przechadzał się między stolikami z założonymi rękami, doskonale zdając sobie sprawę, że od nastrojów społecznych może zależeć jego dalsza misja z polską drużyną.
Wtedy został na stanowisku, ale nieudane eliminacje MŚ 2010 oznaczały kres jego pracy, choć w zasadzie każdy mecz był osobną historią, wartą zapamiętania. To z nim w Kielcach wygraliśmy 10:0 przeciwko San Marino, ale to działo się niedługo przed kresem przygody Leo Beenhakkera w naszym kraju. Było nim lanie w Mariborze. 22 zwycięstwa, trzynaście remisów, dwanaście porażek. I miejsce na zawsze w naszej historii, nie tylko jako "Człowiek roku 2007" tygodnika "Wprost".
Nigdy później nie było tak dobrze jak po wywalczeniu awansu na Euro, kiedy został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Utyskiwał, że w Polsce wystarczy przegrać mecz, by zostać zerem (użył mocniejszego słowa). Leo Beenhakker odegrał jednak też rolę pozasportową w naszej chwalebnej przeszłości. Gdy komitet organizacyjny polsko-ukraińskiego Euro 2012 pracował nad każdym głosem na korzyść, Holender podczas kolacji przed głosowaniem w Cardiff przekonywał prezesa federacji z jego kraju, że warto dać nam szansę. Bo mimo tego, że surowo recenzował niektóre procesy w naszej piłkarskiej rzeczywistości, w następnych latach podkreślał, że dobrze czuł się w Polsce, a kibice dali mu poczucie, że był tu szanowany, a po awansie na Euro 2008 – nawet kochany.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.