| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa zagra z Jagiellonią Białystok w 28. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Stołeczni potrzebują zwycięstwa, by zbliżyć się do podium, a podejdą do starcia po porażce z Chelsea 0:3. – Legioniści odbijali się od swoich przeciwników tak, jakby był to mecz młodych chłopców z dojrzałymi facetami – podkreślił Marcin Mięciel, były napastnik warszawskiego klubu.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie są pana wrażenia po meczu Legii z Chelsea?
Marcin Mięciel: – Uważam, że łatwiej o zaskoczenie takiego przeciwnika jest jesienią, w pierwszej części rywalizacji, gdy niektóre drużyny podchodzą do tych meczów lekceważąco. Teraz gra toczy się już o trofeum, więc nastawienie jest inne. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że może być różnie, dlatego samo zwycięstwo londyńczyków nie jest zaskoczeniem. Bardziej zaskakująca była dla mnie różnica w przygotowaniu fizycznym. Legioniści odbijali się od swoich przeciwników tak, jakby był to mecz młodych chłopców z dojrzałymi facetami.
– Legia dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji i awansowała do finału Pucharu Polski, ale słabo prezentuje się w PKO BP Ekstraklasie. Jak ocenia pan ten sezon w wykonaniu stołecznych?
– Trzeba zaczekać, bo może wydarzyć się jeszcze dużo rzeczy. Jeśli Legia zdobędzie Puchar Polski, to będzie miała zapewnione prawo gry w europejskich pucharach i sezon będzie można ocenić jako niezły. Gorzej, jeśli drużyna Goncalo Feio przegra z Pogonią Szczecin w finale na PGE Narodowym i zajmie piąte miejsce w lidze. To zmieni spojrzenie na ten sezon.
– Jakie są największe mankamenty w grze Legii?
– Cały czas łatwo traci gole. Druga sprawa, to brak klasowego snajpera, a jeśli chcesz liczyć się w grze o mistrzostwo, powinieneś mieć kogoś takiego. Marc Gual nie jest typowym egzekutorem, a Tomas Pekhart najlepszy czas w barwach Legii ma już chyba za sobą.
– Zimą do drużyny dołączył Ilja Szkurin...
– Trudno ocenić ten transfer już dziś. Na razie niczego wielkiego nie pokazał, ale więcej będzie można powiedzieć jesienią, po okresie przygotowawczym. Widać, że Szkurin nie ma łatwego wejścia do drużyny, bo Legia ma swoje problemy. O wiele lepiej wchodzi się do zespołu, gdy jest on na fali.
– Legia nie zdobędzie mistrzostwa Polski już w czwartym sezonie z rzędu.
– Widać, że walka o tytuł jest bardzo trudna. Wydawało się, że legioniści po awansie do Ligi Mistrzów w 2016 roku odjadą konkurencji, ale tak się nie stało. Władze muszą na spokojnie poukładać to wszystko i dobrze przygotować się do nowego sezonu.
– Minął rok pracy Goncalo Feio. Wciąż nie wiadomo, czy Portugalczyk zostanie na kolejny sezon. Jakie jest pana zdanie na temat jego kadencji?
– Jeśli zdobędzie Puchar Polski, to powinien zostać, jednak w przyszłym sezonie musi bezwarunkowo walczyć o mistrzostwo. Feio na pewno ma wiedzę taktyczną i jest dobrze przygotowany merytorycznie, ale szkodzi sobie niektórymi zachowaniami. Mam na myśli chociażby to, jak odnosi się do sędziów, a także wypowiedzi dotyczące władz klubu. Jeśli już trener ma jakieś zastrzeżenia i uwagi, to powinien wyjaśniać je z prezesem czy dyrektorem sportowym na osobności, a nie komentować pewne kwestie w mediach. Gdyby Feio zrezygnował z pewnych zachowań, jego odbiór byłby o wiele bardziej pozytywny. Jeżeli natomiast mówimy o grze drużyny za jego kadencji, trudno mówić o jakimś konkretnym stylu. Legia nie potrafi ustabilizować formy, a wynika to też z dużej liczby rotacji spowodowanych kontuzjami. Jak już jednak wspomniałem, do końca sezonu może zmienić się wiele. Jeśli legioniści pokonają Jagiellonię Białystok, wrócą do gry o miejsce na podium. Brak europejskich pucharów będzie natomiast olbrzymią katastrofą.
– Jakiego spotkania spodziewa się pan w niedzielę w Warszawie?
– Duże znaczenie może mieć fakt, że Jagiellonia w czwartek rozegrała spotkanie na wyjeździe, a Legia u siebie. Każda podróż na tym etapie sezonu to dużo. Dla Legii to bardzo ważne starcie, bo może pozwolić na powrót do gry o trzecie miejsce. Wydaje mi się, że legioniści są faworytami.
– Jak ocenia pan dotychczasowy sezon Ekstraklasy?
– To liga... nie do ogarnięcia (śmiech). Śląsk Wrocław, który jest wicemistrzem Polski, zimą był już prawie zdegradowany. Ostatnio okazało się jednak, że wrócił do gry. Rozgrywki są wyrównane i podoba mi się to. Wielkim pozytywnym zaskoczeniem jest Motor Lublin, który jako beniaminek radzi sobie bardzo dobrze.
– Kto zostanie mistrzem Polski?
– Dziś wskazałbym na Raków Częstochowa. Marek Papszun znów udowadnia, że jest znakomitym fachowcem i może sięgnąć po drugi tytuł ze swoją drużyną. Na razie nie brakuje narzekań na styl gry częstochowian. Najważniejsze jest jednak to, że jest on skuteczny i może dać zespołowi pierwsze miejsce.