Marek Plawgo w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim z WP Sportowe Fakty otwarcie opowiedział o swoich zmaganiach z depresją. Były polski lekkoatleta wyznał, że miał wyznaczony dzień, w którym popełni samobójstwo. Na szczęście jego historia potoczyła się inaczej.
Plawgo jest dwukrotnym olimpijczykiem (2004 i 2008 rok) i wielokrotnym medalistą mistrzostw świata i Europy, zarówno w hali, jak i w rywalizacji stadionowej. Specjalizował się w biegu na 400 metrów. Na tym samym dystansie z sukcesami brał udział w zawodach biegu przez płotki – do tej pory jest rekordzistą kraju. Przez 23 lata dzierżył też rekord w halowym biegu na 400 metrów. Jego wyczyn został przebity na początku 2025 roku przez Maksymiliana Szweda.
Obecnie Plawgo pełni funkcję prezesa Dolnośląskiego Związku Lekkiej Atletyki. W szczerej rozmowie dla WP Sportowe Fakty podzielił się swoimi doświadczeniami w kwestii problemów ze zdrowiem psychicznym.
– Depresja postępuje powoli, stopniowo, a następnie przyspiesza. Zauważamy ją, dopiero gdy nie dajemy sobie rady z codziennością. Odczuwałem stres z najmniejszych powodów – że otrzymam telefon z pracy z poleceniem służbowym i nie podołam. Miałem problem ze skupieniem się na obowiązkach, wiele rzeczy zaniedbywałem. Bałem się, że za chwilę spotkają mnie konsekwencje. Człowiek chory nie jest w stanie podjąć działania i jeszcze bardziej pogrąża się w przekonaniu, że coś zawala – mówi były sprinter o swoich problemach zdrowotnych.
44-latek powiedział, że fakt bycia sportowcem utrudnił mu właściwe zareagowanie na pojawiające się objawy. Miał przekonanie, że skoro w trakcie kariery radził sobie z problemami fizycznymi, jest również odporny psychicznie.
– Mówiłem sobie: zaraz, zaraz, ja jako sportowiec na pewno sobie z tym poradzę. Nie będę siedział w poczekalni przed gabinetem psychiatrycznym. To było dla mnie największe wyzwanie: spojrzeć w lustro i przyznać się do choroby.
– Później doszły inne czynniki: może po części brak aktywności fizycznej, odczuwanie niesprawiedliwości, proza zwykłego funkcjonowania i praca, która jest inaczej oceniana niż wynik na mecie. Na to wszystko nałożyły się problemy w życiu prywatnym. To był chyba punkt krytyczny, poczułem, że wszystko mnie przerosło. Nie odczuwałem żadnej przyjemności z życia. Grubo ponad rok. Zanim zacząłem się na tym łapać, minęło kilka miesięcy. Postrzegałem siebie jako osobę, która niczego nie osiągnęła. W depresji odbieranie przeszłości i przyszłości jest skrajnie zaburzone. Człowiek żyje w permanentnym stresie, który jest nie do wyłączenia. Rano otwieramy oczy i już zaczynamy się bać. Odczuwałem wielki niepokój, wszystko widziałem w złych barwach – opowiedział.
W krytycznym momencie pojawiły się myśli o zakończeniu życia. Były sportowiec napisał już nawet list pożegnalny. Dzień, w którym miało dojść do tragedii, zaplanowany był na 10 maja 2019 roku. Oto jak Plawgo odpowiedział na pytanie, czy na poważnie myślał, że się żegna.
– Nie wiem. Tego nigdy się nie dowiem, ale miałem zaplanowany dzień, w którym to zrobię. I miejsce. Nie stanąłem na granicy dachu, żeby zobaczyć, czy faktycznie skoczę. Wiedziałem, że chcę to zrobić. Byłem przekonany, że właśnie w taki sposób zakończę swoje życie. To był dach wysokiego budynku, który mijałem codziennie, jeżdżąc do pracy. Pomyślałem, że idealnie się nada. Będzie szybko, bezboleśnie. Jak na bieżni. Wystartuję i dobiegnę do mety.
Na szczęście wydarzenia potoczyły się inaczej.
– Do dziś nie wiem, co bym pomyślał, wchodząc na ten budynek. List pisałem w domu. Myśli samobójcze też miałem w domu. Może na dachu bym się wycofał? Tego dnia byłej partnerce odholowano auto, pomagałem jej szukać samochodu. Na końcu okazało się, że nie został skradziony, tylko znajduje się na parkingu policyjnym. Wróciłem późno do domu, po północy. To był znak. Dzień, w którym to zaplanowałem, właśnie minął. Skoro tego nie zrobiłem, to może powinienem spróbować jeszcze raz. Byłem w totalnej niemocy, ale to wlało we mnie jakąś nadzieję. Rano byłem zadowolony, że się budzę i jestem – powiedział.
Plawgo podzielił się również tym, jak uporał się z chorobą.
– W depresji najlepiej wykonywać jak najmniej ambitnych zadań, a jak najwięcej małych, drobnych: ubiorę się, zjem, wyjdę na spacer. Zadzwonię do kogoś. To rzeczy na miarę człowieka będącego w takim stanie. Bo inaczej można autentycznie nic nie zrobić przez cały dzień. Pozwoli to mniej od siebie wymagać i mieć w stosunku do siebie mniejsze pretensje. Z perspektywy człowieka zdrowego, takie myśli są niezrozumiałe. Wiem, bo dziś sam nie dowierzam, że tak źle postrzegałem siebie.
– Jestem bardziej uważny na symptomy, które na początku zignorowałem. Na pewno aktywność fizyczna bardzo mi pomaga. Pozwala regulować stan emocjonalny, obniżać kortyzol, czyli hormon stresu. Sport wywołuje dodatkowo endorfiny. Ważne, żeby nie przerywać psychoterapii, nawet jeżeli nie złapiemy "chemii" z terapeutą. Należy bez wahania spróbować z kolejnym. Ważne, by się nie zniechęcać – to jest proces.
– Tak samo jest z lekami, nie każde nam odpowiadają. Ja po jednych spałem 14 godzin dziennie, nie potrafiłem po nich funkcjonować. Zmieniłem je. Kilka miesięcy zajęło mi, zanim dostosowałem farmakologię do swoich potrzeb. No i najważniejsze, że dana osoba musi sama podjąć decyzję o leczeniu. Nie da się tego zrobić za kogoś – podsumował.
Jeśli masz wrażenie, że możesz cierpieć na depresję, warto skontaktować się ze specjalistą. Oto kilka numerów telefonów, pod którymi możesz znaleźć wsparcie w sytuacji zmagania się z depresją:
Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym 800 702 222
Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji 225 949 100
Kryzysowy Telefon Zaufania 116 123
Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111
Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie "Niebieska Linia" 800 120 002