Sezon 2025 w lekkoatletyce zaczyna się od nie najlepszych informacji dla sprinterów. Kultowe zawody Resisprint w Chaux-de-Fonds zostały odwołane na co najmniej dwa lata. – To jest na wysokości, tam panują wybitne warunki do osiągania wyników – opowiada Anna Kiełbasińska. Ona, a przed rokiem Pia Skrzyszowska, ustanawiały tam rekordy życiowe. – My też powinniśmy mieć w Polsce takie zawody w górach – uważa wicemistrzyni olimpijska.
Le Chaux-de-Fonds to dla biegaczy miejsce niemal kultowe. Nieprzerwanie od 1980 roku odbywał się tam mityng Resisprint, którego główną cechą było położenie stadionu na blisko 1000 metrów n.p.m. W górach Jury, w kantonie Neuchatel, regularnie padały znakomite rezultaty – często na życiowym poziomie lekkoatletów. W 2021 roku Anna Kiełbasińska w biegu na 400 metrów uzyskała 50.38 sekundy – jej wtedy najlepszy wynik w karierze – a przed rokiem w tej samej imprezie błysnęły m.in. nasza Pia Skrzyszowska i Femke Bol. Polskiej płotkarce zabrakło setnej do rekordu Polski, a Holenderka ustanowiła rekord Europy w biegu na 400 m ppł – 50.95 s.
– Za rok muszę tam być. To jest świątynia sprintu – komentował wówczas, jako jeden z wielu kolegów po fachu, czterystumetrowiec Vernon Norwood. Informacja, że w Szwajcarii biega się bardzo szybko, z roku na rok niosła się coraz szerzej po środowisku sprinterów.
Niestety, tym razem nikt w Chaux-de-Fonds nie pobiegnie.
Organizatorzy mityngu przekazali, że głównymi przyczynami decyzji o odwołaniu zawodów są zbyt krótki ich zdaniem czas na przeprowadzenie wydarzenia. A drugą – pogarszający się już stan infrastruktury na miejscu, włącznie z samą płytą stadionu. Tartan stracił już certyfikację, a ta została przedłużona tylko o rok, warunkowo.
"Potrzebujemy rewitalizacji obiektu i chcemy do tego podejść rozsądnie. Jeśli się to uda, Resisprint powróci w 2027 roku" – czytamy w komunikacie.
Wpisane na listę dziedzictwa UNESCO miasteczko słynie z zegarmistrzostwa, ma nawet poświęcone temu międzynarodowe muzeum. Dobrze, żeby czas nie opóźnił się więc przy planowanych pracach na obiekcie.
– Nie zgodziłabym się, że zawody tam były jakieś wyjątkowe ze względu na dobry tartan. Dla mnie był beznadziejny i chyba to nie przypadek, że go będą wymieniać. Ale wysokość stadionu robiła różnicę. Gdy dobrze wiało, była odpowiednia temperatura i pogoda, przy solidnym występie dało się tam naprawdę uzyskać znakomite rezultaty. Stąd wielu chciało tam biegać – opowiada Kiełbasińska.
Oczywiście, nie każdemu pasowały takie warunki. Organizmy różnie reagują na zmiany wysokości i – według relacji Kiełbasińskiej – bywało, że przyjeżdżający do Szwajcarii celowo wybierali hotele położone niżej – tak, aby na stadionie pojawić się wyłącznie na bieg.
– Ale ci, którym to pasowało, potrafili urywać coś z rekordów. To zresztą nie tylko domena Chaux-de-Fonds. W Potschefsroom w RPA jest jeszcze wyżej. I rok temu zorganizowano tam mityng, na którym Natalia Kaczmarek uzyskała fantastyczny rekord Polski na 300 m. 35.52 sekundy w styczniu! Albo inny przykład, z łyżwiarstwa szybkiego. Nie bez przyczyny najlepsi uwielbiają jeździć w Salt Lake City, Calgary czy Inzell. Im niższa gęstość powietrza ułatwia ściganie – analizuje 35-latka.
Teraz taki tor łyżwiarski powstaje też w Zakopanem – też na blisko 1000 m n.p.m. I to jest inwestycja COS, tuż obok… stadionu lekkoatletycznego.
– Warto by to wykorzystać – mówi Kiełbasińska. – My też moglibyśmy spróbować przeprowadzić zawody na wysokości, właśnie tam. Jestem pewna, że skorzystałoby na tym paru naszych biegaczy. Pamiętam, że zawsze, kiedy się tam pojawiałam, przez pierwsze kilka dni czułam niebywałą moc.
O potencjalny polski mityng na wysokości zapytaliśmy w PZLA. I oczywiście, pod kątem sportowym centrala zauważa sens takiego rozwiązania.
– To z pewnością temat do zastanowienia. Jednak związek ma w katalogu określone imprezy i na dziś nie planujemy go powiększać. Ale wsparlibyśmy podmiot zewnętrzny, gdyby był zainteresowany przeprowadzeniem takich zawodów. Może COS? Może małopolski związek, może podmiot prywatny? Zapraszamy! Oczywiście w takich wypadkach najtrudniej znaleźć finansowanie. Idea sama w sobie wydaje się korzystna, zwłaszcza w przypadku sprintów – mówi Marek Plawgo, wiceprezes PZLA.
Niestety Chaux-de-Fonds to niejedyny mityng lekkoatletyczny, który znika z kalendarzy World Athletics. Nie wiadomo, czy jeszcze wrócą zawody w Bellinzonie. Impreza przez wielu zawodników uważana za topową pod względem atmosfery na miejscu przegrała ze znowelizowanym prawem podatkowym kantonu, w którym jest położone miasteczko. Gospodarze mieli uznać, że projekt dłużej po prostu się nie opłaca.
W Niemczech natomiast w 2025 roku nie odbędzie się np. prestiżowy mityng wielobojowy w Ratingen.