| Piłka nożna / Liga Konferencji
To było największe zaskoczenie w składzie Legii Warszawa. Goncalo Feio postawił w bramce Wojskowych na mecz z Chelsea na Vladana Kovacevicia. Golkiper został według algorytmu najlepszym piłkarzem na murawie, a polski zespół pokonał Anglików 2:1.
W składzie Legii Warszawa na mecz z Chelsea można było stawiać w ciemno, że Goncalo Feio nie zmieni czwórki obrońców z poprzedniego spotkania. Zanosiło się też na Claude’a Goncalvesa w drugiej linii. Zakładaliśmy również, że Tomas Pekhart wystąpi w ataku. Pojawienie się Vladana Kovacevicia między słupkami było jednak ogromnym zaskoczeniem.
Bramkarz wypożyczony ze Sportingu od razu po pojawieniu się w Warszawie wskoczył do bramki Legii. To były trudne chwile. Kovacević regularnie popełniał błędy, które przekładały się też na tracone punkty. Wokół piłkarza tworzyła się też coraz gorsza atmosfera i rosnąca presja. Po siedmiu meczach zapadła ostatecznie decyzja, że 27-latek trafi na ławkę rezerwowych. Do boju z Molde został już posłany Kacper Tobiasz, który zaczynał rundę jako zastępca Gabriela Kobylaka (obecnie w trakcie rehabilitacji).
Kovacević szokuje grą za Tobiasza
Tobiasz został jednym z bohaterów awansu z Molde i wskoczył na stałe do bramki. Wychowanek stołecznego klubu miał potem lepsze i gorsze chwile, ale sumarycznie, bronił solidnie.
Po drodze stawała się też jasna przyszłość Kovacevicia. Przy Łazienkowskiej zdawało się jasne, że golkiper nie zostanie na dłużej w stolicy. Sporting kupił go latem za około 5 milionów euro z Rakowa Częstochowa i chciałby w przypadku transferu odzyskać choćby część tej kwoty. Mowa o zbyt wielkich środkach dla Wojskowych. W dodatku za bramkarza, który pod względem sportowym nie stał się liderem, za to stracił miejsce w składzie. Te doniesienia dodatkowo potwierdzały w środę portugalskie media.
Przed rewanżem z Chelsea wydawało się, że nie ma sensu poruszać tematu bramkarza. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek zmiany. I… przyszło zaskoczenie. Niektórzy mogli przecierać oczy ze zdumienia, ale w podstawowym składzie znalazł się Kovacević.
Już przed meczem usłyszeliśmy w ekipie Wojskowych, że nie jest to zmiana związana z kontuzją czy problemami zdrowotnymi Tobiasza. – To tylko i wyłącznie sportowa kwestia – podkreślano. Nikt nie chciał jednak wskazać czy to roszada jedynie na jeden mecz czy na kolejne tygodnie.
Mecz na Stamford Bridge musiał się jawić jako potencjalna szansa na odkupienie i odbudowę Kovacevicia. Dla wielu zawodników Legii to było spotkanie rodem z marzeń. Dla Tobiasza wyjazd do Anglii okazał się gorzką pigułką.
Jak Kovacević wypadł w rywalizacji z Chelsea? Na początku pierwszej połowy odbił strzał z dystansu, a potem obronił dobitkę. Trzymał się przede wszystkim linii bramkowej, ale rzetelnie zachowywał się przy okazji kolejnych interwencji czy dośrodkowań. Widać było niezłą komunikację z partnerami. Gracz z Bośni i Hercegowiny miał też wysoki wskaźnik celnych podań i rozegrania piłki.
Kovacević interweniował po próbach Jamesa, Jadona Sancho czy Acheamponga. Golkiper miał według statystyk wskaźnik zapobieganych bramek na poziomie 1,8. Wysoko oceniały go także algorytmy. Według SofaScore byl najlepszy na murawie, a jego nota wynosiła 8,0. Nawet strzelcy goli mieli niższe oceny. Kovacević nie mógł na pewno wiele zrobić przy okazji straconego gola po uderzeniu Marka Cucurelli.
Finalnie Kovacević okazał się częścią zespołu, który pokazał w Londynie zupełnie inną twarz względem poprzedniego tygodnia. Wówczas onieśmielona Legia przegrała z Chelsea 0:3. Stamford Bridge stało się areną dla głodnej ekipy Wojskowych. Ekipa Goncalo Feio najpierw prowadziła 1:0. Potem 2:1. A na koniec… odniosła po prostu sukces.
Chelsea to klub z jednym z najdrożej wycenianych składów na świecie. Legia co prawda nie awansowała do półfinału Ligi Konferencji, ale Londyn mogła opuszczać z wysoko podniesionym czołem. Wojskowi pokonali The Blues 2:1 i godnie pożegnali się z europejskimi pucharami. To pierwsza wygrana Polaków na Stamford Bridge, która na sam koniec dodała tez punkty w rankingu UEFA.
Kovacević wrócił do bramki Legii, a co będzie dalej? Do końca rozgrywek w PKO BP Ekstraklasie pozostało sześć spotkań. Najważniejszy będzie jednak siódmy mecz – w finale Pucharu Polski. To spotkanie, które będzie miało przełożenie na skład, finanse czy kolejny sezon Wojskowych. Czy będzie to czas 27-latka, który najpewniej w czerwcu wróci do Sportingu? – Po ciężkim okresie do bramki wrócił Vladan Kovacević i pomógł drużynie – stwierdził Feio po meczu w Londynie.
– Vladan Kovacević udowodnił nie tylko Legii, ale i Sportingowi, że jest fenomenalnym bramkarzem. Decyzja była spowodowana potrzebami drużyny i charakterystyką obu golkiperów. Wiele analizowaliśmy w tym zakresie. Ostatecznie zapadła decyzja, że dokonujemy zmiany między słupkami – dodał Feio po wygranej z Chelsea.