| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W Poniedziałek Wielkanocny Lech Poznań zagra na własnym stadionie z Cracovią. Mimo że klub z Krakowa plasuje się na korzystnym szóstym miejscu w ligowej tabeli, to do stolicy Wielkopolski przyjedzie zespół który mocno obniżył loty w ostatnich tygodniach. Niels Frederiksen zauważył na przedmeczowej konferencji prasowej, że Pasy tracą dużo bramek. Duńczyk ma nadzieję, że prowadzona przez niego drużyna zdoła to wykorzystać.
Lech wygrał dwa ostatnie mecze, więc podejdzie do spotkania z Cracovią z nadzieją na kontynuowanie dobrej serii oraz pozostanie w grze o mistrzostwo Polski. Z kolei podopieczni Dawida Kroczka mają ostatnio sporo problemów. W 14 ostatnich kolejkach Ekstraklasy Pasy odniosły zaledwie dwa zwycięstwa i ich przewaga nad zespołami plasującymi się w środku ligowej stawki mocno stopniała.
Od marca Cracovia wpadła w jeszcze większy dołek, o czym świadczą zaledwie cztery zdobyte punkty w pięciu meczach. Trzy porażki oraz 13 straconych bramek we wspomnianym okresie sprawiają, że zdecydowanym faworytem świątecznego spotkania jest obecny wicelider Ekstraklasy.
– Cracovia radzi sobie całkiem nieźle w tym sezonie. To zespół posiadający bardzo jakościowych zawodników. Tworzą sobie wiele sytuacji i zdobywają dużą liczbę bramek. Grają w sposób bezpośredni i potrafią zagrozić przeciwnikowi po stałych fragmentach gry. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Cracovia traci dużo bramek i liczę na to, że w poniedziałek będzie podobnie. Liczę na to, że moi zawodnicy nie będą mieli problemu z tym, aby kreować sobie sytuacje i je wykorzystywać – ocenił Niels Frederiksen podczas przedmeczowej konferencji prasowej.
W środę treningi z zespołem wznowili Radosław Murawski oraz Afonso Sousa. W ostatnich tygodniach wspomnianej dwójki zabrakło z powodów zdrowotnych oraz zawieszeń. Szkoleniowiec może mieć duży dylemat z wyborem pierwszej jedenastki, ponieważ zostali oni dobrze zastąpieni przez Filipa Jagiełłę, a także duet Ali Gholizadeh - Patrik Walemark.
Szkoleniowiec oznajmił, że Murawski oraz Sousa będą gotowi na mecz z Cracovią, nie padła jednak deklaracja o tym, że wyjdą w pierwszym składzie. Słuchając Frederiksena można odnieść wrażenie, że obaj wracający pomocnicy rozpoczną poniedziałkowe spotkanie na ławce rezerwowych.
– To zawsze duża wartość, kiedy zawodnicy obdarzeni taką jakością wracają do składu. To przynosi nowe możliwości trenerowi. W ostatnich spotkaniach musieliśmy sobie radzić bez nich i zgodzę się z tym, że zostali dobrze zastąpieni przez swoich kolegów. Cieszę się z tego, że ich mam. Nie wiem czy będą mogli oni wyjść w pierwszym składzie, jednak niewątpliwie wzmocnią naszą drużynę – ocenił Frederiksen.
– Zgodzę się z tym, że ustawienie Alego Gholizadeha i Patrika Walemarka blisko siebie nieźle działało w dwóch ostatnich meczach. Aczkolwiek nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że absencje kadrowe zapewniły nam przewagę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak duże znaczenie mieli ci zawodnicy, z których mogliśmy korzystać we wcześniejszych meczach. Na pewno dużą wartością stanowi dla mnie jednak to, że zastępujący ich piłkarze potrafią pokazywać odpowiednią jakość, wejść w ich buty i wziąć odpowiedzialność za grę. Murawski i Sousa poszerzą jednak nasz wachlarz możliwości, nawet jeśli mieliby oni wejść na boisko dopiero w drugiej połowie – odpowiedział szkoleniowiec na pytanie TVP Sport.
Z piłkarskiego punktu widzenia, mecz z Cracovią w Poznaniu nie robi wielkiego wrażenia. Co prawda jest to święto dla kibiców, którzy będą świętowali wieloletnią przyjaźń, jednak każdy inny wynik niż zwycięstwo Kolejorza zostanie odebrany za sporą niespodziankę. Znacznie więcej uwagi poświęcono ostatniemu meczowi z Motorem, w którym wygrana dosłownie wisiała na włosku.
– Jest wiele powodów stojących za takim stanem rzeczy. Za jeden z nich mogę uznać czynnik psychologiczny. Mając wynik 2:0 drużyna mogła skupić się na tym, aby ten wynik bronić i przywieźć do Poznania komplet punktów. Z kolei przeciwnik robił wszystko, aby nam zagrozić. Dla nich nie miało większego znaczenia czy stracą kolejną bramkę, musieli podjąć ryzyko i to zrobili. Naszą filozofią jest ciągłe strzelanie kolejnych goli. Musimy podtrzymywać intensywność z piłką i bez niej. Podświadomość piłkarzy zadziałała jednak inaczej i zdecydowali się oni bronić wyniku – wyjaśnił trener Lecha Poznań.
Nie zabrakło również zabawnego nawiązania do słów z pomeczowej konferencji prasowej, kiedy Frederiksen przyznał, że końcówka meczu postarzała go o dobre dziesięć lat.
– Skoro ja w meczu z Motorem postarzałem się o dziesięć lat, to kibic Lecha wspierający tę drużynę od dwudziestu lat ma ich pewnie już 250, podobnie zresztą jak ja – odpowiedział rozbawiony Duńczyk.
Pojawił się również wątek wczorajszych meczów w europejskich pucharach. Obie polskie drużyny zakończyły swoją przygodę z Ligą Konferencji Europy udanymi meczami z Realem Betis oraz Chelsea. Legia i Jagiellonia osiągnęły tak sam wynik jak Lech dwa lata temu, czyli ćwierćfinał tych rozgrywek.
Brak poznańskiego klubu w ostatnich dwóch edycjach europejskich pucharów bardzo mocno boli kibiców. Odpadnięcie ze Spartakiem Trnawa oraz zajęcie piątego miejsca w lidze potraktowano jako zmarnowanie gigantycznego potencjału. W marcu 2023 roku Kolejorz pokonał 5:0 w dwumeczu Djurgarden, a wczoraj Szwedzi wywalczyli awans do półfinału Ligi Konferencji Europy. Niels Frederiksen zapowiedział, że celem Lecha jest ponowna rywalizacja na poziomie międzynarodowym.
– Rywalizacja w Europie to zawsze dla klubu duża wartość i ja też bardzo mocno sobie ją cenię. Sam miałem okazję kilkukrotnie grać tam, chociażby w fazie grupowej Ligi Europy. Jagiellonia i Legia zasługują na duże gratulacje ze względu na to czego udało im się dokonać w Europie. To ważne nie tylko dla tych klubów, ale również dla ligi, a także całej polskiej piłki. Wpłynęło to nie tylko na poprawienie sytuacji w rankingu, ale również wzrost wartości ligi oraz zawodników. Pozostaje się tylko z tego cieszyć. Naturalną rzeczą jest to, że liczę na podobną przygodę z naszym udziałem. Teraz jednak nasze myśli koncentrują się tylko na tym, co w tym sezonie – odpowiedział Frederiksen na pytanie TVP Sport.
Mimo że forma Cracovii wyraźnie spadła, wciąż nie zatrzymuje się jej najlepszy zawodnik. Benjamin Kallman w czterech ostatnich kolejkach zdobył pięć bramek. Fin łącznie w tym sezonie strzelił 17 goli oraz zaliczył osiem asyst. W klasyfikacji strzelców lepszym piłkarzem jest tylko Efthymios Koulouris, jednak to Kallman brał udział w większej liczbie akcji bramkowych.
– Benjamin Kallman to napastnik, który świetnie spisuje się w tym sezonie. To jeden z najskuteczniejszych strzelców w całej lidze. Dysponuje nie tylko dużą szybkością, ale również fizycznością. Jest również świetny w wykończeniu i bez problemu finalizuje akcje, które kreują mu jego koledzy. Musimy mieć na niego oko. Planem na zatrzymanie go będzie brak zostawiania mu przestrzeni. A najlepiej jak będziemy po prostu utrzymywać się przy piłce, ponieważ wtedy Kallman i Cracovia mieć jej nie będą – skomentował duński szkoleniowiec.
Początek meczu Lech Poznań - Cracovia w Poniedziałek Wielkanocny o godzinie 20:15.