| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Polonia Warszawa w tym roku prezentuje się znakomicie. Czarne Koszule jeszcze nie przegrały spotkania w Betclic 1 Lidze, a bardzo dobre wyniki pomogły drużynie awansować do strefy barażowej. Mariusz Pawlak zachowuje jednak spokój. – Szatnia jest świadoma tego, że gramy dobrze, ale przed nami jest jeszcze daleka droga – powiedział trener stołecznego zespołu.
👉 Sprawdź terminarz i plan transmisji 29. kolejki Betclic 1 Ligi
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Spodziewał się pan, że wiosna w wykonaniu Polonii będzie tak bardzo udana?
Mariusz Pawlak: – Niczego w tej kwestii nie zakładałem, bo nie mamy większego wpływu na to, jak będzie wyglądała sytuacja z zawieszeniami za kartki czy kontuzjami. Idziemy od meczu do meczu, a zwycięstwa oczywiście cieszą. Obecnie jest mniej zmartwień, chociaż one zawsze się pojawiają. Jesteśmy na takim etapie sezonu, na którym piłkarze wypadają z powodu urazów czy kartek. Na razie radzimy sobie z tym dobrze.
– Co okazało się kluczowe dla poprawy wyników?
– Bronimy lepiej niż jesienią. Gdy przychodziłem, byliśmy jedną z drużyn z największą liczbą straconych goli. Teraz jesteśmy w czołówce zespołów z najlepszą defensywą, chociaż wciąż jest co poprawiać. Mam na myśli chociażby zremisowany 2:2 mecz z Kotwicą Kołobrzeg. Popełniliśmy w tym spotkaniu błędy, które ostatnio zdarzają się nam bardzo rzadko. Co do wykonanego progresu, to od razu po moim przyjściu wprowadziliśmy określone zasady funkcjonowania zarówno w szatni, jak i na boisku. Zawodnicy zaakceptowali je i dostosowali do tego. Dla tego, kto tego nie zrobi, nie ma tutaj miejsca. Wyniki pokazują, że nasze podejście dało efekty. Musimy mieć do siebie zaufanie nie tylko kiedy jest dobrze, ale także wtedy, gdy nie idzie.
– Kiedy rozmawialiśmy w grudniu, mówił pan, że musicie poprawić skuteczność w ofensywie. Dziś może pan powiedzieć, że wygląda to lepiej?
– Uważam, że obecnie skuteczniej bronimy niż atakujemy. Niewiele spotkań wygraliśmy różnicą większą niż jednego gola. Oczywiście, wygrana jedną bramką również cieszy, ale nie daje komfortu podczas meczu. Gra z jednym trafieniem przewagi zawsze oznacza ryzyko, chociaż i tak nie możemy narzekać. Uważam, że zrobiliśmy duży postęp w każdym aspekcie.
– W tym roku w lidze jesteście niepokonani. Wygraliście siedem z dziewięciu meczów, więc entuzjazm w szatni i klubie z pewnością wzrósł. Musi pan tonować nastroje?
– Nie. Szatnia jest świadoma tego, że gramy dobrze, ale przed nami jest jeszcze daleka droga. Władze klubu są usatysfakcjonowane, piłkarze również, bo realizują cele, a co za tym idzie otrzymują premie za zwycięstwa. To dodatkowa motywacja. Mamy dobry moment, ale jeszcze wszystko jest możliwe. Cały czas oglądamy się za siebie, bo rywale chcą nas dogonić. Przed nami ważne mecze. Każda zdobycz punktowa w najbliższych dwóch-trzech kolejkach będzie miała duże znaczenie.
– Wspomniał pan o oglądaniu się za siebie. A czy wierzy pan jeszcze w bezpośredni awans? Obecnie tracicie do drugiego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza osiem punktów.
– Nie myślę o tym, bo zostało sześć meczów. Dziś bliżej wicelidera jest nasz sobotni rywal, Wisła Płock. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało po nadchodzącym spotkaniu. Teraz najważniejszy jest mecz w Warszawie. Po nim będziemy myśleć o tym, co dalej. Obecnie w ogóle nie zastanawiam się jednak nad tym, jakie są nasze szanse na bezpośredni awans.
– Przed wami mecze z będącymi w wysokiej formie Wisłą Płock i GKS-em Tychy, a potem przyjdzie czas na rywali z dolnej części tabeli. Myśli pan, że po dwóch najbliższych spotkaniach będzie wam już nieco łatwiej?
– Nie patrzę na to w ten sposób, ponieważ wszyscy do końca będą grali o coś. Pamiętajmy, że piłkarzom po sezonie wygasają kontrakty, więc niektórzy będą też walczyć o swoją przyszłość. Nie nastawiam się na to, że mecz z Wisłą Płock będzie trudniejszy niż z kimś z drugiej połowy tabeli. To mogłoby okazać się zgubne. Czeka nas ciężka walka o każdy punkt.
– Ostatnio rozbiliście Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 3:0. Jak wielki zastrzyk pewności siebie daje drużynie tak przekonujące zwycięstwo nad wiceliderem?
– Wielki szacunek dla drużyny, bo to wygrana, która zapada w pamięci na długo. Dla nas oznacza to nie tylko prestiż i punkty, ale jest również demonstracją naszych możliwości. Sytuacja Bruk-Betu jest też pewną przestrogą. Po rundzie jesiennej wydawało się, że drużyna z Niecieczy jest pewniakiem do awansu, a dziś nie jest to już takie oczywiste. Najważniejsze jest, by utrzymywać równą dyspozycję i nie mieć wielkich wahań formy. To od pewnego czasu nam się udaje.
– Przed wami starcie z jednym z kandydatów do awansu. Wisła Płock jest w bardzo dobrej dyspozycji.
– Ostatnim zwycięstwem pomogliśmy Wiśle. Znam się z Mariuszem Misiurą, rozmawialiśmy w trakcie tygodnia przed naszym starciem z wiceliderem. Zespół z Płocka na pewno jest teraz w wyższej dyspozycji niż Bruk-Bet. Czeka nas ciekawy, wyrównany mecz drużyn, które są ostatnio "na fali". Wierzę, że podejdziemy do tego spotkania dobrze przygotowani i zrobimy wszystko, by znowu mieć powody do radości.
– Ostatnio podpisał pan nowy kontrakt, który ma obowiązywać do końca czerwca 2028 roku. Na co umówił się pan z właścicielem klubu?
– Wszyscy znają Gregoire'a Nitot i wiedzą, że od dawna deklaruje, że chce powrotu Polonii do Ekstraklasy. To, że chciałbym w tym pomóc, jest czymś oczywistym, ale nie rozmawialiśmy o tym, że musi się to stać za wszelką cenę w tym lub w następnym sezonie. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Pierwsza liga to wymagające, konkurencyjne rozgrywki, których poziom co roku się podnosi. Trzeba pamiętać, że wiele będzie zależało nie tylko od transferów do drużyny, ale też od zatrzymania kluczowych piłkarzy. Polonia to stabilny klub, chociaż mamy też swoje problemy, jak brak boiska treningowego z naturalną nawierzchnią. Przez to jesteśmy pół kroku za konkurencją. Wraz z władzami Klubu mamy jednak wspólną wizję, którą zamierzamy realizować.
– W naszej grudniowej rozmowie wspominał pan o "wiośnie cudów", którą zaliczył rok temu z Olimpią Grudziądz. Teraz podobnie wygląda to w przypadku Polonii. Gdzie tkwi tajemnica sukcesu?
– Nie wszystkie wiosny były tak udane, bo zdarzało się, że w tym czasie byłem też zwalniany. W Zniczu Pruszków, podczas pierwszej pracy w roli trenera, nie przegrałem meczu. Teraz mogę to powtórzyć, chociaż nie nakładam na siebie takiej presji. Co do rund rewanżowych, to moje zespoły na pewno są w do nich dobrze przygotowane motorycznie. Od dłuższego czasu współpracuję z Maciejem Bagrowskim, to również jego zasługa, a także pozostałych członków sztabu szkoleniowego.
– Polonia w tym sezonie zamelduje się w Ekstraklasie?
– Jeśli znajdziemy się w strefie barażowej, będziemy mogli powiedzieć, że był to udany sezon. Oczywiście, jeżeli będziemy już w barażach, powalczymy o awans. Nie powiem jednak już dziś, że na pewno do tego dojdzie. Wszystko dzieje się szybko i wydarzyć może się jeszcze wiele. Nie zamierzam już teraz składać jakichś górnolotnych deklaracji, aby nie zapeszyć. Nie chcę też żyć marzeniami.
Następne