Porsche Tennis Grand Prix. Iga Świątek odpada po porażce z Jeleną Ostapenko

Jakub Kazula

Iga Świątek przegrała z Jeleną Ostapenko 3:6, 6:3, 2:6 w ćwierćfinale turnieju z cyklu WTA 500 w Stuttgarcie. To szósta porażka wiceliderki rankingu WTA w jej szóstym meczu przeciwko Łotyszce.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Rywalka Świątek zawiesiła karierę. "Cierpiałam na korcie"

Czytaj też

Rywalka Świątek zawiesiła karierę. "Cierpiałam na korcie"

W teorii był to tylko ćwierćfinał turnieju z cyklu WTA 500, czyli znacznie mniej prestiżowe spotkanie niż chociażby mecze wielkoszlemowe czy też zawody rangi WTA 1000. Niemniej przeciwniczka sprawiła, że dla Igi było to starcie niezwykle istotne. Ostapenko jest bowiem jej największym koszmarem (bilans 0-5 przed meczem), ale dotychczas panie grały jedynie na kortach twardych i trawiastych. Mączka była szansą na przełamanie passy. Jednocześnie kolejna porażka z Łotyszką mogłaby jeszcze bardziej namieszać w głowie Idze w trudnym dla niej okresie.

Zaczęło się bardzo źle, ponieważ już po kilku minutach Świątek przegrywała 0:3. Popełniała błędy, w tym dwa serwisowe, a Ostapenko robiła to, co zawsze robi w spotkaniach z Polką – atakowała niemal z każdej piłki i bardzo często trafiała. Szczególnie przy podaniu Igi wyglądało to nie najlepiej. Świątek rzadko trafiała pierwszym podaniem, a drugie miała na tyle słabe, że Łotyszka atakowała w zasadzie z każdej piłki, myląc się rzadko. Najlepsze punkty drugiej rakiety świata były – paradoksalnie – przy serwisie rywalki. Z trzech wygranych gemów Igi dwa były przy podaniu Ostapenko. Łotyszka wygrała seta 6:3, choć głównie ze względu na bardzo słaby początek Polki. Później gra się wyrównała, w czym polscy fani mogli upatrywać nadziei na drugiego seta.

W nim faktycznie było lepiej. To Świątek lepiej zaczęła, była mocniejsza psychicznie, broniąc m.in. breakpointy i samodzielnie wychodząc na prowadzenie 3:1 po być może najgorszym gemie serwisowym Ostapenko w całym meczu. Niestety chwilę później obejrzeliśmy najdłuższego gema spotkania (15 rozegranych punktów), zakończonego podwójnym błędem serwisowym naszej tenisistki, co miało potencjał na odwrócenie psychologicznej sytuacji w partii numer dwa.

Na szczęście w kluczowych momentach wiceliderka rankingu pokazała swoją siłę mentalną i niezrażona straconymi szansami ponownie przełamała Łotyszkę przy stanie 4:3, a chwilę potem zakończyła seta.

Niestety swoją siłą pokazała także Ostapenko. Była triumfatorka French Open znana jest z nieco nierównej formy, jednak o ile potrafi grając świetnie zacząć psuć wszystkie piłki, tak potrafi też wykonać ten manewr w odwrotnym kierunku. Mimo bardzo słabej końcówki i błędów w drugiej partii, decydującą rozpoczęła ponownie od agresywnych i – co najgorsze dla Świątek – celnych ataków. Po kilku minutach było już 3:0 z przełamaniem, a mecz wymknął się Polce z rąk. Mimo prób Łotyszka zbyt dobrze serwowała, a Iga nie wykorzystała kilku ważnych piłek na powrót do meczu. Ostateczny wynik spotkania to 3:6, 6:3, 2:6.

To szósta porażka Świątek w szóstym meczu z Ostapenko. Szkoda, ponieważ w odróżnieniu od kilku innych spotkań obu pań, w których Łotyszka grała fantastycznie od pierwszej do ostatniej piłki, tutaj Polka jak najbardziej miała swoje szanse.

Nie tak miał rozpocząć się sezon na kortach ziemnych. Oby jednak skończyło się to tak, jak przed rokiem. Tam również Iga przegrała w Stuttgarcie, ale potem cały sezon na mączce miała znakomity, łącznie z kolejnym triumfem wielkoszlemowym we French Open.

Rywalka Świątek zawiesiła karierę. "Cierpiałam na korcie"