| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet
Natalia Padilla-Bidas jest jedną z najważniejszych postaci piłkarskiej reprezentacji Polski. Mimo, że pochodzi z Hiszpanii, już jako mała dziewczynka marzyła o biało-czerwonych barwach. Kim jest? I jak to się stało, że gra dziś w naszej kadrze i Sevilli? Sprawdził to dziennikarz TVP Sport, Michał Zawacki. Poleciał do Andaluzji, by porozmawiać z zawodniczką i jej najbliższymi.
To jedna z najbardziej osobliwych opowieści o początku "kariery", jakie można usłyszeć. – Gdy miała trzy lub cztery lata cały czas jadła i zawsze była głodna. Byliśmy w kuchni i robiliśmy jedzenie. Ona przyszła, powiedziała: "jestem głodna" i kopnęła nas po nogach. Powiedziałem, że przygotowujemy, a ona znowu: "jestem głodna" i kopniak. Powiedziałem do żony: "Joanna, ona będzie piłkarką" – mówił przed kamerą TVP Sport Joe Padilla, ojciec piłkarki.
Zawodniczkę z Polską łączy część rodziny od strony mamy. Z Gdańska. Dlatego też miasto, w którym reprezentacja rozgrywa domowe mecze, jest dla Padilli-Bidas wyjątkową lokalizacją. – To bardzo specjalne miejsce. Rodzice zabierali nas tam zawsze na wakacje latem. To był mój drugi dom – wspomina sama zainteresowana.
Dziś nie widać po niej ani zamiłowania do jedzenia, ani przejawów agresji. Wręcz przeciwnie, zwykle promienieje uśmiechem. – Jestem radosna. Wyniosłam to od rodziny. Moja mama uśmiecha się do wszystkich. Jest szczęśliwą osobą. Myślę, że nauczyłam się tego od niej – opowiada. Do gry zainspirował ją natomiast tata. To z nim kopała na hiszpańskiej plaży.
A co by było, gdyby nie to kopanie? – Byłabym lepsza od Igi Świątek! – śmieje się Padilla-Bidas. W dzieciństwie łączyła piłkę nożną z tenisem. – To też był dla mnie super sport. Grałam turnieje. Wygrywałam. Smuciło mnie, kiedy trzeba było wybrać i nie mogłam już grać – wspomina. – Ale nie żałuję. W piłce czuję się szczęśliwa – deklaruje.
Dodaje, że na sportowy rozwój wpływ miała cała rodzina. A gdy podczas śpiewania hymnu patrzy w niebo, to ukłon w stronę dziadka.
MARZYŁA O GRZE DLA POLSKI
Choć urodziła się w Hiszpanii, już w dzieciństwie marzyła o reprezentowaniu Polski. Ma to na piśmie. – To było w szkole. Prowadziliśmy taki pamiętnik. I kiedy pojawił się temat, co jest naszym marzeniem, tak właśnie napisałam. I się spełniło – opowiada. Dla Polski gra już od czasów juniorskich. Była w kadrze do lat 17. To tam po raz pierwszy zetknęła się z Niną Patalon. – Dla mnie to jak druga mama – mówi dziś.
W seniorskiej reprezentacji zadebiutowała razem z selekcjonerką, w meczu towarzyskim ze Szwedkami. Od tego czasu stała się bardzo ważną częścią drużyny. To ona strzeliła gola w Gdańsku, w pierwszym z barażowych meczów o Euro 2025 z Austrią. Otworzyła Polkom drogę do historycznego awansu. A cele stawia sobie jeszcze znacznie wyżej.
– Bycie najlepszą zawodniczką na świecie. Dojście do Złotej Piłki. Choć widzę, że trzeba krok po kroku. Już przejście do Servette było dla mnie czymś wielkim. Później zadzwonił Bayern Monachium, teraz jestem w Sevilli. I wciąż widzę, że muszę nauczyć się wielu rzeczy – deklaruje. Do obecnego klubu jest wypożyczona właśnie z Bawarii.
Przed Padillą-Bidas wielkie wyzwania, zarówno klubowe, jak i reprezentacyjne. Zapraszamy do lepszego poznania naszej reprezentantki, poprzez obejrzenie reportażu Michała Zawackiego na jej temat.