Kamil Majchrzak po dwóch latach i między innymi przerwie za złamanie przepisów dopingowych przed tygodniem wrócił do czołowej setki rankingu ATP. "Nie zdziwię się, jeśli niebawem będzie w TOP 30. Tego mu życzę i bardzo mu kibicuję" – przyznał były tenisista Michał Przysiężny.
– Jakie jest miejsce Kamila w światowym tenisie? Trudno coś powiedzieć o jego aktualnej grze, bo występował w turniejach niższej rangi, których nie da się obejrzeć w telewizji. Wyniki i to jakich rywali ogrywa, wskazują jednak na to, że jest w dobrej formie i może nadal piąć się w górę rankingu – powiedział Przysiężny w rozmowie z PAP.
W marcu i kwietniu 2022 Majchrzak plasował się na 75. miejscu rankingu singlowego ATP, najwyższym w dotychczasowej karierze, a poprzednio w TOP 100 był w połowie stycznia 2023. Niedługo potem został zawieszony za użycie niedozwolonej substancji. Dzięki całej serii działań i starań udowodnił, że zakazane środki znalazły się w jego organizmie nieświadomie. Maksymalna kara, która mogła wynieść cztery lata, została skrócona do 13 miesięcy. Niemniej przymusowa pauza sprawiła, że stracił wszystkie punktu rankingowe i całkowicie wypadł z notowania.
Na początku 2024 roku musiał wszystko rozpoczynać od nowa. Grał w turniejach najniższej rangi. Wygrywał je jeden po drugim i szybko piął się w klasyfikacji. Niemniej rok 2024 skończył w drugiej setce rankingu ATP, co i tak było sukcesem. Dało mu to przepustkę do eliminacji Australian Open, którymi rozpoczął bieżący sezon. W Melbourne przez kwalifikacje przeszedł zwycięsko, by w pierwszej rundzie turnieju głównego przegrać z Hiszpanem Pablo Carreno Bustą, niegdyś 10. rakietą świata.
Pierwszy kwartał 2025 roku był średnio udany dla Majchrzaka. Po pierwszej lewie Wielkiego Szlema zaliczył półfinał challengera w San Diego i nieskuteczne próby przedarcia się przez eliminacyjne sito prestiżowych turniejów rangi ATP 1000 w Indian Wells i Miami. Później jednak przeniósł się na ulubioną nawierzchnię ziemną i w Marrakeszu od eliminacji dotarł do półfinału turnieju ATP 250. Przegrał dopiero z Tallonem Griekspoorem z Holandii, plasującym się na 37. pozycji listy najlepszych singlistów świata. To pozwoliło Polakowi awansować na 102. miejsce w klasyfikacji tenisistów Później wrócił do rywalizacji w Challenger Tour. Wystąpił w Madrycie i wygrał. Zainkasował kolejne 100 punktów i w ostatnim notowaniu listy ATP zajmuje 91. pozycję.
Pomijając kwestie zawieszenia, trochę to przypomina część kariery Przysiężnego, który w drugiej połowie 2009 roku wygrywał turniej za turniejem niższej rangi i szybko przebił się z siódmej do drugiej setki ATP singlistów. – Michał jest tej klasy tenisistą, że powinien być notowany w TOP50 – ocenił wówczas Łukasz Kubot. Ostatecznie Przysiężny – zwany polskim Federerem, z uwagi na podobny styl gry - w 2014 roku dotarł do 57. pozycji rankingu, najwyższej w karierze. Na lepsze wyniki nie pozwoliły mu przede wszystkim kontuzje.
Teraz Majchrzaka czeka występ w eliminacjach do ATP 1000 w Madrycie, choć pozycja w czołowej setce rankingu otwiera mu inne perspektywy na dalsze występy. W mniejszych imprezach ATP, gdzie łatwiej o duże zdobycze punktowe, będzie mógł grać bez kwalifikacji. – Stać go na to, by dalej awansować w rankingu. Już przed trzema laty pokazywał, że jest w stanie iść w górę. Po tym, co przeszedł, jestem przekonany, że ma zdwojoną ambicję i będzie parł dalej. Na pewno nie jest to tenisista, który powinien tułać się po turniejach najniższej rangi, na co został skazany przez roczne zawieszenie i konieczność zaczynania wszystkiego od nowa – uważa Przysiężny.
Jego zdaniem 29-latek z Piotrkowa Trybunalskiego już w minionym roku, kiedy szybko piął się górę rankingu, udowodnił, jak dobrym i ambitnym jest zawodnikiem. – Kamil dobrze czuje się na kortach twardych, ale jeszcze lepiej na ziemnych. Najbliższe tygodnie mogą należeć do niego. Nie zdziwię się, jak niebawem zobaczmy go w TOP 30. Stać go na to, tego mu życzę i bardzo mu kibicuję – dodał.
Jak zaznaczył, za wynikami musi jednak iść zdrowie. – Sam borykałem się z wieloma kontuzjami, które w wielu momentach wyhamowały moją karierę i sprawiły, że nie udało mi awansować do najlepszej pięćdziesiątki singlistów na świecie – zakończył.