| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Kapitalne widowisko i przepiękne bramki! Lech Poznań pokonał na własnym stadionie 2:1 Cracovię i zrównał się w tabeli punktami z liderującym Rakowem Częstochowa.
Od samego początku poniedziałkowej rywalizacji na boisku działo się naprawdę sporo. Pierwsza połowa to zdecydowanie lepsza gra Lecha Poznań. Kolejorz mógł i powinien wyjść na prowadzenie w 18. minucie. Mikael Ishak stanął oko w oko z Henrichem Ravasem, ale przegrał ten pojedynek. Bramkarz Pasów tylko sobie znanym sposobem sparował piłkę na słupek. Chwilę później poprzeczkę ostemplował Patrik Walemark.
Jak już trafili gospodarze do siatki, to całą ich radość zepsuła interwencja systemu VAR. Kornel Lisman mocno dośrodkował z lewej flanki, Gustav Henriksson niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki, ale piłkarz Lecha był na pozycji spalonej.
Co się odwlecze, to nie uciecze. W 38. minucie Ishak znów stanął przed wyborną szansą na zdobycie bramki i tym razem nie dał Ravasowi żadnych szans precyzyjnym uderzeniem.
Cracovia mogła odpowiedzieć jeszcze przed przerwą, ale próba Otara Kakabadze z ostrego kąta zatrzymała się na słupku. Do szatni miejscowi schodzili z minimalnym prowadzeniem.
W drugiej połowie krakowianie nieco się rozbudzili. Ciężko pracowali na bramkę wyrównującą i w 70. minucie dopięli swego. Wprowadzony wcześniej z ławki Bartosz Biedrzycki idealnie dośrodkował na nogę Kakabadze, a Gruzin strzałem z powietrza umieścił futbolówkę w sieci.
Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo. To Kolejorz był tego wieczoru drużyną lepszą i potwierdził to na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry.
Mała gra w środku pola, a następnie techniczna perełka od Afonso Sousy. Strzał w samo okienko, piłka odbiła się jeszcze od słupka. Nie do obrony.
W końcówce to zespół z Poznania był bliżej podwyższenia prowadzenia, aniżeli Cracovia wyrównania. Tym samym podopieczni Nielsa Frederiksena zrównali się punktami z prowadzącym. w tabeli Rakowem Częstochowa. Lech ustępuje częstochowianom tylko i wyłącznie bilansem meczów bezpośrednich. Walka o mistrzostwo nabiera rumieńców!