Na ćwierćfinale Iga Świątek zakończyła udział w turnieju WTA w Stuttgarcie. Polka po raz szósty w karierze uległa Jelenie Ostapenko, która finalnie wygrała zmagania na nawierzchni ceglanej. W TVPSPORT.PL Wim Fissette, szkoleniowiec wiceliderki rankingu WTA, mówi o korektach, które wprowadzają razem z tenisistką, dostosowaniu się do zmieniających się warunków oraz o tym, czy rozmawiają na temat potencjalnej kolejnej rywalizacji z Ostapenko.
Za Igą Świątek pracowity początek roku. Polka rozpoczęła go od zmagań United Cup, a następnie pojawiła się na kortach w Melbourne, Doha, Dubaju, Indian Wells, Miami oraz w Stuttgarcie. Ostatni wspomniany turniej to przejście na mączkę, czyli ulubioną nawierzchnię raszynianki. W Niemczech rozegrała jednak tylko dwa mecze. Najpierw pokonała Janę Fett 2:0 (6:2, 6:2), a następnie w ćwierćfinale zmagań uległa Jelenie Ostapenko 1:2 (3:6, 6:3, 2:6). Była to szósta porażka z rzędu z Łotyszką. Do tej pory w całej karierze Polka nie była w stanie znaleźć recepty na tę rywalkę.
Wielu kibiców zaniepokojonych było problemami Świątek w ostatnim meczu – tym bardziej, że rozgrywany był na korcie ceglanym. W TVPSPORT.PL Wim Fissette tłumaczy specyfikę tej części sezonu.
– Nawierzchnia w Stuttgarcie nie jest taka sama, jak choćby w Paryżu. To coś pośrodku. Jest ona wciąż bardzo szybka, więc była dobra dla silnie grających zawodniczek, miały one przewagę. Nieco trudniej im będzie za to w Madrycie, Rzymie i Paryżu – wyjaśnia. – Nawierzchnia ceglana jest bardzo specyficzna, ale jednocześnie najbardziej naturalna dla Igi. Wiele rzeczy na niej przychodzi jej automatycznie. Największą zmianą względem początku sezonu jest sam ruch – ślizganie się do piłki. Trzeba utrzymać balans, bo mimo ślizgu chce się zachować siłę w nogach, by później przełożyć ją na jakość uderzenia piłki – dodaje.
Utrzymanie mocy uderzenia piłki, różnorodność zagrań, ich kierunek – o tych wszystkich kwestiach w odniesieniu do repertuaru Igi Świątek w ostatnich dniach dyskutowano. Jeden element omawiany był jednak szczególnie – serwis. O niego też zapytaliśmy Wima Fissetta.
Iga Świątek zdradziła w wywiadzie dla Canal+, że zaraz po zakończeniu turnieju w Stuttgarcie na chwilę w celach prywatnych uda się do Polski, by następnie błyskawicznie wylecieć do Madrytu, gdzie rozegra kolejny turniej. Przypomnijmy, że raszynianka w Hiszpanii będzie bronić tytułu zdobytego przed rokiem po pasjonującym finale zagranym z Aryną Sabalenką.
Trudno jest oczekiwać, by przy takim nagromadzeniu meczów i turniejów Polka miała czas, by dogłębnie pracować nad jakimiś elementami. Zapytaliśmy więc Wima Fissette o to, czy obecnie skupiają się nad czymś szczególnie i czy mają choć chwilę na spokojny trening.
– Patrząc na mecze Igi i to, co pokazuje w trakcie treningu, nie ma nic pilnego, co musi być natychmiastowo udoskonalone i w stosunku do czego potrzeba wielkiej zmiany. Potencjalne zmiany to małe detale – podkreśla Belg. – Trzeba też pamiętać o tym, że pomiędzy turniejami nie ma czasu, by dokonywać większych roszad. Jest więc czas na drobne korekty, które staramy się wprowadzać każdego dnia. Skupiamy się też na mocnych stronach Igi – by powtarzać i powtarzać jej wzorce wygrywania – jednocześnie pracując nad doskonaleniem tych, które nie były idealne w ostatnich tygodniach – dodaje szkoleniowiec.
Jak już wspomnieliśmy, zdecydowanie najwięcej dyskusji w ostatnich tygodniach wzbudzał serwis Polki. O jej ułożeniu przed wykonaniem kończącego ruchu pisał między innymi Sebastian Parfjanowicz dla "Przeglądu Sportowego Onet", wskazując, jak inne ono jest w stosunku do tego, jak do zagrania ustawia się Aryna Sabalenka.
Poza tym wiele mówią też same liczby. W starciu z Ostapenko Świątek popełniła osiem podwójnych błędów serwisowych przy pięciu rywalki. Nawet jeśli uderzenie wpadało w kort, nie zawsze robiło ono tyle "krzywdy" rywalce, co jeszcze jakiś czas temu. A przecież nie było rzadkością, że w najwyższej dyspozycji Polka swoim serwisem wygrywała podania. O to zagadnienie również zapytaliśmy trenera raszynianki.
– Po Miami wprowadziliśmy korektę w przygotowaniu serwisu. W czasie treningu na korcie działa to bardzo dobrze. W meczu z Jeleną Ostapenko Iga była nieco spięta na początku. Kiedy weszła w spotkanie, było znacznie lepiej – tłumaczy. – Pojawiło się jednak zbyt dużo "wzlotów i upadków". W niektórych meczach serwowała bardzo dobrze, w innych brakowało pierwszego serwisu... Element ten więc faluje i to normalne, że przykładamy do niego wiele uwagi, spędzamy nad nim dużo czasu. To definitywnie coś, w czym wszyscy chcielibyśmy zobaczyć poprawę. Pracujemy nad tym codziennie. Jestem przekonany, że krok po kroku będzie lepiej – zapewnia Fissette.
Oby tak było, bowiem za chwilę przed Świątek nowe wyzwania.
W Madrycie drabinka Igi Świątek jest... ciekawa. Polka może spotkać się kolejno z Aleksandrą Ealą (porażka w ostatnim meczu w Miami), Lindą Noskovą, Jeleną Ostapenko (porażka w Stuttgarcie i Doha), Madison Keys (porażka w Australian Open) i z Mirrą Andriejewą (porażka Dubaju i Indian Wells).
W związku z tym zapytaliśmy Wima Fissetta, czy jako zespół rozmawiają z Iga Świątek na temat potencjalnej drabinki. Konkretnie zapytaliśmy o kolejny w tym sezonie możliwy mecz z Jeleną Ostapenko, której Polka jeszcze nie pokonała.
– Rywalizacja w tenisie jest obecnie ogromna. Trzeba skupiać się na wszystkim mecz po meczu. Nie ma już sensu myśleć o trzeciej czy czwartej rundzie – to zdecydowanie za daleko. Najpierw trzeba zapewnić sobie w nich udział, każdego dnia budując swoją grę i poprawiając się. Nie rozmawiamy więc i nie analizujemy tego. Skupiamy się wyłącznie na pierwszej rundzie i tylko ona się liczy – odpowiada TVPSPORT.PL Belg.