| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W Poniedziałek Wielkanocny Lech Poznań wygrał z Cracovią 2:1, a głównym bohaterem obecnego wicelidera Ekstraklasy okazał się Afonso Sousa. Portugalczyk wrócił po perturbacjach zdrowotnych i nieco słabszych tygodniach. 24-latek ponownie skradł show i udowodnił, że jest jednym z najlepszych piłkarzy, którzy obecnie występują na polskich boiskach.
Niedawno Ekstraklasa udowodniła, że potrafi zaskakiwać. Jeszcze trzy tygodnie temu wydawało się, że Lech całkowicie znalazł się poza burtą i nie ma żadnych szans na zdobycie mistrzostwa Polski. Okazało się jednak, że podopieczni Nielsa Frederiksena wrócili z bardzo dalekiej podróży, a Raków nieoczekiwanie zaczął zawodzić.
Klub ze stolicy Wielkopolski nie walczyłby o tytuł mistrzowski bez Afonso Sousy. Jest to piłkarz, który przez większość sezonu miał kluczowe znaczenie dla tworzenia sytuacji bramkowych, a bez jego konkretów w ofensywie Lech nie miałby prawa myśleć nawet o awansie do europejskich pucharów. Postawa Portugalczyka podczas meczu z Cracovią daje nadzieję na to, że zdoła poprowadzić on drużynę do sukcesu. Kolejorz chcąc zostać mistrzem Polski potrzebuje 24-latka w najwyższej formie.
Kiedy Afonso Sousa przychodził do Lecha Poznań, spodziewano się po nim spektakularnych rzeczy. Przed sfinalizowaniem transakcji kibice mocno namawiali go na transfer w mediach społecznościowych, a on sam miał wzmocnić drużynę, która chwilę temu zdobyła mistrzostwo Polski.
Jego początki w Poznaniu były trudne. Nie do końca ufał mu John Van den Brom. Po zdobytych bramkach otrzymywał od niego "nagrodę" w postaci posadzenia na ławce rezerwowych. Podczas spotkań z Legią Warszawa oraz Fiorentiną było jednak widać, że posiada ogromne możliwości.
Swoją jakość udowadniał również w reprezentacji U-21. Z Portugalią ma dobre wspomnienia, ponieważ kilka lat wcześniej w młodzieżowym zespole FC Porto potrafił wykręcać lepsze liczby niż Vitinha, który dziś jest gwiazdą PSG. W Lechu jednak jego kariera znalazła się na zakręcie. Po dość burzliwym okresie z Johnem Van den Bromem, nastał czas pracy Mariusza Rumaka. Pod wodzą nowego szkoleniowca Sousa miał problemy z kontuzjami, a kiedy wrócił miał problemy, podobnie zresztą jak całą drużyna. W praktyce cały sezon 2023/24 może zostawić w zapomnieniu.
Do momentu przyjścia Nielsa Frederiksena, Sousa był dla kibiców Lecha symbolem niespełnionej nadziei. Mało kto wierzył, że jest to piłkarz, który kiedykolwiek zdoła nawiązać do fantazji i regularności, jaką pokazywał Joao Amaral w ostatnim mistrzowskim sezonie.
Niels Frederiksen postanowił zbudować drużynę wokół Afonso Sousy. Poprzednicy Duńczyka mieli problem z tym, aby zaufać Portugalczykowi. Wtedy wyżej stały notowania Filipa Marchwińskiego, co nie podobało się wielu sympatykom. Decyzja obecnego szkoleniowca w pełni się wybroniła.
Podczas rundy jesiennej Afonso Sousa nie miał sobie równych. Większość akcji Lecha przechodziła bez niego i to w dużej mierze jego inteligencja boiskowa pozwalała Niebiesko-Białym grać w tak efektowny oraz skuteczny sposób. W przeciwieństwie do swoich dwóch pierwszych sezonów przestał stawiać na bezpieczne rozwiązania. Wcześniej często podawał do najbliższego kolegi.
Łatwo jednak zauważyć, że nawet w momencie kiedy znajdował się bez formy, imponował umiejętnością utrzymania się przy piłce. Wtedy część osób twierdziła, że przy lepiej funkcjonującej drużynie może pokazać znacznie więcej.
Wspomniane założenia okazały się prawdziwe, ponieważ pod wodzą Frederiksena, Sousa zaczął wyglądać jak pomocnik, który miał kontakt z wielką piłką. Grając w Lechu przestał bać się bardziej bezpośrednich rozwiązań, jak wejście w drybling czy szukanie pojedynków z rywalem. Nowy styl Sousy stał się zabójczy dla wielu drużyn w Polsce.
W bieżącym sezonie Ekstraklasy Afonso Sousa zdobył dziesięć bramek oraz zaliczył pięć asyst. Obecnie w klasyfikacji kanadyjskiej Portugalczyk zajmuje szóste miejsce. Przed nim znajdują się wyłącznie środkowi napastnicy oraz Jesus Imaz. Perturbacje zdrowotne oraz gorsze tygodnie podczas rundy wiosennej sprawiają, że trudno może być mu powalczyć o nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu.
Jeśli jednak w ostatnich pięciu kolejkach pokaże się ze swojej najlepszej strony, a Lech sięgnie po tytuł mistrzowski, nie można wykluczyć takiego scenariusza. Sousa to również specjalista od ratowania drużyny w trudnych momentach. Gdyby nie jego gole oraz asysty, Kolejorz miałby w tabeli osiem punktów mniej. W praktyce oznaczałoby to czwarte miejsce, stratę czterech punktów do trzeciej Jagiellonii i trudności z kwalifikacją do europejskich pucharów.
Warto również docenić Sousę za to, że podczas rundy wiosennej był pomocnikiem Lecha, który w najmniejszym stopniu obniżył loty. O ile Murawski i Kozubal w pewnym momencie całkowicie się pogubili, o tyle Sousa w kilku spotkaniach wyglądał przyzwoicie i w obecnym roku kalendarzowym zdobył cztery bramki.
Widząc obecne wyczyny Afonso Sousy, kibice Lecha Poznań mogą przypomnieć sobie spektakularne spotkania z udziałem Joao Amarala pod wodzą Macieja Skorży. Obaj wspomnieni piłkarze potrafią zrobić różnicę jednym dotknięciem piłki, co okazuje się kluczowe w chwili, kiedy trudno złamać defensywę przeciwnika.
Starszy z Portugalczyków zdobył wówczas 14 bramek oraz zaliczył osiem asyst, Sousie więc jeszcze nieco brakuje, aby w pełni nawiązać do jego liczb. Amaral wiosną również miał gorsze tygodnie, podczas których nie błyszczał jak jesienią. Wtedy jego dokonania przebił Ivi Lopez, który zasłużenie otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu. Ofensywny pomocnik Lecha przebudził się jednak w końcówce, ponieważ w pięciu ostatnich kolejkach strzelił trzy bardzo ważne gole.
Jeśli Afonso Sousa zaakcentuje obecny sezon bardzo dobrą końcówką, porównania do swojego poprzednika będą jak najbardziej zasadne. Wychowanek FC Porto posiada jednak znacznie większy potencjał piłkarski, jest dużo młodszy oraz w częściej potrafi utrzymać się przy piłce w trudnych sytuacjach.
Kontrakt Afonso Sousy obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Lech może żałować, że tak późno pokazał on pełnię swoich możliwości. Bez przedłużenia umowy, trudno będzie na nim zarobić kwotę adekwatną do jego potencjału.
Nie można jednak wykluczać podpisania nowego kontraktu. Widać, że Portugalczyk mocno zżył się z klubem, o czym świadczą ostatnie dni. Po ostatniej porażce Rakowa, Sousa popełnił wpis w mediach społecznościowych, w którym pobudzał drużynę oraz kibiców do wspólnej walki o mistrzostwo oraz informował o sześciu finałach.
Mimo że przedłużenie kontraktu może nie leżeć w interesie Sousy, może on przedłużyć kontrakt ze względu na chęć stworzenia możliwości zarobku dla klubu. Kwestię jego pozostania może determinować końcówka sezonu. Z pewnością Lech nie będzie narzekał na brak ofert, ponieważ dobrze zorientowani skauci dostrzegą jego potencjał i może chodzić nawet o czołowe ligi europejskie.
Podczas meczu z Cracovią Afonso Sousa podobnie jak Mikael Ishak doczekał się okrzyku ze strony kibiców. To duży akt nobilitacji dla portugalskiego pomocnika, który często nie zdarza się przy Bułgarskiej. Tutaj na indywidualne uwielbienie trzeba sobie zasłużyć. Fanom ma prawo podobać się postawa 24-latka.
– Napisałem w mediach społecznościowych, że zostało nam sześć finałów. Teraz jest już ich pięć. Rozegraliśmy pierwszy z nich, nie był on łatwy. W pozostałych również będzie trzeba bardzo ciężko pracować na zwycięstwo. Musimy pokazać pełnię naszych możliwości, aby odzyskać mistrzostwo Polski. Jeśli jednak wygramy te pięć meczów, to wierzę w to, że będziemy mistrzami – ocenił Sousa w strefie mieszanej po meczu z Cracovią.
Piłkarz chwali także postawę swoich kolegów, którzy w ostatnich tygodniach zaczęli radzić sobie z trudnościami i wygrywać mecze, które nie do końca układają się po myśli Kolejorza.
– Pokazaliśmy charakter, nie tylko w meczu z Cracovią, ale również w dwóch poprzednich spotkaniach. Drużyna radzi sobie naprawdę dobrze, mamy właściwą mentalność. Oczywiście kilka strat punktów nie było potrzebnych i mogliśmy czuć teraz większy komfort w tabeli. Mamy jednak właściwą mentalność. Wiemy, że w tym momencie nie polegamy tylko na sobie. Raków musi również zdobywać punkty, my jednak wywieramy na nich presję i jeśli wygramy nasze mecze, to oni nie wygrają ich wszystkich – podsumował Portugalczyk.
Lech Poznań w następnej kolejce Ekstraklasy zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom. Spotkanie odbędzie się w najbliższą niedzielę o godzinie 17:30. Po udanych ostatnich 25 minutach Afonso Sousę można uznać za faworyta do tego, aby pojawić się w pierwszym składzie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.