Prawie trzy godziny na korcie! Magdalena Fręch po zażartej walce awansowała do 3. rundy turnieju WTA 1000 w Madrycie

Frank Dzieniecki

Kolejny długi i zażarty pojedynek w wykonaniu Magdaleny Fręch. Polska tenisistka wygrała w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Madrycie z reprezentantką gospodarzy Jessiką Bouzas Maneiro 5:7, 7:6 (7-2), 6:4 i awansowała do kolejnej fazy zmagań.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Majchrzak w miejsce... Alcaraza! Wielki powrót do ATP Masters 1000

Czytaj też

Majchrzak w miejsce... Alcaraza! Wielki powrót do ATP Masters 1000

Fręch wróciła z dalekiej podróży

Magdalena Fręch rywalizację w stolicy Hiszpanii rozpoczęła od 1/32 finału. W pierwszej rundzie, z racji na wysoką lokatę w rankingu WTA, Polka miała wolny los.

Bardzo szybko w spotkaniu z 22-letnią Bouzas Maneiro Fręch musiała odrabiać pokaźne straty. Brak odwagi, brak zdecydowania i brak agresywniejszej postawy na korcie przełożył się na prowadzenie Hiszpanki już 4:0.

Reprezentantka Polski w porę się otrząsnęła, wygrała cztery kolejne gemy i kiedy wydawało się, że jest na najlepszej drodze do przechylenia losów inauguracyjnej partii na swoją korzyść, dwukrotnie straciła własne podanie. Bouzas Maneiro wykorzystała pierwszą piłkę setową po forhendzie Polki w siatkę, triumfując 7:5.

Drugiego seta... Hiszpanka rozpoczęła od przełamania. Gra Fręch z czasem zdawała się "wjeżdżać" z powrotem na właściwe tory, ale w decydujących momentach Polka popełniała proste błędy, które przekreślały cały jej wysiłek.

Fręch znów złapała kontakt w szóstym gemie, kiedy to po pięciu stanach równowagi w końcu przełamała rywalkę. Przy stanie 4:4 Polka po raz kolejny nie dała rady postawić się swojej przeciwniczce przy swoim podaniu. Bouzas Maneiro dostała szansę serwowania na mecz.

Tej szansy Hiszpanka nie wykorzystała, było 5:5. Następnie obie panie zgodnie wygrały po gemie serwisowym i mogliśmy szykować się na tie-breaka. W nim reprezentantka gospodarzy na moment zapomniała, jak się gra w tenisa. Fręch dyktowała warunki na korcie, dała rywalce wygrać tylko dwie akcje i zapisała całego seta na swoim koncie.

Trzecia partia w końcu pozytywnie zaczęła się dla tenisistki z Łodzi. To Fręch jako pierwsza sięgnęła po przełamanie, czyniąc to przy pierwszym break poincie w trzecim gemie.

To był dobry zwiastun. Reprezentantka Polski długo kazała nam czekać na swoją najlepszą wersję, ale oddała z nawiązką. Przyjemnie patrzyło się na resztę seta w jej wykonaniu. Fręch zwyciężyła w nim 6:4 i po dokładnie 2 godzinach oraz 58 minutach wyniszczającego boju zameldowała się w trzeciej rundzie turnieju.

Majchrzak w miejsce... Alcaraza! Wielki powrót do ATP Masters 1000