| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Górnik Łęczna, choć walczy o baraże do Ekstraklasy, to przeżywa spory kryzys finansowy. Ostatnio piłkarze opóźnili wyjście na boisko na znak protestu związanego z opóźnieniami w wypłatach. Przyszłość klubu nie rysuje się w jasnych barwach. – Nie widzę mocno pozytywnego scenariusza. Widzimy, że sponsor główny angażuje się w inne wydarzenia sportowe i kulturalne. Trudno więc będzie wynegocjować większe wpływy – powiedział komentator TVP Sport Tomasz Jasina w programie "Futbolówka".
Mecz Odry Opole z Górnikiem Łęczna został opóźniony przez strajk piłkarzy z Lubelszczyzny. Powodem był brak wynagrodzeń od ponad dwóch miesięcy. Zawodnicy nie mogli dłużej być bierni tej sytuacji i dali jasny przekaz, że nie godzą się na to, co dzieje się w klubie.
W styczniu 2025 roku wydali oświadczenie, że mimo problemów finansowych Górnika zrobią wszystko, by zachować profesjonalizm i pomóc w wyjściu na prostą. Odpowiedzią na takie zachowanie miało być wypłacenie zaległych środków. Tak się niestety nie stało.
Problemy finansowe łęcznian sięgają kilku lat wstecz. Mianowicie spadku z Ekstraklasy w sezonie 2016/2017. Wtedy zaczęły się kłopoty, których konsekwencje muszą ponosić obecni działacze. Nowy prezes Maciej Grzywa musi sprzątać bałagan pozostawiony po poprzednikach.
Istotny okazał się poprzedni sezon. Klub celował w awans. To też zakładał przy kontraktowaniu piłkarzy. Wyniku nie było, a efektem okazało się zwiększenie dziury budżetowej o ponad 1,2 miliona złotych.
Głównym sponsorem Górnika od 45 lat jest spółka Bogdanka. To jej w dużej mierze klub zawdzięcza funkcjonowanie. Regularne dopływy gotówki przez lata rozleniwiły klubowych działaczy. To podkreśla też komentator TVP Sport Tomasz Jasina.
– W klubie przez lata nikt nie martwił się, czy pieniądze będą, czy nie. One po prostu trafiały na konto od kopalni Bogdanka. Działacze byli zadowoleni, piłkarze też, bo wypłaty wpływały w miarę na czas. Nikt nie zadbał wtedy o to, by polepszyć relację z samorządem województwa i miasta. Stąd biorą się obecne problemy – stwierdził w programie "Futbolówka" na YouTube TVP Sport.
We wtorek 29 kwietnia odbyło się spotkanie z właścicielem klubu. To na nim spoczywa decyzja w sprawie przyszłości. Na razie nie są znane szczegóły. Prognozy jednak nie są optymistyczne.
– Nie widzę mocno pozytywnego scenariusza. Widzimy, że sponsor główny angażuje się w inne wydarzenia sportowe i kulturalne. Trudno więc będzie wynegocjować większe wpływy. Myślę, że sponsor może pomóc w nawiązaniu kontaktu z kontrahentami firmy Bogdanka, którzy mogliby zaangażować się we wspieranie Górnika Łęczna. Postawa sportowa w tym pomaga – podkreślił Jasina.
W najtrudniejszej sytuacji są piłkarze. Na ich kontach nie ma pieniędzy od kilku miesięcy. Nie zanosi się na poprawę sytuacji. Niebawem będą mogli rozwiązać kontrakt z winy klubu. To jednak wcale nie ułatwia sytuacji.
– Proces rozwiązania kontraktu z winy klubu trwa. Od złożenia wezwania do końca sprawy mija wiele miesięcy. Klub ma czas, by odpowiedzieć na zarzuty. Może wypłacić jakąś część zaległej kwoty, by zatrzymać proces. Potem zazwyczaj znowu nie płaci. To skutkuje tym, że za chwilę ponownie trzeba go rozpoczynać. I tak w kółko. W Polsce stoi to na bardzo słabym poziomie. Przepisy nie chronią zawodników. Bardzo chciałbym, żeby Polski Związek Piłkarzy lepiej się tym zajął i zadbał o interesy piłkarzy. Jest wiele innych przepisów, które są po stronie klubu, a nie graczy – tłumaczył Maciej Jankowski, były piłkarz m.in. Ruchu Chorzów i Wisły Kraków.
Co ciekawe, jeśli zawodnik rozwiązałby kontrakt z winy klubu, to musi dobrze zastanowić się przed podpisaniem kontraktu z nowym pracodawcą. Może bowiem nie odzyskać zaległych pieniędzy.
– Jeśli zawodnik podpisze kontrakt z nowym klubem na podobnych warunkach, to nie odzyska pieniędzy od klubu, z którym rozwiązał kontrakt z jego winy. Każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest to sprawiedliwe – grzmiał Jankowski.
Górnik Łęczna walczy o baraże. Aktualnie zajmuje siódme miejsce z trzema punktami straty do Polonii Warszawa. I choć sytuacja w klubie nie zachęca do "umierania za drużynę na boisku", to jednak piłkarze swoją postawą mogą powalczyć o angaż w nowych klubach.
– Mimo trudnej sytuacji zawodnicy i tak będą walczyli o awans do Ekstraklasy. Mogę powiedzieć też o sobie. Tylko raz zdarzyło mi się w trakcie kariery, żeby piłkarz powiedział, że nie jest w stanie wyjść na boisko, bo ma niezapłacone. Polscy zawodnicy potrafią wyjść na murawę, zapomnieć o wszystkim, by walczyć o lepsze jutro – skomentował Jankowski.
Do końca sezonu pozostały cztery mecze. Zespół Pavola Stano zmierzy się w nich z Pogonią Siedlce, Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, Wisłą Płock i GKS-em Tychy.
Następne