Zwolniony z kadry A polskich skoków Thomas Thurnbichler od wiosny będzie trenerem niemieckiego zaplecza. To funkcja skrojona obecnie pod tego szkoleniowca. Kiedy Adam Małysz zaproponował mu podobną w Polsce, Austriak odmówił. To wyjaśnia sprawę: Thomasowi nie chodziło o degradację, tylko o otoczenie, które u nas go wypluło i odrzuciło. Jest jedno "ale": wystarczy zerknąć w statystyki.
Losy Thomasa Thurnbichlera po dymisji ze stanowiska trenera polskiej kadry skoczków w końcu się wyjaśniły. Austriak przygotuje do zimy 2025/26 zaplecze kadry Niemiec – zespół B. Tym samym za Odrą odpowiedzialność za rozwój przejęli już całkowicie ich południowi sąsiedzi. Bo chociaż Stefan Horngacher żyje od lat w Szwarcwaldzie, to również przecież pochodzi z Austrii. Co więcej, Stefan i Thomas są z tego samego miasteczka – z Worgl, a żeby jeszcze tę relację zacieśnić, warto przypomnieć, że ojciec Thurnbichlera w tym Worgl bezpośrednio trenował niegdyś Horngachera.
Tu idealnie pasuje hasztag #skijumpingfamily. Albo raczej #skispringenfamilie.
Thomas Thurnbichler trenerem kadry B Niemiec. A mógł u nas, w 2022
O zadaniach dla Thurnbichlera będzie za chwilę. Bo w tym wątku najważniejsza jest droga, którą Thurnbichler zdecydował się obrać. Ta będzie wiodła raczej z dala od kamer, na Pucharach Kontynentalnych, w cieniu starszego kolegi. Będzie pracą z ludźmi, którzy marzą o Pucharze Świata i występie w igrzyskach olimpijskich, ale – zwłaszcza w przypadku młodszego pokolenia – równie dobrze ma doprowadzić ich tam niekoniecznie w najbliższym sezonie. Kadra B, o ile nie jest zapełniona starszyzną, dla której nie było miejsca w elicie, właśnie na tym polega: na rozwoju kolejnego pokolenia, ewentualnie tylko zmieszanego z weteranami dzielącymi się doświadczeniami z młodzieżą.
Im więcej czasu mija od finału sezonu w Planicy, tym bardziej można odnieść wrażenie, że dokładnie tę funkcję Thurnbichler powinien był pełnić już od 2022 roku – w Polsce.
PZN, czyniąc z niego szkoleniowca kadry A, wygrał pierwszy sezon, ale dwa kolejne raczej przegrał. Ale ma pewną wymowę, że najbardziej zadowoloną osobą ze współpracy z Thomasem był najmłodszy w grupie Paweł Wąsek. Podobnie jak fakt, że wcześniej, gdy specjalista pracował jeszcze u siebie w strukturach austriackich, na współpracy z nim skorzystał nieopierzony wówczas Daniel Tschofenig – dziś już nie tylko mistrz świata juniorów, ale też zdobywca kryształowej kuli oraz Turnieju Czterech Skoczni.
Po trzech latach ery Thomasa w PZN wracają stare czasy: duet Maciusiak-Doleżal, tyle że odwrotnie ustawieni na stołkach i z formalnym podkreśleniem, że Michal będzie przede wszystkim szefem teamu Kamila Stocha. Tak czy inaczej, nie brakuje głosów, że gdyby w 2022 w Krakowie skupiono się na budowaniu fundamentu na przyszłość zamiast detonowania tego, co było, to nasz kraj skokowo po prostu więcej by na tym skorzystał. I tu znów wraca wątek spójny Thurnbichlera i Horngachera. A wraca, bo to dzięki Horngacherowi pracującemu z polską kadrą B dwie dekady temu później urodziła się wielkość Stocha w świecie seniorów.
Czyli Thomas nie bał się degradacji. To środowisko chciał zmienić, nie rolę
Niestety w 2022 roku tak się nie stało. I trzy lata później wiemy już, że wyzwanie seniorskie na razie Thomasa przerosło. Albo inaczej: przerosło go w Polsce, gdzie środowisko – choć sam wprost tego nie powie – bywa nieszczere, a presja kibiców jest największa na świecie w tej dyscyplinie sportu.
Adam Małysz pod koniec tej zimy próbował jeszcze cofnąć los o trzy lata. To stąd padła propozycja, aby Thurnbichlera utrzymać w strukturach PZN. Mimo że Austriak mówił, że jeszcze się zastanowi, to zwłaszcza po linczu na nim z ust skoczków było niemal pewne, że rola koordynatora kadry juniorów – a taką mu zaoferowano – raczej go nie zainteresuje.
A to o tyle ciekawe, że tu również miałby bezpośredni wpływ na budowanie przyszłego pokolenia. Również, bo dokładnie to zadanie otrzymał w Niemczech, co już mu się spodobało.
Czyli to nie degradacja ze świata elity do zaplecza była problemem. Problemem było zmęczenie środowiskiem, w którym najpewniej Thurnbichler nie chciał już być.
Odpływ z PZN do Niemiec to już coś, co nie dziwi. To samo w przeszłości robili Heinz Kuttin, Dolezal i Horngacher.
Zaplecze Niemców jest słabe. To największe wyzwanie Thurnbhchlera
Niemcy zatrudnili Austriaka do zaplecza, wierząc, że ich kadrze na przyszłe lata zapewni kogoś takiego jak Wąsek. Albo najlepiej kogoś takiego jak Tschofenig. Czy to możliwe? Pewnie tak, bo o jego dobrym warsztacie i ręce do młodzieży opowiadali nie tylko wspomnieni skoczkowie z nowej generacji, ale również legendy, na czele m.in. z Andreasem Goldbergerem – twórcą największych w Austrii campów wyłapujących talenty, od których do skoków trafił chociażby zwycięzca minionej edycji PŚ.
Tylko że Niemcy zasadniczo mają problem porównywalny do naszego: zastój.
Mimo że to kraj, gdzie ośrodków szkolenia istnieje niewspółmiernie więcej niż w Polsce (obecnie w użytku jest tam blisko 250 skoczni w aż 12 landach przy niespełna 30 u nas), a liczba trenujących i możliwości finansowe klubów są o kilka półek wyżej od realiów nad Wisłą, to kadra Horngachera cierpi na brak nowych twarzy. Ostatnim "produktem" na międzynarodową skalę w tym kraju był de facto Andreas Wellinger, który zrobił wielką karierę, jednak zbliża się do 30-tki. Później wielkie nadzieje wzbudzał postęp Constantina Schmida, ale ten się zatrzymał. Ostatnio uwaga skupia się na Phillipie Raimundzie – być może słusznie – jednak to nadal wyjątki.
Dość powiedzieć, że w rankingu ELO – mierzącym realną aktualną moc poszczególnych zawodników – Niemcy po zimie 2024/25 zajmują następujące pozycje:
2. Wellinger; 9. Geiger; 14. Raimund; 15. Paschke; 36. Eisenbichler (zakończył karierę); 42. Leyhe (zakończył karierę); 64. Hoffman; 70. Tittel; 80. Roth; 101. Schmid; 121. Bayer; 123. Hamann; 127. Faisst; 139. Unglaube itd.
To pokazuje jasno: zaplecze Niemców aktualnie i od dłuższego czasu jest zaskakująco słabe.
Równocześnie w ojczyźnie trenerów, Austrii, postaci wyróżniających się mają tak wiele, że ci realnie dobrze wyszkoleni nierzadko w ogóle nie mieszczą się w kadrach. Walka o byt jest tak mocna, że w ogóle nie zdziwiła informacja, iż Louis Obersteiner (mistrz świata juniorów w drużynie z 2023) postanowił poszukać teraz szczęścia jako Francuz.
Niemcy mają raczej niedostatek. W COC 24/25 na podium stawali tylko Eisenbichler i Hoffmann, podczas gdy reszta – a wystąpiło w tym cyklu aż 13 różnych zawodników – po prostu była tłem. Teraz, odkąd na emeryturę przeszli teraz Eisenbichler i Leyhe, lukę w składzie dodatkowo będzie trzeba kimś zastąpić. Po tym, gdy to się stanie, lukę trzeba będzie więc zasypać także na zapleczu.
Horngacher nie będzie wieczny w kadrze A. Grunt pod zmianę?
To od Thomasa będzie teraz zależało, co dalej stanie się z niemieckimi skokami. Z perspektywy przestrzeni na podbudowanie kariery trenerskiej po nieudanej przygodzie w Polsce – wyzwanie wydaje się idealne: poza zgiełkiem, poza uwagą, z narzędziami do pracy na absolutnie elitarnym poziomie. W kraju, który może nie kocha skoków tak fanatycznie jak Polska, jednak nadal jest liderem rynku oglądalności i z wyprzedzeniem sprzedaje po 25 tys. biletów na konkursy TCS oraz wszystkie inny puchary, jakie organizuje.
Ale jest coś jeszcze.
Wydaje się, że w kontekście ścieżki powrotu do gniazda w PŚ droga dla Thurnbichlera też znacząco się teraz skróciła. Oczywiście, mógłby zaryzykować i wiosną spróbować objąć inną, słabszą drużynę A – np. Szwajcarów, gdyby jego negocjacje zgrały się z odejściem Rune Velty. Albo Norwegów, gdyby ci szukali faktycznie zastępstwa za Magnusa Breviga. Jednak wejście w niemieckie struktury plus ewentualny sukces na zapleczu za jakiś czas mogą okazać się pewną kartą przetargową. Horngacher za Odrą pracuje od 2019 roku. I chociaż w tym czasie zebrał gigantyczne ilości trofeów, broniąc się nawet z kryzysów – jak teraz w Trondheim czy wcześniej np. w Planicy lub Pekinie – to opozycja wobec szkoleniowca rośnie. A tym samym narasta dyskusja czy gdy w 2026 wygaśnie jego kontrakt, DSV powinna go przedłużać w obecnej formie.
Jeśli za rok okaże się, że Horngacher się żegna (być może nie, nie wiadomo), to szefowie federacji będą mieli dwa wyjścia: rozejrzeć się za następcą na rynku międzynarodowym lub własnym. Sukces Thomasa – już wtedy zaznajomionego z lokalnym systemem i ludźmi – sprawi, że jego notowania wzrosną.
Ale do tego jest potrzebny sukces. Sukces i zaufanie, którego w Polsce środowisko mu ostatecznie nie dało.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.