Reprezentacja Polski przegrała w środę z Włochami 1:4 w mistrzostwach świata Dywizji IA. – Martwi mnie liczba straconych bramek. Każda może być decydująca w kontekście awansu – przyznał w rozmowie dla TVP Sport selekcjoner Biało-Czerwonych Robert Kalaber.
Korespondencja z Rumunii
Marcin Iwankiewicz, TVP Sport: – Włosi byli w tym meczu lepsi, ale chyba nie aż na trzy gole przewagi?
Robert Kalaber: – Martwi mnie to. W końcówce nie chcieliśmy ryzykować, a każda ta bramka może być decydująca w końcowym rozrachunku. Gdy było 3:1, mieliśmy szanse na strzelenie gola, nie strzeliliśmy. Szanse na to, że zdobędziemy dwie bramki były minimalne, więc niepotrzebna była ta czwarta. Włochy były lepszą drużyną, trzeba pogratulować przeciwnikowi. My w czwartek mamy następny mecz, musimy zregenerować się. Będzie nowy dzień i nowy mecz.
– Plan na spotkanie z Włochami był, jak rozumiem, taki, jak w pierwszej tercji? Zagrać trochę hokejowe szachy, wybijać ich z rytmu, kontrować. Co się stało, że w drugiej zupełnie przestaliśmy tak grać?
– Po zdobyciu przez nas bramki na 1:0 kolejne pięć minut nie było takie dobre w naszym wykonaniu. W drugiej tercji było dużo kar, to zaczęło psuć nasz plan. Straciliśmy gola szybko, łapaliśmy kary, straciliśmy w osłabieniu drugiego, a tak mocny przeciwnik jak Włochy nie wypuszcza już z rąk takiej sytuacji.
– Bardzo dobrze broniliśmy dziś osłabienia, ale tylko niemal do samego końca tej podwójnej kary mniejszej. Zabrakło 20 sekund i bylibyśmy na czysto, a kar nałapaliśmy bardzo dużo.
– Tym bardziej to martwi, że chłopaki naprawdę się starali, grali z poświęceniem. Bardzo dobrze bronili te osłabienia, zabrakło kilku sekund... Ale taki jest sport, nikt z nas nie myślał, że przyjedziemy tu i wygramy wszystkie pięć meczów.
– Czy myśli pan o jakichś rotacjach w składzie? Szczególnie w trzecim i czwartym ataku, bo trochę brakuje "ognia" w tych dolnych liniach. O ile pierwsze dwa ataki prezentują się bardzo dobrze, to trzeci i czwarty przeciwko Włochom niewiele dały.
– Trudno mi to tak na szybko oceniać. Musimy jeszcze raz zobaczyć ten mecz, rozebrać go na czynniki pierwsze i zrobić analizy straconych bramek. Wtedy będziemy decydować, co zrobić ze składem.