Betclic 1. Liga. Wisła Kraków przegrała z Wisłą Płock w starciu drużyn walczących o awans do Ekstraklasy

Wisła Kraków straciła kolejną szansę w pierwszoligowych zmaganiach (fot. PAP)

Jakub Kazula

Wisła Płock pokonała na wyjeździe Wisłę Kraków 3:1 w meczu 31. kolejki Betclic 1. Ligi. Biała Gwiazda może ten mecz dopisać na długą w tym sezonie listę niewykorzystanych szans, ponieważ przeważała przez większość spotkania, oddała 28 strzałów na bramkę gości, a mimo to po raz kolejny punkty wyjeżdżają z Krakowa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Piłkarze zostali bez pieniędzy. "Przepisy nie chronią zawodników"

Czytaj też

Piłkarze Górnika Łęczna (fot. Górnik Łęczna)

Piłkarze zostali bez pieniędzy. "Przepisy nie chronią zawodników"

Starcie dwóch "Wiseł" miało bardzo duży wpływ na układ tabeli Betclic 1. Ligi. Przed spotkaniem płocczanie zajmowali trzecie miejsce w tabeli, mając zaledwie punkt przewagi nad piątą ekipą z Krakowa. I o ile jedni i drudzy mają na ten moment dosyć pewne miejsce w barażach i ewentualną szansę na awans do PKO BP Ekstraklasy, o tyle grupa pościgowa będzie walczyć do samego końca, a ostateczne miejsca w tabeli zadecydują o możliwości gry w barażach na własnym stadionie.

Wszystko zaczęło się znakomicie dla Białej Gwiazdy. W 13. minucie spotkania przy próbie dryblingu w polu karnym faulowany został Rafał Mikulec. Do piłki podszedł Angel Rodado i zdobył swoją 22. bramkę w tym sezonie ligowym.

Krakowianie cieszyli się jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund, a do remisu doprowadził błąd ich bramkarza, Patryka Letkiewicza, który w teorii łatwy strzał Hleba Kuczko przepuścił "pod pachą". Dobry start podopiecznych Mariusza Jopa został więc szybko zniwelowany przez błąd własny.

Drużyna trenera Mariusza Misiury, mimo optycznej i statystycznej przewagi Białej Gwiazdy, poszła za ciosem, a w 38. minucie znakomicie w polu karnym zachował się kapitan Łukasz Sekulski, który po indywidualnym skierował piłkę do siatki pomiędzy dwoma obrońcami gospodarzy.

W przerwie trener Jop mógł mieć swoim zawodnikom sporo do powiedzenia na temat skuteczności. 14 strzałów na bramkę, przewaga niemalże w każdej fazie gry i... 1:2. Co więcej, druga połowa wyglądała identycznie. O ile Wisła Płock odgryzała się krakowianom w pierwszej części gry, dzięki czemu zresztą prowadziła, o tyle w drugich 45 minutach atakowała niemal wyłącznie Biała Gwiazda. Problem w tym, że efektów dalej nie było. Gospodarze ostrzeliwali bramkę Bartłomieja Gradeckiego, jednak przed stratą bramki płocczan ratował albo sam Gradecki, albo nieco szczęścia, albo nieskuteczność ofensywnych graczy Wisły Kraków. W drugiej połowie Wisła ponownie oddała na bramkę rywali kilkanaście strzałów (łącznie 29 w całym meczu), jednak ani jeden nie wpadł do siatki, a wynik już się nie zmienił.

Po raz kolejny w tym sezonie Biała Gwiazda nie zdobyła pełnej puli, mimo przewagi na boisku. Na ten moment krakowianie nadal zajmują 5. miejsce w tabeli, jednak tuż za nimi znajduje się Polonia Warszawa, a poza barażami coraz bardziej rozpędza się GKS Tychy. W ostatnich kolejkach będą więc musieli oglądać się za siebie. Tymczasem Wisła Płock umacnia się na miejscu trzecim i poza niemal pewnymi barażami może liczyć na ewentualne potknięcia Bruk-Betu Termaliki Niecieczy.

Piłkarze zostali bez pieniędzy. "Przepisy nie chronią zawodników"