| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Górnik Łęczna nadal zachowuje szanse na grę w barażach do PKO BP Ekstraklasy. Piłkarze Pavola Stano walczą jednak nie tylko z ligowymi rywalami, ale również zarządem zespołu z Łęcznej. Okazuje się, że drużyna nie ma wypłaconych honorariów z ostatnich kilku miesięcy. O sytuacji klubu w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada napastnik Górnika Przemysław Banaszak.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Doznaliście dość niespodziewanej porażki z Pogonią Siedlce. Nikt z waszych kibiców raczej takiej nie zakładał. Jak kilka dni po meczu podsumowałbyś to spotkanie?
Przemysław Banaszak, napastnik Górnika Łęczna: – Z całą drużyną byliśmy źli po tym meczu, bo zakładaliśmy, że uda nam się podtrzymać passę spotkań bez porażki. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z tego, że Pogoń, która walczy o utrzymanie, na pewno będzie groźna ze względu na swoją determinację. My jesteśmy na przeciwnym biegunie, bo graliśmy i gramy dalej o miejsce, które zapewni nam baraże. Uważam, że tym jednym meczem nie przekreśliliśmy sobie szansy dostania się do fazy play-off. Jest w nas duża złość ze względu na to, że nie udało nam się zrealizować planu założonego przed spotkaniem z Pogonią Siedlce. Spodziewaliśmy się, że nasi rywale będą próbowali strzelać nam gole po stałych fragmentach gry i niestety zbyt łatwo dopuściliśmy do tego, by w ten sposób gole stracić.
– Porażka z Pogonią Siedlce popsuła wam szyki i nieco oddaliła od upragnionej gry w barażach. Jak dziś szacujesz waszą sytuację w lidze na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej?
– Z jednej strony porażka napsuła nam krwi, ale z drugiej strony w sytuacji ligowej ten mecz wiele nie zmienił, bo status quo został zachowany. Zespoły, które są nad nami, również przegrały swoje mecze, więc ich przewaga nie wzrosła. Możemy tylko żałować tego, że nie wykorzystaliśmy momentu gry z zespołem bijącym się o utrzymanie, by doskoczyć do Polonii Warszawa i Wisły Kraków. Obecnie nasza sytuacja jest taka, że nie wszystko zależy od nas, bo musimy wygrać trzy ostatnie mecze i liczyć na potknięcia naszych głównych rywali. Plan mamy cały czas taki sam. Do końca sezonu chcemy odnieść trzy zwycięstwa, które być może pozwolą nam na rozegranie jeszcze dwóch spotkań w barażach.
– Przed rundą wiosenną celem nadrzędnym była gra w barażach?
– To nie przebijało się do opinii publicznej, ale mogę dziś powiedzieć, że spotkaliśmy się przed sezonem ze sztabem. Trenerzy przedstawili nam plan na sezon i to, gdzie możemy w tegorocznych rozgrywkach zajść. My to zaakceptowaliśmy, uwierzyliśmy w siebie i dziś możemy przyznać, że naszym celem jest awans do Ekstraklasy. Ta ścieżka jest dla nas realna i nadal możliwa. Mogę tę sytuację podsumować też tak, że sezon ma różne fazy. Nikt, kto wywalcza awans, nie robi tego za pstryknięciem palców. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ja już z Górnikiem jeden awans zaliczyłem po barażach, więc wierzę, że może się to stać drugi raz, ale najpierw przed nami trzy finały.
– Do niecodziennych obrazków doszło przed waszym meczem z Odrą Opole, czyli dwa tygodnie wcześniej, bo wyszliście na mecz chwilę później. To w związku z zaległościami w płacach?
– Potwierdzam. Chodziło wyłącznie o opóźnienia w wypłaceniu honorariów.
– Coś od tamtej pory się zmieniło?
– Na moment naszej rozmowy zaległości wobec drużyny nie zostały uregulowane. Przed meczem z Odrą Opole spotkaliśmy się z zarządem. Padły tam słowa, z których wynikało, że sytuacja z naszymi wypłatami raczej nie zmieni się przez najbliższe dwa miesiące. Te informacje nam się nie spodobały, więc podjęliśmy decyzję o tym, by zamanifestować ten przypadek, opóźniając rozpoczęcie spotkania z Odrą Opole. Zespół ma dość tej sytuacji i liczymy na to, że nasz protest da pozytywne efekty. Tu nie chodzi wyłącznie o nasze zarobki, ale też o dobro klubu i to, jak będziemy odbierani przez środowisko.
– Planujecie kolejne protesty?
– Na razie nie planujemy, bo musimy skupić się na ostatnich trzech meczach. Chodzi w gruncie rzeczy o to, by awansować do Ekstraklasy, bowiem wszyscy w klubie gramy do jednej bramki i wierzę, że każdemu zależy na dobru Górnika.
– Wasz terminarz wygląda na dość trudny, zwłaszcza jeśli mierzycie w miejsce barażowe, bo przed wami wicelider 1. Ligi, obecnie trzeci zespół, czyli Wisła Płock no i idące z wami łeb w łeb GKS Tychy, sytuacja nie do pozazdroszczenia?
– Zgadzam się, ale też mam takie podejście, że choć nasz terminarz nie jest łatwy, to musimy akceptować te wyzwania. Jeśli chcemy grać w Ekstraklasie, to musimy pokonywać Bruk-Bet, Wisłę Płock, czy zespół z Tych, bowiem po awansie nie będzie łatwiejszych rywali. Kilka tygodni temu również notowaliśmy słabszą serię, wtedy nikt nie myślał, że powalczymy o baraże, a jednak udało nam się regularnie wygrywać. Teraz wierzymy, że meczem z Niecieczą rozpoczniemy marsz po baraże do Ekstraklasy i te baraże wygramy. Podzieliłbym obecny terminarz na trzy oddzielne mecze. Termalica ma gorszy okres, tam czeka nas 90 minut, a mecz zaczyna się od 0:0, na pewno da się ich pokonać. Drugie miejsce w lidze jeszcze o niczym nie świadczy, zwłaszcza w tak wyrównanych rozgrywkach, jak w naszych.
– Jak byś ocenił sezon w swoim wykonaniu? 13 goli i cztery asysty, to chyba najlepszy rok w twojej dotychczasowej karierze?
– Trudno mi podsumować ten sezon, bo on jeszcze trwa. Na pewno pod względem liczb jest to jeden ze zdecydowanie lepszych okresów w mojej karierze, natomiast chciałbym jeszcze dołożyć kilka liczb, żeby znaleźć się na podium najlepszych strzelców Betclic 1. Ligi.
– Nie strzeliłeś od 4 kwietnia, to jest tymczasowe zawieszenie, czy jakiś głębszy problem?
– Nie ma problemu. Pracuję tak, jak pracowałem dotychczas na treningach. Na pozycji napastnika czasami tak bywa, że coś nie gra, ale jestem przygotowany, by zdobyć w obecnym sezonie jeszcze kilka goli.
– Marzy się móc stanąć ponownie na boiskach Ekstraklasy? Grałeś już na tym poziomie, zdobywałeś też bramki i pewnie to doświadczenie owocuje dziś w 1. Lidze?
– Oczywiście, że to doświadczenie teraz procentuje. Marzy mi się powtórka scenariusza, gdy awansowaliśmy z Górnikiem do Ekstraklasy właśnie z barażowego szóstego miejsca. Po moim pobycie w Uzbekistanie i powrocie do Górnika to moim wewnętrznym celem był awans do PKO BP Ekstraklasy.
– Jak to się stało, że wyjechałeś po spadku właśnie do Uzbekistanu?
– Spadając z Górnikiem z Ekstraklasy, kierowałem się tym, że zespół, do którego idę, rywalizował będzie w Azjatyckiej Lidze Mistrzów i walczył o mistrzostwo kraju. Zrealizowałem cel, jakim były występy w tamtejszej lidze mistrzów. Może to był kraj egzotyczny, ale patrząc na to, z kim rywalizowaliśmy w ówczesnych rozgrywkach, to pewnie niejeden piłkarz by się skusił.
– Jak czujesz się przed możliwym powrotem do Ekstraklasy? To nie jest trochę za duży garnitur dla ciebie? Spotkałem się z opinią lokalnych dziennikarzy, którzy mówili, że pierwsza liga jest dla ciebie szyta na miarę.
– Trudno mi się z tym zgodzić, bo moje ambicje wychodzą poza 1. Ligę. Trudno mi też mówić o sobie, bo nie przepadam rozmawiać o swoich umiejętnościach. Znam swoją wartość i takie opinie nie robią na mnie większego wrażenia. Zawsze chcę czegoś więcej. W najbliższym sezonie chciałbym grać w Ekstraklasie i zrobię wszystko, by to się udało.
– Najbardziej za was kciuki trzymać chyba będzie zespół Wisły Płock. Urywając punktu Termalice, możecie bardzo namieszać w ligowej tabeli na samym finiszu. Jakiego spotkania się spodziewasz?
– W Niecieczy czeka nas ciężki bój. Pamiętam, gdy graliśmy z nimi w poprzedniej rundzie. Wówczas przegraliśmy i był to mocny cios dla naszego zespołu. Pamięć tamtego spotkania będzie nas z całą pewnością motywowała do tego, by tym razem okazać się od Bruk-Betu lepszymi. Kluczem do naszego zwycięstwa będzie koncentracja, której brakowało nam w pewnych momentach przeciwko Pogoni Siedlce.