| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
To już jest koniec, możemy iść, jesteśmy wolni, bo nie ma już nic. Słowa piosenki Elektrycznych Gitar cisną się na usta po spadku Śląska Wrocław z PKO BP Ekstraklasy. Trójkolorowi po 17 latach opuszczają najwyższy szczebel rozgrywkowy. Na degradację pracowali od lat, choć takiej katastrofy przed sezonem nikt nie przewidywał.
25 maja 2024 roku – Śląsk Wrocław pokonuje w ostatniej kolejce na wyjeździe Raków Częstochowa 2:1 i zdobywa wicemistrzostwo Polski. Walkę o tytuł przegrywa z Jagiellonią Białystok różnicą bezpośrednich spotkań. We Wrocławiu srebro traktują jak złoto. Piłkarze i trener Jacek Magiera są fetowani na wrocławskim rynku. Erik Exposito zostaje królem strzelców ligi. W całym sezonie WKS stracił 31 bramek, najmniej w całej stawce.
11 maja 2025 roku – Na dwie kolejki przed końcem Śląsk Wrocław traci szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. W całym sezonie zespół poprowadziło aż trzech trenerów. Sześć zwycięstw, dziesięć remisów, szesnaście porażek. Najlepszy strzelec ma sześć goli. Defensywa straciła aż 51 bramek, o dwadzieścia więcej niż w poprzednim sezonie.
Jak doszło do tak wielopoziomowej katastrofy? Postaramy się to wytłumaczyć poprzez pięć głównych powodów.
Mówi się, że ryba psuje się od głowy. Nie inaczej jest w przypadku Śląska, który odkąd został przejęty przez miasto, stał się przedmiotem w rękach polityków. Nie ma drugiego tak krytykowanego miejskiego klubu w Polsce, który co roku dostaje prawie 20 mln złotych z miejskiej kroplówki, a nie odnosi większych sukcesów sportowych. W latach 2011-2015 Śląsk aż czterokrotnie plasował się w top 4 Ekstraklasy (w sezonie 2011/12 zdobył mistrzostwo kraju), ale później fundował kibicom niezłą huśtawkę nastrojów. W sezonie 2019/2020 zajął piąte miejsce, w 2020/2021 czwarte. W kolejnych igrał z losem – zarówno w 2021/2022 i 2022/23 był piętnasty, tuż nad strefą spadkową.
2023/2024 to błąd w Matriksie – walka do ostatniej kolejki o mistrzostwo Polski. 2024/2025 to już powrót do smutnej rzeczywistości, zakończony bolesnym spadkiem. To efekt wielu kuriozalnych wydarzeń w ciągu ostatnich lat – niekompetencji na "górze", ciągłych zmian na stanowisku prezesa, nietrafionych i przepłaconych transferów, a przede wszystkim braku długofalowej wizji ze strony zarządzających.
Nie jest żadną tajemnicą, że często z tylnego siedzenia klubem sterują ludzie z ratusza, którzy nie znają się na piłce, ale nie zamierzają tak łatwo zrezygnować ze swojej zabawki. Prezydent Jacek Sutryk w 2023 roku ogłaszał, że Śląsk musi zostać sprywatyzowany. Wówczas wycena została ustalona na zaledwie osiem milionów złotych. Zainteresowana zakupem klubu była firma Westminster Mariana Ziburske. W międzyczasie Śląsk zaczął wykręcać wyniki ponad stan, a Sutryk i jego ludzie podwyższyli wartość klubu do... 55 mln złotych. Transakcja upadła, co zadziałało na niekorzyść Śląska. Być może z nowym inwestorem, nie doszłoby do tak spektakularnego upadku. Do 26 maja przyjmowane są zgłoszenia, dotyczące kupna klubu. Dziś znów spekuluje się we Wrocławiu, że wycena WKS-u jest zbliżona do stanu sprzed dwóch lat. I tylko tych biednych kapibar z wrocławskiego ZOO żal.
Prezydent Sutryk w rozmowie dla TVP3 Wrocław powiedział, że brak kibicowania w momencie, kiedy nie idzie, jest mu obcy. A to ciekawe, bo kiedy Śląsk bił się o mistrzostwo, główny decydent był pierwszy do orderów, a gdy już nie szło, to próżno było go szukać na stadionie. Kontakty z trenerem, którego tak bardzo chciał zatrzymać i o które pielęgnował podczas kampanii wyborczej, po wicemistrzostwie zostały ograniczone do minimum.
Jeśli gdzieś szukać głównego winowajcy spadku Śląska, to we wrocławskim ratuszu.
Prezes Patryk Załęczny, dyrektor sportowy David Balda i trener Jacek Magiera – trójka wrocławskich muszkieterów przyczyniła się do wicemistrzostwa Polski, wywalczonego w sezonie 2023/2024. Ten sam tercet dołożył cegiełkę do spadku w następnej kampanii.
Wszystko zaczęło się od katastrofalnego letniego okienka transferowego, za które odpowiedzialny był w głównej mierze Balda. Owszem, miasto w żaden sposób nie pomogło, a Śląsk było stać wyłącznie na transfery bezgotówkowe, nie powinno być to jednak żadnym wytłumaczeniem. Od zakończenia poprzedniego sezonu wiadomo było, że nie uda się zatrzymać na dłużej Erika Exposito. Śląsk miał jednak pół roku, aby znaleźć jego następcę. Jako pierwszy został sprowadzony z trzeciej ligi szwajcarskiej Junior Eyamba, który jest jednym z najgorszych niewypałów w historii Śląska. Już na samym początku przygody w WKS-ie nie przetrwał trudów okresu przygotowawczego. Jego licznik zakończył się na trzech słabiutkich występach i na rozwiązaniu kontraktu w listopadzie. Inni napastnicy, Sebastian Musiolik i Jakub Świerczok łącznie zdobyli dla Śląska... pięć goli.
Sylvester Jasper nie zastąpił Matiasa Nahuela, Mateusz Bartolewski był kiepskim zastępstwem za Patryka Janasika i Martina Konczkowskiego, a Tudor Baluta nie dał nawet szczypty tego, co oferował Patrick Olsen. Na trzynaście letnich transferów, Śląsk miał tylko jeden udany i to dopiero po czasie. Serafin Szota początkowo był ustawiany na boku obrony, gdzie nie dawał rady. Zimą był wypychany z klubu. Dopiero po przyjściu Ante Simundzy odżył i powrocie na środek obrony, stał się wartościową postacią zespołu.
Nowe transfery miały dać jakość, a okazały się kulą u nogi, zarówno pod względem finansowym, jak i sportowym. Trener Jacek Magiera mógł narzekać na to, że jego kadra została osłabiona i pozbawiona jakości. Z drugiej strony, sam również miał decyzyjność w kwestii niektórych ruchów. Nie odbieramy mu wcześniejszych dokonań – to on pomógł wcześniej utrzymać Śląsk w elicie i wywalczyć srebrne medale, ale za ten sezon liczby zupełnie go nie bronią. Tylko dziewięć punktów w czternastu meczach to słabiutki dorobek. Owszem, były promyki nadziei w postaci zwycięstwa ze Stalą i z Radomiakiem w Pucharze Polski, a także remisu po niezłej grze z Rakowem. Co jednak z tego, skoro zaraz później przyszły porażki po słabej grze z Zagłębiem i Górnikiem, które nie zwiastowały niczego pozytywnego.
Piłkarze chcieli, aby Magiera pozostał na stanowisku. Ostatecznie decyzją prezesa Załęcznego, trener i David Balda zakończyli swoją pracę 12 listopada 2024 roku.
Baldę na dyrektorskim stanowisku zastąpił były piłkarz Śląska, Rafał Grodzicki. Jego pierwszą decyzją wraz z prezesem Załęcznym, było zatrudnienie Michała Hetela na stanowisku pierwszego trenera WKS-u. 31-latek, który do tej pory z powodzeniem prowadził trzecioligowe rezerwy, z miejsca stał się najmłodszym szkoleniowcem w Ekstraklasie. To miała być wrocławska odpowiedź na Adriana Siemieńca i Dawida Kroczka. Szkopuł w tym, że ta dwójka szkoleniowców miała większe doświadczenie na szczeblu centralnym, a do tego wcześniej pracowała w ekstraklasowych sztabach.
Pierwotnie Hetel miał tworzyć duet z byłym asystentem Magiery, Marcinem Dymkowskim, który wcześniej miał mieć obiecane, że będzie miał większe kompetencje. W tej grze był jednak tylko "słupem". Formalnie był wpisany w protokół ze względu na licencję UEFA Pro. Formalnie "jedynką" był Hetel, co stało się źródłem konfliktu pomiędzy oboma panami.
Jak pokazał czas, postawienie na Hetela w roli tymczasowego szkoleniowca okazało się kosztownym błędem. Owszem, zaczął nieźle, bo od niespodziewanego remisu z Jagiellonią, ale później nastąpiły trzy porażki z konkurentami do utrzymania: Puszczą, Lechią i Radomiakiem. Zamiast dziewięciu "oczek", było okrągłe zero. To miało wyraźny wpływ na dalsze losy sezonu. Kolejny trener, Ante Simundza musiał nadrabiać stratę wypracowaną przez poprzednika, co ostatecznie mu się nie udało. Hetel za szybko został rzucony na głęboką wodę.
Grodzicki w wywiadzie dla TVPSPORT.PL tłumaczył, że żaden z wytypowanych przez niego szkoleniowców nie chciał zgodzić się na pracę od listopada, tylko od nowego roku. Można jednak się poważnie zastanowić, czy w tych trzech spotkaniach Śląsk nie osiągnąłby lepszego wyniku z Jackiem Magierą, czy choćby z Leszkiem Ojrzyńskim, który medialnie zgłaszał akces poprowadzenia zespołu, a ostatecznie uratował derbowych rywali WKS-u, Zagłębie Lubin. To jednak tylko gdybanie...
Spadek Śląska Wrocław miał wielu ojców i nikogo nie będziemy rozgrzeszać, nawet Ante Simundzy. Słoweniec wlał sporo nadziei w serca kibiców WKS-u. Sprawił, że Śląsk wyglądał lepiej pod wieloma względami. Kiedy wygrywał, zawsze strzelał co najmniej trzy gole. W czternastu meczach zdobył 18 punktów. To niezły dorobek, który mógł być jednak lepszy.
Największy zarzut do Simundzy może być taki, że nie potrafił zanotować większej serii zwycięstw, poza dwoma "wiktoriami" z rzędu ze Stalą i Lechem. Gdy po raz pierwszy wygrał w lidze z Widzewem, przyszła porażka w słabym stylu z Koroną Kielce. Gdy wygrał z Kolejorzem, nastąpił rozczarowujący remis z Motorem Lublin. Przełomowe zwycięstwo na Kałuży z Cracovią? Przegrany domowy mecz z GKS-em Katowice. Wiadomo, że Śląsk był przygnieciony mentalnie stratą Petra Schwarza, ale to był mecz, który trzeba było wygrać, aby zwiększyć szanse na utrzymanie. Akurat w tej feralnej 29. kolejce swoich meczów nie wygrały Lechia, Puszcza i Stal. Gdyby WKS wówczas wygrał u siebie, opuściłby strefę spadkową. To mógł być kluczowy moment, który zapewniłby Trójkolorowym większy komfort.
Śląsk tworzył mnóstwo okazji, ale był piekielnie nieskuteczny, czego apogeum był mecz z Górnikiem Zabrze (0:2). Równie dobrze mógł potoczyć się w drugą stronę i zakończyć się trzybramkowym zwycięstwem Śląska. Nieskuteczność okazała się gwoździem do trumny wicemistrzów Polski. Według "WyScout" w tabeli punktów oczekiwanych, Śląsk zamiast szesnastego (28 pkt.) powinien zajmować dziesiąte (41 pkt.).
– Sukces usypia niestety często zawodników, którzy żyją poprzednim sezonem i czasami wydaje im się, że pewne rzeczy będą łatwiejsze. Dlatego od razu chcę wylać kubeł zimnej wody na drużynę, aby była świadoma tego, że przed nami bardzo trudny sezon. Od nas zależy, od naszego nastawienia, energii, głodu, jak to wszystko będzie wyglądać – mówił przed sezonem w rozmowie dla TVPSPORT.PL ówczesny trener Śląska, Jacek Magiera.
Tej energii i głodu zabrakło liderom Śląska, zwłaszcza jesienią. Rafał Leszczyński w poprzednim sezonie zachował 13 czystych kont, w tym tylko cztery. Piotr Samiec-Talar był rozważany przez Michała Probierza na wyjazd na Euro, ale w tym sezonie mocno obniżył loty. Jehor Macenko imponował charakterem i sercem do walki, ale nie rozwinął się pod żadnym względem pod kątem piłkarskim. Opaska kapitańska źle zadziałała na najlepszych transferach Davida Baldy. Aleks Petkow, który był wybierany do jedenastki poprzedniego sezonu, w tym był niepewny, elektryczny, a do tego borykał się z urazami. Cieniem samego siebie był Peter Pokorny, uważany przez wielu za najlepszego defensywnego pomocnika ligi. W kluczowych momentach sezonu zabrakło go z powodu kontuzji, choć wielu sądzi, że Słowak celowo wydłużał leczenie urazu, aby tylko nie przedłużył mu się automatycznie kontrakt ze Śląskiem.
Właściwie jedynym zawodnikiem, który nie zawiódł był Petr Schwarz. 33-latek notował najlepszy sezon indywidualny w swojej karierze. Był liderem szatni, kapitanem na boisku i najlepszym playmakerem w kadrze. Miał najwięcej kluczowych podań w Ekstraklasie i to od niego zaczynały się ataki Śląska. Jego sezon zakończył się przedwcześnie po meczu z Cracovią, w szpitalu, gdy operowano mu brzuch. To była niepowetowana strata dla WKS-u, który bez Czecha rozsypał się na drobne kawałki.
Teraz można zadać kluczowe pytanie: "quo vadis Śląsku?". Spadek do Betclic 1 Ligi będzie oznaczał rewolucję kadrową. Do dziś nie wiadomo, ilu zawodników opuści Wrocław, ale w najgorszym wypadku liczba może dobić do nawet 15 zawodników.
Z pewnością Śląsk chciałby zatrzymać u siebie zimowe nabytki, które zdały egzamin, jak Assad Al Hamlawi, Jose Pozo czy Marc Llinares, choć dwóch pierwszych ma klazule odstępnego po spadku. O sile WKS-u w przyszłości mógłby stanowić Jakub Jezierski, który rozwinął się pod okiem Ante Simundzy czy przebojowy Arnau Ortiz, który ze swoimi umiejętnościami może okazać się kozakiem na zapleczu Ekstraklasy.
W kontekście Śląska najważniejsze będzie to, jakim budżetem będzie dysponował klub w kolejnym sezonie. To droga w utrzymaniu kadra, więc niezbędne będą cięcia. W przypadku niektórych zawodników, konieczna będzie sprzedaż. Nie będzie też łatwo przekonać wolnych graczy, którzy przestaną traktować Śląsk jako piąty, szósty, siódmy wybór, a zaczną jako nr 18-19. Nie wiadomo, czy uda się zatrzymać trenera Ante Simundzę, który miał jeden z najwyższych kontraktów trenerskich w Ekstraklasie. Śląsk już myśli o alternatywach.
W ratuszu zachłyśnięto się sukcesem Śląska z poprzedniego sezonu i zlekceważono to, co działo się złego przez ostatnie lata. WKS w końcu się doigrał. Ekstraklasowa sielanka Śląska zakończyła się koszmarnie. Teraz czas na rywalizację w 1. lidze, uważanej za jedną z najbardziej wyrównanych i nieprzewidywalnych. Nikt we Wrocławiu nie chce skończyć jak Arka Gdynia, która pięć lat tułała się po zapleczu elity, ani jak Warta Poznań, która zaliczyła dwa spadki w ciągu dwóch lat. Najlepiej wywalczyć powrót już w pierwszym sezonie, choć na dziś rysuje się to jako "mission impossible".
Następne
0 - 1
Raków Częstochowa
2 - 0
Korona Kielce
1 - 0
KGHM Zagłębie Lubin
1 - 4
Cracovia
0 - 4
Bruk-Bet Termalica
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
18:15
Pogoń Szczecin
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Radomiak Radom
12:45
Górnik Zabrze
15:30
Motor Lublin
18:15
Lech Poznań
12:45
Wisła Płock
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1024 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.