{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Aluron CMC Warta Zawiercie, czyli niszowy startup, który jest jak feniks. Zagra o triumf w Lidze Mistrzów
Sara Kalisz /
Aluron CMC Warta Zawiercie nową "erę" zaczynało od bycia grupą kumpli, która chciała sformalizować amatorskie granie. W historii klub upadał, by następnie odrodzić się jak feniks z popiołów. W sobotę zrobił to samo w półfinałowym starciu Ligi Mistrzów z Jastrzębskim Węglem. Zespół Michała Winiarskiego przegrywał już 0:2, by wygrać po tie-breaku. Pytamy jakie jedno hasło pasowałoby Kryspinowi Baranowi, prezesowi klubu, do tego, co udało się osiągnąć. – Aluron CMC FENIX Zawiercie – odpowiada bez wahania.
Czytaj również:
Mistrz bez medalu. Fornal odpowiada. "Co za bzdury!"
Zapytaliśmy Leona o klub na kolejny rok. Rozbrajająca odpowiedź
"Ktoś z innym nazwiskiem byłby w reprezentacji. Ja nie"
Kiedy w sobotę patrzyło się na twarz Tomasza Fornala, który po raz ostatni (na ten moment) stał przed szansą na awans do finału Ligi Mistrzów z Jastrzębskim Węglem, widziało się determinację i energię, która nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do realizacji planu. Podobne emocje było widać na twarzy Jakuba Popiwczaka, który wzorem przyjmującego po wielu latach żegna się z klubem z Górnego Śląska. Zależało im na tym, by ten rozdział zakończyć złotym medalem Ligi Mistrzów. Dwa srebrne już bowiem mieli. Brakowało im tego z najcenniejszego kruszcu.
Wydawało się, że ich plan realizowany był perfekcyjnie. Szybkie 2:0 na starcie półfinału LM z Aluron CMC Warta Zawiercie i wielu kibiców widziało już Jastrzębski Węgiel w finale rozgrywek z Sir Susa Vim Perugia. Wtedy jednak do gry zaczęli wracać zawiercianie. Podopieczni Michała Winiarskiego uznali, że nie mają już absolutnie nic do stracenia. Ryzykowali, a to ryzyko się opłacało, odrzucali rywali od siatki, grali pewnie. Oparli się na liderach, czyli Bartoszu Kwolku oraz powracającym do zdrowia po kontuzji Karolu Butrynie. Do tego "swoje" dodał Patryk Łaba, który dopiero po "trzydziestce" wkroczył do "dużej" siatkówki.
Z 2:0 zrobiło się 2:2. Tie-break zawiercianie wygrali 22:20. Ostatni punkt to triumfalny bieg rozgrywającego Miguela Tavaresa przez całe boisko. Ostatni punkt to łzy wzruszenia Mateusza Bieńka. Ostatni punkt to rozpacz siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Aluron CMC Warta Zawiercie powstał w tym meczu jak feniks z popiołów. Ma to jednak w swojej naturze.
Aluron CMC Warta Zawiercie, czyli niszowy startup, który jest jak feniks
Historia Aluron CMC Warta Zawiercie jest zawiła i długa, więc, żeby nie utonąć w datach, warto ją przedstawić w przełomowych momentach. Korzenie klubu to już 1958 rok. Kilka lat później było mistrzostwo Polski młodzików, a w 1972 roku powstała siatkarska sekcja Warty Zawiercie, pierwotnie składająca się wyłącznie z uczniów szkoły. Zawodnicy awansowali nawet do ligi okręgowej.
Klub wspierany był w dużej mierze przez lokalny biznes i mocno od niego zależny. Problemy finansowe z lat 90. przyczyniły się do rozwiązania drużyny. Nastały lata posuchy, które nie wskazywały na to, że siatkówka w Zawierciu miałaby się odrodzić.
Myśl o powrocie pojawiła się dopiero w 2011 roku z inicjatywy Kryspina Barana. Grupa kumpli po jego przewodnictwem wymarzyła sobie profesjonalną siatkówkę w Zawierciu. Od tego momentu zaczęło się powolne wspinanie od III ligi do PlusLigi. Jednocześnie do klubu "rósł" jego sponsor, czyli Aluron, również prowadzony przez Barana. Oba ośrodki miały być małe, a stały się krajowymi potentatami.
– Firma i klub zdecydowanie były przewidziane jako niszowe startupy. Można powiedzieć, że nad jednym i drugim straciliśmy kontrolę (śmiech) – powiedział Kryspin Baran w niedawnym wywiadzie dla "Weszło".
Aluron CMC Warta Zawiercie odrodził się w PlusLidze. Teraz przed nim Europa
Sezon 2016/2017 był momentem wywalczenia przed klub awansu do PlusLigi. Pięć lat później był pierwszy, historyczny medal rozgrywek (brązowy). Rozgrywki 2023/2024 to srebro, Puchar Polski i ćwierćfinał Pucharu CEV. 2024/2025? Srebro mistrzostw Polski i conajmniej srebro Ligi Mistrzów.
Trwające zmagania już są więc dla zawiercian wyjątkowe. Zespół dał się poznać jako wyjątkowo waleczny, o czym świadczy jednak nie tylko to, że w półfinale Ligi Mistrzów przegrywał już 0:2, a wygrał ostatecznie 3:2 i awansował do finału.
Team ten przecież zakończył półfinałową rywalizację mistrzostw Polski z PGE Projektem Warszawa w... trzech tie-breakach. W meczach nie boi się więc wysoko przegrywać nawet dwoma setami, bo zespół wiem, że ma w sobie zasoby, by wyjść na prostą. Do tego jednak musi być w komplecie (w LM po kontuzji wrócił Karol Butryn).
Po półfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Jastrzębskim Węglem zapytaliśmy Kryspina Barana o jedno kluczowe zdanie, którym opisałby tę rywalizację i wszystko, co się w niej działo. – Dla mnie to zespołowość i charaktery wygrały. Taka wiara, że nie ma wyniku przegranego. Aluron CMC FENIX Zawiercie – powiedział.
W niedzielę zawiercianie zagrają o złoty medal Ligi Mistrzów z Sir Susa Vim Perugia, w której gra Kamil Semeniuk. Trzeba za nich mocno trzymać kciuki, bowiem w sobotę grali pięć setów, a w niedzielę o 20:00 powalczą o marzenia. Ich rywale swój półfinał rozegrali w piątek, więc mieli dodatkowy dzień na odpoczynek.