Brakowało kropki nad i, czyli koszulki z numerem 1. Ale przez te sześć lat w Manchesterze United udowodniłem, że miałem odpowiednie umiejętności, by na tę koszulkę zasłużyć i godnie reprezentować drużynę – 43-letni Tomasz Kuszczak opowiada o życiu po karierze i wspomina lata spędzone w Manchesterze United. W środę o godz. 21:00 były reprezentant Polski będzie na stadionie San Mames w Bilbao, gdzie Manchester United zagra z Tottenhamem o triumf w Lidze Europy. Relacja "na żywo" z meczu z na TVPSPORT.PL i w aplikacji TVP Sport.
Robert Błoński, TVPSPORT.PL: – Co słychać? Nie udzielasz się w mediach, więc informacji niewiele. Zbliża się sezon urlopowy, więc chyba masz sporo pracy?
Tomasz Kuszczak: – Dziękuję, wszystko w porządku. Jestem szczęśliwym człowiekiem, byłym piłkarzem na emeryturze, który cieszy się wolnością, swobodą oraz brakiem treningowego reżimu i dyscypliny towarzyszącej zawodowemu sportowcowi. Mam sporo obowiązków związanych z tym, czym się obecnie zajmuję. Szykujemy się do sezonu letniego, pierwsze rezerwacje w apartamentach Rewa Park zostały założone. To teraz główna część mojego życia. Mam apartamenty w Rewie, niedaleko Gdyni, miejscowości znanej z tego, że niedaleko odbywa się festiwal Open’er. Po karierze sportowej zająłem się branżą usługową i cieszę się, że znalazłem swój sposób na życie. Najważniejsze, że goście są zadowoleni, a opinie dobre. Uśmiechnięty klient, który zostawia u nas ciężko zarobione pieniądze, to powód do satysfakcji. Każdy może przyjechać, zarówno rodziny z małymi dziećmi, jak i starszymi. Jest pełna różnorodność, jeśli chodzi o klientów. A co do aktywności medialnej, to… dobrze mi z tym, że jest o mnie cicho. Nie tęsknię za wywiadami.
– To był twój pomysł, by po karierze piłkarza zająć się właśnie tą branżą?
– Każdy sportowiec szuka sposobu i pomysłu na siebie po skończeniu kariery. Część kolegów zajęła się menedżerką, inni zostali trenerami, następni ekspertami telewizyjnymi. Ja miałem inny pomysł, chciałem czegoś innego. Już grając w piłkę wiedziałem, że raczej przy piłce nie zostanę. Wynajmowanie apartamentów w atrakcyjnym miejscu nie jest czymś nowym w świecie sportu. Wielu byłych zawodników inwestuje w nieruchomości, bo to daje poczucie stabilizacji i odpowiednio ulokowanego kapitału. Jeszcze kiedy grałem w piłkę, zastanawiałem się, co później. Sądzę, że podjąłem trafną decyzję, możliwości mierzyłem rozsądnie, a przy futbolu nie chciałem zostawać. To przyjemny sposób na życie, choć myślę również nad innymi projektami, by się rozwijać. Wszystko staram się robić rozsądnie, bez wariactwa. Sądzę, że inwestycja w nieruchomości to dobry i bezpieczny pomysł dla każdego, kto ma środki.
– Twardszy kawałek chleba niż gra w piłkę?
– Nie, skąd. Może to zabrzmi brutalnie, ale moje prawdziwe życie zaczęło się dopiero po tym, jak skończyłem grać w piłkę. To była piękna i wspaniała kariera, przeżyłem mnóstwo niezwykłych historii, grałem na najwyższym poziomie, zobaczyłem trochę świata, poznałem wielu ludzi. Zawsze mogło być lepiej, ale i gorzej też. Ja nie narzekam, miałem szczęście, omijały mnie ciężkie kontuzje, nie cierpiałem jak niektórzy. To był piękny okres, grałem z najlepszymi, byłem w reprezentacji Polski. Piękny, ale i trudny okres. Życie sportowca wiąże się z dyscypliną, zmęczeniem, rygorem i poświęceniem. Na pewne rzeczy nie wolno sobie pozwolić, co kosztuje wiele wyrzeczeń. Ale coś za coś. Po karierze można ustawić życie pod siebie i najbliższych. Przez 25 lat nie miałem Świąt Bożego Narodzenia z prawdziwego zdarzenia czy Sylwestra. Zawsze z tyłu głowy miałem to, że lada dzień znowu będzie trening. Tego już nie ma. Mam nowe zajęcie, nie nudzę się, jest więcej czasu, można zjeść, napić się wina – mam dobre życie po karierze. O piłce nie zapominam, dostałem zaproszenie od Manchesteru United na finał Ligi Europy, więc we wtorek poleciałem do Bilbao. To tylko przypomina, że moje kariera była długa i udana, jednak szanuję to, co teraz mam i robię.
– Goście Rewa Park kojarzą, że mijają się ze zdobywcą Ligi Mistrzów z 2008 roku?
– Zdecydowana większość rezerwacji nie jest związana ze mną. Ludzie nie kojarzą, kto jest właścicielem obiektu. Po prostu polubili to miejsce, odpoczywają, dobrze się czują, czytają pozytywne opinie i wydaje mi się, że nie mają świadomości, że mogą mnie tutaj spotkać. A mogą, bo tam spędzam wakacje, często z dziećmi. Większość ludzi przyjeżdża, ponieważ ośrodek broni się jakością, dbamy o szczegóły, chcemy by każdy czuł się dobrze. Ludzie wracają, to ważne. A ja nigdy nie traktowałem siebie jako kogoś wyjątkowego czy celebryty ze względu na to, że grałem w piłkę na wysokim poziomie i odnosiłem sukcesy. Uważałem siebie za normalnego człowieka, którego pasją i zawodem był futbol. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża do Rewy i przez dzień, dwa przygląda mi się, nie wierząc, że to ja. Kiedyś ktoś zapytał, do kiedy zostaję. Powiedziałem, że do końca wakacji, ponieważ jestem właścicielem. Było zabawnie. Lubię ciszę wokół siebie, ale jeśli trzeba coś zrobić, naprawić, nie mam z tym problemu. To, że kiedyś wygrałem Champions League nie znaczy, że nie mogę skosić trawnika. Przyziemne rzeczy są dla mnie zupełnie naturalne. Na miejscu jest niewielkie muzeum związane z moją karierą piłkarską.
– Goście z Anglii przyjeżdżają?
– Nie. Oni wolą jechać do Krakowa czy Gdańska, a polskie wybrzeże nie kojarzy im się z miejscem do wypoczynku. Bałtyk jest zimny, a pogoda niepewna. Przyjeżdżają Norwegowie, Czesi oraz przede wszystkim Polacy.
– Piłką się interesujesz?
– Na poziomie kibica. Ekspertem nie jestem, choć staram się śledzić na bieżąco i oglądać Champions League oraz ciekawsze mecze w Europie. Niedawno byłem na derbach Manchesteru, ale nie spędzam przed telewizorem każdego wieczora i nie śledzę wszystkich transferów.
– Manchester United to klub tobie najbliższy?
– Od zawsze. Kibicowałem temu klubowi od dziecka, moim idolem był legendarny duński bramkarz Peter Schmeichel. I to się nie zmieni. Lubię tam jeździć, lubię ten stadion, atmosferę i, tak samo jak tysiące kibiców, cierpię z powodu słabych wyników MU w Premier League. Ale to wszystko z poziomu kibica i chłopaka, który tam był, grał i spełniał marzenia.
– To powspominajmy. Jak znalazłeś się w Manchesterze United w 2006 roku?
– Dwa lata wcześniej trafiłem na Wyspy z Niemiec – przeszedłem z Herthy Berlin do West Bromwich Albion. Tam trochę pograłem, wypromowałem i zgłosił się Manchester United. Sir Alex Ferguson był bossem i wybierał zawodników, którzy tworzyli jego drużynę. Przez sześć lat byliśmy jednym z najlepszych klubów Europy i świata. Sir Alex sprowadził mnie na Old Trafford w 2006 roku. Wiedziałem, że nie będę numerem jeden, ale miałem wtedy 24 lata i wierzyłem, że wszystko przede mną. Podpisałem kontrakt na cztery lata.
– W styczniu 2006 roku, jeszcze w WBA, popisałeś się wspaniałą interwencją w meczu z Wigan, którą widzowie BBC wybrali na najlepszą paradę sezonu. Pomogło w transferze do MU?
– Na pewno. Ale tak samo moja "parada" z meczu z Kolumbią w Chorzowie w 2006 roku, kiedy gola strzelił mi bramkarz przeciwników, "pomogła" mi w tym, że nie miałem szansy zagrać w mistrzostwach świata w Niemczech. Popełniając taki błąd przed samym turniejem nie miałem na co liczyć. "Pomogłem" trenerowi Pawłowi Janasowi w wyborze – takie jest życie piłkarza. Bramkarza nie powinno się oceniać po jednym meczu, czy nawet po jednym sezonie. To specyficzna pozycja, rzetelny werdykt można wydać po jakimś czasie. Interwencja z Wigan była ważna w kontekście późniejszego transferu.
– W wywiadzie z Rio Ferdinandem Robert Lewandowski wspominał, że kiedyś zadzwonił do niego sir Alex Ferguson, ale mówił ze szkockim akcentem, dość szybko i niewyraźnie. Kapitan naszej kadry opowiadał, że tylko przytakiwał menedżerowi "Czerwonych Diabłów", rozumiejąc co któreś słowo.
– Miałem o tyle łatwiej, że przed przyjściem do MU spędziłem dwa lata w WBA. West Brom to dzielnica Birmingham i, jeśli ktoś kiedyś tam był i próbował coś kupić w sklepie, to wie, że najłatwiej porozumieć się na migi. Miejscowy dialekt był trudny do zrozumienia. Trafiając do MU byłem osłuchany z mową potoczną, innym akcentem. Mieliśmy w WBA zawodników z Wysp Brytyjskich, więc przygotowałem się na rozmowy z sir Aleksem. Ale doskonale rozumiem Roberta, który nigdy nie grał w Anglii. Nawet znając dobrze język angielski, można się sfrustrować po pierwszej rozmowie ze Szkotem.
– Sześć lat, 11 trofeów, 61 meczów, 45 puszczonych goli, 27 czystych kont. Oto twój bilans w MU. Jakie masz wspomnienia?
– Coś za coś. Brakowało kropki nad i, czyli koszulki z numerem 1. Ale przez te sześć lat udowodniłem, że miałem odpowiednie umiejętności, by na tę koszulkę zasłużyć i godnie reprezentować drużynę. Rywalizowałem z Edwinem van der Sarem, jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Był prawie nieomylny, zdrowie mu dopisywało, nie dał mi szansy dłużej pograć. W ogóle się nie dziwię, że sir Alex nie robił częstych zmian w bramce, nie miał powodu. Ben Foster, który wtedy był blisko reprezentacji Anglii, też nie grał za wiele. Sir Alex we mnie wierzył, wystawiał do gry, także w Champions League. Zawsze byłem gotowy, nigdy go nie zawiodłem. Dlatego spędziłem w MU sześć lat. Mogłem zostać dłużej, ale w 2011 roku do klubu sprowadzono Hiszpana Davida de Geę, więc odszedłem, by więcej grać. To był świetny okres, chciałbym mieć więcej meczów, ale nie żałuję.
– Masz swój ulubiony mecz w barwach MU? Może wygrany 2:1 finał Pucharu Ligi Angielskiej z Aston Villą w lutym 2010 roku?
– Finał to mecz, który chce rozgrywać każdy piłkarz. To nie był wyjątkowy występ w moim wykonaniu, ale dał nam trofeum. Wspomniałeś wcześniej o 11 trofeach wywalczonych przez MU. Do każdego dołożyłem swoją "cegiełkę", czułem, że byłem częścią zespołu. Miło wspominam debiut z Arsenalem w 2006 roku, w którym obroniłem rzut karny. Wyjątkowy był też mecz Ligi Mistrzów z Glasgow Rangers we wrześniu 2010 roku. Przez 90 minut dotknąłem piłkę ledwie dwa razy. Przestałem całe spotkanie, rywal nie oddał strzału, nie miał ani jednej wrzutki. Mecz życia rozegrałem chyba w barwach WBA przeciwko MU, obroniłem niemal wszystko, co pewnie miało później wpływ na mój transfer. Zremisowaliśmy 1:1, co było sensacyjnym rozstrzygnięciem.
– Jeśli chcesz obejrzeć mecz MU na żywo, nie ma problemu z wejściówką?
– Żadnego. W klubie pracują jeszcze osoby, które mnie pamiętają. Zostawiłem tam dobre wrażenie, jestem mile widziany, pozostałem częścią klubu. Spędziłem sześć pięknych, owocnych w trofea, lat. Mieliśmy fenomenalną ekipę z Ferdinandem, Giggsem, Rooneyem, Ronaldo i wieloma innymi gwiazdami światowej piłki. Bywa, że jestem zapraszany na mecze, jak ja to mówię "piłkarskich emerytów". Nie tylko do Anglii, ale i do Polski. Niedawno zagrałem na stadionie Lechii Gdańsk. Miałem kilka fajnych interwencji, aż sam się zdziwiłem, że jeszcze tego nie zapomniałem. Rękawice założyłem po pięcioletniej przerwie. Przy okazji mundialu w Katarze zostałem zaproszony przez FIFA.
– Teraz zostałeś zaproszony do Bilbao na finał Ligi Europy.
– Jestem podekscytowany spotkaniem z kolegami, których w Hiszpanii będzie wielu. Mam nadzieję, że ten finał osłodzi trudny i nieudany sezon MU w Premier League.
– Co się działo z Manchesterem? 16. miejsce w tabeli, aż 18 porażek.
– Trudno uwierzyć w te liczby. Wiele zmian trenerów, dyrektorów, ludzi decyzyjnych, roszady wśród piłkarzy w ostatnich latach – to wszystko nie sprzyja stabilizacji. Do Manchesteru trafili piłkarze, którzy świetnie radzili sobie w innych klubach, ale w Manchesterze nie mogą odnaleźć formy. Najłatwiej jest zrzucić winę na trenera, ale to nie on biega po boisku. Wielu zawodnikom brakuje pewności, nie radzą sobie z presją, potrafią zagrać jeden dobry mecz, a potem cztery fatalne, jeśli chodzi o wynik. Ten sezon w Premier League można uznać za stracony.
– Pocieszeniem dla MU jest to, że w finale LE ich rywalem będzie Tottenham, który przegrał aż 21 meczów w sezonie Premier League. Oba są tuż nad strefą spadkową!
– Kuriozalna sytuacja. Miejsce obu tych klubów nie jest na 16. i 17. miejscu Premier League. Stawką jest trofeum i udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Przegrany zostanie z niczym. To ostatnia możliwość, by zakończyć rozgrywki pozytywnym akcentem i liczę, że dokona tego MU. Sądzę, że zespół Rubena Amorima ma lepszych piłkarzy niż rywal. To wciąż są piłkarze światowej klasy, którzy ostatnio spisywali się poniżej możliwości i oczekiwań. United ma wszystko, by triumfować. Choć ostatni finał Pucharu Anglii wygrał Crystal Palace, pokonując Manchester City. Piłka bywa zaskakująca. Wolę nie mówić, że MU jest faworytem. Liczę, że wygra, będę mocno ściskał kciuki. Tyle mogę zrobić.
– "Once A United, Always A United"?
– 100 procent! Nie stało się to w momencie, w którym trafiłem na Old Trafford. Manchesterowi kibicowałem od dziecka, mój pokój był oklejony plakatami zespołu. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, chyba się z tym urodziłem. United tkwił we mnie od samego początku.
– Na koniec: doświadczyłeś "suszarki" sir Aleksa Fergusona? Szkocki menedżer miał specyficzny sposób wygarniania błędów swoim piłkarzom, nachylał się nad delikwentem i krzyczał prosto do ucha.
– Ha ha ha! Każdy z tamtej drużyny jej doświadczył. My zawodnicy byliśmy jedną wielką rodziną, a naszym ojcem chrzestnym i wychowawcą był sir Alex. Młodość, wiadomo, ma swoje prawa. Miewaliśmy wzloty i upadki, czasem skręcaliśmy w nieodpowiednią stronę, więc trzeba było nas naprostować i dostawaliśmy po głowie. Ja również. Ale to była forma edukacji. Zdradzę jedno: w rankingu tych, którzy byli "suszeni" nie mieściłem się na podium. Inni dostawali częściej i mocniej, mnie też to nie ominęło. Najczęściej za pyskowanie. Ale cieszę się, bo wszystko wyszło mi na dobre. Bardzo dużo zawdzięczam sir Aleksowi, zaufał mi, dał szansę przeżyć tyle pięknych chwil i tego nigdy mu nie zapomnę.
3 - 2
FC Drita
1 - 3
FC Utrecht
1 - 1
Breidablik
0 - 0
Szachtar Donieck
0 - 0
Wolfsberger AC
0 - 2
Brann
1 - 2
SC Braga
1 - 1
FC Noah
1 - 3
Midtjylland
18:45
HNK Rijeka
15:00
RFS
16:00
Fredrikstad
17:00
PAOK Saloniki
17:00
Lincoln Red Imps
17:00
Hacken
17:30
Zrinjski Mostar
18:00
FCSB
18:00
Hamrun Spartans
18:00
Panathinaikos Ateny
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.