Mateusz Kochalski powoli kończy swój pierwszy sezon w Karabachu. W sobotę powalczy jeszcze o Puchar Azerbejdżanu, na swoim koncie zapisał już mistrzostwo kraju. Na zasłużone wakacje będzie musiał dłużej poczekać, ponieważ w poniedziałek zjawi się na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Jego powołanie było dla wielu zaskoczeniem. – Też widzę, że kibice są zdziwieni, ale ja mogę się jedynie cieszyć. To dla mnie wielkie wyróżnienie. Na pewno nie spytam się trenera, dlaczego nie przyjechał ktoś inny za mnie (śmiech) – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – W jakich okolicznościach dowiedziałeś się o powołaniu do kadry?
Mateusz Kochalski, bramkarz Karabachu Agdam, reprezentant Polski: – Siedziałem w mieszkaniu, przygotowywałem się do wyjazdu na trening. Zobaczyłem, że dzwoni trener Andrzej Dawidziuk. Wiedziałem, że niedługo są mecze reprezentacji, ale jakoś mocno o nich nie myślałem. Jak na telefonie pojawiło się nazwisko trenera bramkarzy, to oczywiście zacząłem się domyślać. Wcześniej nie przyszłoby mi to do głowy. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że byłem w szoku. Jak już to pozytywnym szoku. Mamy bardzo dużo dobrych bramkarzy, którzy grają w swoich klubach. Jestem szczęśliwy, że to ja otrzymałem takie wyróżnienie. Było to bardzo ciekawe przeżycie, na chwilę musiałem usiąść i ochłonąć.
– Jeszcze 31 maja kończycie sezon finałem Pucharu Azerbejdżanu. Miałeś już jakieś plany na początek czerwca?
– Raczej wszystko miało się zadziać "na spontanie". Tutaj spędziłem cały sezon, nie miałem dużo wolnego. Chciałem wrócić do Polski i najwyżej dopiero wtedy zaplanowałbym krótki zagraniczny wyjazd. Dobrze się złożyło, niczego nie musiałem odwoływać.
– Powiedziałeś, że Polska ma wielu świetnych bramkarzy. W kadrze nie będzie m.in. Kamila Grabary, Cezarego Miszty, Radosława Majeckiego, Bartłomieja Drągowskiego i tutaj mógłbym jeszcze wymienić kilka nazwisk. Dla kibiców twoje powołanie jest dużym szokiem, co byś im odpowiedział?
– Też widzę, że kibice są zdziwieni, ale ja mogę się jedynie cieszyć. To dla mnie wielkie wyróżnienie. Na pewno nie spytam się trenera, dlaczego nie przyjechał ktoś inny za mnie (śmiech). Powołanych zostało czterech bramkarzy, jeden pewnie znajdzie się na trybunach. Marzy mi się debiut w drużynie narodowej, ale wiem, że dwóch jest wyżej ode mnie w hierarchii. Wiem, że teraz będzie to trudne, ale marzę o debiucie w reprezentacji Polski. Byłby to kolejny krok po mistrzostwach Europy, na których byłem rok temu. Tam wiedziałem, że jestem typowo do treningów.
– Za tobą pierwszy sezon w zagranicznym klubie. Oczekiwania pokryły się z rzeczywistością?
– Raczej tak. Jedynie negatywnie zaskoczyła mnie rotacja w bramce. Uświadamiano mnie, że jestem "jedynką", a trener często zmieniał bramkarzy. Nie jest tak, że jestem zły, bo trener daje grać innym chłopakom. Po prostu ciężko jest złapać rytm, kiedy grasz co dwa, trzy tygodnie. Dopiero dzień przed meczem dowiadywałem się, czy zagram. Ciężko o pewność siebie i dobrą komunikację czy współpracę z linią defensywy.
– Udało się w końcu porozmawiać z trenerem Gurbanem Gurbanowem?
– Nie udało się. W poniedziałek pogratulował mi powołania do reprezentacji, ale to miało miejsce przy całej drużynie. Przez cały rok osobiście nie rozmawialiśmy. Nie jest to tak, że on ma coś do mnie czy do kogoś innego. To po prostu taki typ człowieka. Jego podstawowym językiem jest rosyjski. Ja w tym języku nie mówię, dlatego trener komunikuje się głównie z Azerami.
– Koledzy z drużyny mówią po angielsku, w szatni nie miałeś problemu z komunikacją?
– Tak, wszyscy w zespole mówią po angielsku. Odprawy są tłumaczone na angielski i portugalski, nie ma z tym problemu.
– Trener bramkarzy tłumaczył może, z czego wynikają tak częste rotacje między słupkami?
– Na początku grałem ja na zmianę z Fabijanem Bunticiem. Wtedy trener chyba do końca nie był pewny, kto będzie numerem jeden. Bramkarz Shahrudin Mahammadaliyev leczył jeszcze kontuzję i nie był gotowy do gry. Kiedy on wrócił, to dostałem informację, że w lidze jest limit i w każdym meczu musi być czterech Azerów w podstawowym składzie. Czasami trener musiał rotować składem i wtedy łatwiej było mu wstawić krajowego zawodnika na bramkę. Tak było mi to tłumaczone. Trener ogólnie rotował całą "jedenastką", wszyscy zawodnicy dostawali szanse. Ja też nie przychodziłem tu jako legenda. Dostosowywałem się do tych decyzji i jestem szczęśliwy, że uzbierałem bodajże 31 występów.
– Karabach zdominował rozgrywki w Azerbejdżanie, praktycznie nie macie nawet groźnego konkurenta. Jak to wygląda z perspektywy bramkarza, który często ma niewiele pracy?
– Na pewno była to dla mnie nowa sytuacja. Rok temu w Stali miałem zdecydowanie więcej pracy. Nie jest też tak, że stoisz i nic nie robisz. Momentami jest trudniej zachować koncentrację przez cały mecz. W niektórych na moją bramkę nie było oddawanych wiele strzałów. One w końcu się pojawiają i trzeba wtedy pomóc drużynie. Przeciwnicy mają kontrataki, bo my gramy bardzo wysoko. W ostatnim meczu był jeden strzał, ale musiałem być czujny i zatrzymywać kontrataki. Na swój sposób jest to trudne.
– Masz 13 czystych kont, w pięciu ostatnich meczach z rzędu nie wpuściłeś bramki. Jesteś zadowolony z tych liczb?
– Myślę, że tak. Mogło być ich nieco więcej, ale potrzebowałem trochę czasu na zgranie z drużyną. Na początku nie czułem aż tak tego, jak rozgrywamy piłkę. Drużyna nieco inaczej funkcjonuje tu z bramkarzem, bo zdarzały się sytuacje, że piłka była do mnie wycofywana na skraj pola karnego. Wcześniej tak nie grałem i przez to były delikatne problemy. Jestem zadowolony z liczby czystych kont w lidze. W pucharach na pewno nie, bo tam mogłem zagrać dużo lepiej. Tego jestem świadomy i wiem, że teraz pokazałbym się ze znacznie lepszej strony.
– Chwilę po transferze miałeś grać okazję z Tottenhamem, Ajaxem czy Lyonem. Pucharowe mecze były dla was bolesnym zderzeniem z nieco innym futbolem?
– Czuliśmy, że jest bardzo ciężko, ponieważ między ligą azerską i Ligą Europy jest wielki przeskok. Poczułem sporą różnicę. Zespół jednak regularnie gra w pucharach, sezon temu mocno postawił się przecież rewelacyjnemu Bayerowi Leverkusen. Oni się tego spodziewali, znali to. Nie udało się nam osiągnąć dobrego wyniku, ale dla mnie było to przyjemne doświadczenie. Przeciwnicy byli znacznie mocniejsi, my nie pokazaliśmy się z najlepszej strony.
– Niedawno walczyłeś o utrzymanie w Ekstraklasie, kilka miesięcy później pojechałeś walczyć z Tottenhamem, późniejszym zwycięzcą Ligi Europy. Ciężko chyba o większy przeskok…
– Oczywiście, choć nie zapamiętam dobrze tego meczu z Tottenhamem. To był mój najgorszy występ w Karabachu. Przyjechaliśmy spóźnieni, mecz był przekładany, miałem 20 minut na rozgrzewkę. Wszystko działo się w biegu. Dodatkowo pierwszy raz zagrałem na takim stadionie, z takim rywalem. Chyba wszystko po trochę wpłynęło na to, że nie pokazałem się wtedy najlepiej. Debiutu nie będę wspominał jakoś szczególnie, ale przez to, że doświadczyłem czegoś takiego, jeszcze bardziej marzę o regularnej grze na takich stadionach.
– Macie za sobą świętowanie mistrzostwa Azerbejdżanu. Jak wyglądała feta w Karabachu?
– Mieliśmy fetę w poprzednim tygodniu po meczu. To wygląda całkowicie inaczej niż u nas. Na stadionie są robione zdjęcia, wręczane medale i to byłoby na tyle. Po krótkim świętowaniu wraca się do domu, a kolejnego dnia rano spotkaliśmy się na treningu. Nie można tego w żaden sposób porównać do radości w Polsce. Tutaj od początku koledzy mówili mi, że w Azerbejdżanie nie świętuje się po wygranych meczach ani trofeach. Pytałem, czy będzie szampan chociaż do zdjęcia, to powiedzieli, że absolutnie nie. Ja też to rozumiem, bo taka jest tu kultura. Dla nich wygrywanie mistrzostwa jest czymś normalnym. Od 2014 roku tylko raz w Azerbejdżanie ktoś był lepszy. Najważniejsza jest walka w europejskich pucharach.
– Coś dzieje się wokół twojej osoby, planujesz zostać w klubie na kolejny sezon?
– Nie chcę mówić za dużo, bo moje wypowiedzi są tłumaczone w azerskich mediach. Udzieliłem tutaj jednego wywiadu po angielsku i został przekręcony. Napisano, że na pewno zostanę na kolejny sezon, a nic takiego nie padło. Na ten moment nie wiem, co wydarzy się w najbliższych tygodniach. Może nie będę mówił, co osobiście czuję. Będę przygotowany na takie rozwiązanie, aby pomóc drużynie w europejskich pucharach, ale też takie, aby latem odejść.
– Z twoich słów wynika, że chyba chciałbyś zmiany klubu.
– Chyba każdy marzy o graniu w najlepszych europejskich ligach. Nie będzie nic złego, jeśli powiem, że taki jest mój cel.
– Na koniec spytam jeszcze o kadrę. Jak patrzysz na te dwa najbliższe mecze z Mołdawią i Finlandią?
– Wyjazdowe spotkanie z Finami będzie arcyważne, ale powinniśmy podchodzić do tych eliminacji z myślą, że nie możemy przegrać żadnego meczu, obojętnie kto będzie po drugiej stronie. Z Mołdawią trener pewnie wystawi mocny skład i będzie chciał jak najlepiej przygotować nas do Finlandii. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Widziałem, jaka kadra jest powołana, widziałem też, że wielu kibiców narzeka.
– W Polsce ludzie często na wszystko narzekają.
– Zgadza się, taki mamy klimat. Widziałem, że wielu osobom nie podoba się, że będę ja, a nie Kamil Grabara. Jest Oskar Repka, który fajnie wyglądał w Ekstraklasie, to mówią, że brakuje kogoś tam z zagranicy. Tak w Polsce już jest i będzie. Jak jest najmocniejsza kadra i "nazwiska", to są narzekania, że brakuje nowych twarzy. Trener postawi na kogoś innego, też źle, bo brakuje gwiazd. Przyzwyczaiłem się do tego, sam lubię czasami ponarzekać, ale staram się tego nie wyrzucać na zewnątrz.
Kiedy mecz: 6 czerwca (piątek), godzina 20:45
Gdzie oglądać: od 19:45 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, transmisja również w TVP 1
Kto skomentuje: Jacek Laskowski, Marcin Żewłakow
Prowadzący studio: Mateusz Borek
Reporterzy: Hubert Bugaj, Jacek Kurowski (boisko)
Goście/eksperci: Artur Wichniarek, Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Mielcarski, Robert Podoliński (boisko)
2 - 1
Polska
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
14:00
Walia
16:00
Turcja
16:00
Malta
18:45
Belgia
18:45
Irlandia Północna
18:45
Hiszpania
18:45
Polska
18:45
Niemcy
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan