Przejdź do pełnej wersji artykułu

Królewski: będziemy dalej robić to, czego się nauczyliśmy

/

Wisła Kraków kolejny sezon spędzi w Betlic 1 Lidze. Prezes klubu Jarosław Królewski mówi o przegranych barażach i pomysłach na przyszłość.

  • Wisła Kraków ma za soba trzecia nieudaną próbę awansu do PKO Ekstraklasy. Po meczu Jarosław Królewski mówił o pomysłach na przyszłość.
  • Zdradził m.in na jakich zasadach klub miałby wzmocnić nowy inwestor, Thomas Kokosiński.
  • Mariusz Jop pozostanie na stanowisku, a klub spróbuje zatrzymać najlepszych zawodników.
  • Rozczarowanie jest duże, ale Królewski zapewnia, że klub był gotowy na taki wariant.

Czytaj też:

Fot. Igor Zadęcki i Szymon Spiradek.

Mariusz Pawlak: chcieliśmy jechać na finał, musimy odwołać hotel

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Wisła kończy baraże po półfinale. Jak bardzo jest pan rozczarowany?
Jarosław Królewski:
– Jestem rozczarowany oczywiście wynikiem i tym, że nie awansujemy do Ekstraklasy. Nie mogę dzisiaj nic zarzucić chłopakom oprócz braku skuteczności. Wygrywa się sezon regularnym graniem, regularnym wygraniem. Myślę, że Wisła powinna się skupić w przyszłym sezonie na tym, żeby być w tym top 2 i po prostu zapewnić sobie ten awans wcześniej. Z Miedzią brakło skuteczności. Myślę, że nie byliśmy gorszym zespołem. Zespół to czuł i staraliśmy się bardzo mocno naciskać Miedź przez cały mecz. W taki sposób kończymy sezon i musimy się przygotować na kolejny.

Jakie konsekwencje będzie miał brak awansu do Ekstraklasy?
– Oczywiście, że będzie to dla nas jakieś uderzenie finansowe. Natomiast nie jest tak, że nie myśleliśmy o tym scenariuszu, bo jeszcze niedawno walczyliśmy o to, żeby w tych barażach być. Ostatnie parę tygodni mocno pracowaliśmy w kontekście tego, co może się zdarzyć, jeśli nie awansujemy. Więc mamy pewne pomysły, mamy pewien plan na to, jak budować zespół i klub w przyszłym sezonie. Musimy od przyszłego tygodnia zacząć myśleć o wzmocnieniach, bo kilku graczy będzie miało dłuższą przerwę. W szczególności mówię tu o Rafałem Mikulcu i Alanie Urydze. Jest w nas duży żal, ale też dlatego lubimy ten sport, bo jest tak nieprzewidywalny.

Jak wygląda sytuacja z trenerem? Zostaje?
– Tak, Mariusz Jop będzie kontynuował swoją misję w Wiśle Kraków. Nie będziemy robić już większych rewolucji w tym zakresie. Myślę, że udowodnił, że zna się na na swoim fachu. Pomożemy mu w oknie transferowym i mam nadzieję, że rozpoczniemy ten sezon w spokoju. I myślę, że bardziej efektywnie z efektownym zakończeniem.

Macie dokładne meldunki w sprawie Mikulca?
– Niestety, wygląda na to, że to najgorszy typ kontuzji czyli złamanie. Nie mamy wiadomości ze szpitala, ale nie wyglądało to dobrze. Myślę, że sędzia nie panował nad tym spotkaniem. Dopuszczał do fauli, szczególnie z drugiej strony. No i skończyło się jak się skończyło. Miejmy nadzieję, że Mikulec wróci szybko, bo miał naprawdę świetny sezon. Bardzo szkoda tego chłopaka i jego progresu, który zrobił w naszym klubie.

Baenie kończy się kontrakt, a Rodado cieszy się zainteresowaniem wielu klubów. Co z nimi?
– Naszym celem będzie utrzymanie najlepszych jakościowo graczy. Niestety nie mogę dziś obiecać, jak to się skończy. Każdy ma swoje marzenia, pragnienia i ambicje. Natomiast będziemy oczywiście chcieli zachować najlepszych graczy i trzon drużyny.

Czytaj też:

Katastrofa Wisły Kraków! Biała Gwiazda po raz kolejny bez awansu do PKO BP Ekstraklasy

Jest pan w stanie to wszystko udźwignąć z tymi sponsorami, których pan ma kolejny sezon w 1 Lidze?
– Myślę, że nie mam wyjścia, to jest pierwsze odpowiedź na pana pytanie. Bo wziąłem odpowiedzialność za ten klub. A druga rzecz to myślę, że mam na tyle pomysłów i tyle siły, żeby zabezpieczyć Wisłę Kraków w kolejnym sezonie.

Cały czas przewija się temat rozmów pana z inwestorami. Jak bardzo brak awansu komplikuje te rozmowy?
– Awans nie był tematem tych rozmów. Każdy patrzy na organizację trochę szerzej, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że awans był najważniejszy. Patrzą na firmę, na organizację, na wszystko co się tworzy, na takie mecze jak dzisiaj, na nasze ostatnie występy w pucharach. Potencjał jest widoczny, więc będziemy się starali wymyślić coś, co sprawi, że Wisła Kraków będzie mogła w przyszłym sezonie rywalizować o Ekstraklasę.

Pojawiło się nazwisko Thomasa Kokosinskiego i to jest chyba najbliżej wprowadzenia w życie. Jak by to miało wyglądać? Miałby przejąć udziały?
– Staraliśmy się bardzo mocno, żeby zainteresować Wisłą Kraków wielu inwestorów. Daliśmy sobie z Thomasem trzy miesiące, by ustalić jak ta współpraca mogłaby wyglądać. W tej rundzie było bardzo dużo rzeczy, które musieliśmy jednak zrealizować. Jest pomysł, żeby dołączył do akcjonariatu, po prostu obejmując akcje w zamian za inwestycję. Oczywiście będzie to mniejszościowa na razie inwestycja, ale myślę, że na tyle pokaźna, że pomoże w utrzymaniu budżetu i nie zatrzymamy się na tym. Myślę, że czerwiec będzie dla nas bardzo gorący i naszym celem jest oczywiście utrzymanie naszej Akademii, drugiej drużyny i wielu innych projektów. Dużo wyzwań przed nami.

Czytaj też:

Mariusz Misiura wzruszył się po awansie do finału baraży. "Nie pozwolę, żebyście na nich mówili złe słowo"

Nie boi się pan, że akcjonariat będzie trochę za bardzo rozwodniony, że za dużo będzie osób zainteresowanych?
– Myślę, że nie. Myślę, że na dziś generalnie rzecz ujmując Wisła Kraków, oprócz tego akcjonariatu crowdfundingowego, ma w miarę uporządkowany akcjonariat. Nie wykluczam również, że będę zaraz po tym jak wyczyścimy sobie pewne kwestie, w kontekście choćby schodzenia z długu w TS, dokonywał umorzeń moich pożyczek na tych samych warunkach, co będzie wchodził nowy inwestor. Oznaczałoby to, że tego rozwodnienia nie będzie.

Jest pan w stanie z pełną odpowiedzialnością powiedzieć dzisiaj, że Wisłę Kraków w przyszłym sezonie będzie stać na to, żeby walczyć o awans do Ekstraklasy?
– Tak, będzie Wisłę stać na to.

– Wiem, że dzisiaj brakło szczęścia też trochę, ale patrzył pan na ten mecz i miał Pan trochę déjà vu z barażów z Puszczą sprzed dwóch lat? Znów obaczyliśmy drużynę, mówię o Wiśle, która nie potrafi sobie poradzić z tak solidnie i konsekwentnie grającym rywalem.
– Pogratulowałem Miedzi, ale mam problem z określeniem ich gry. Oczywiście nie osiągnęliśmy dzisiaj celu. Nie graliśmy w myśl zasady, że cel uświęca środki, bo graliśmy w piłkę, chcieliśmy ten zespół rozwijać. Jakby Duda nie trafił w poprzeczkę, a do bramki to być może wygralibyśmy kilkoma golami. Ja natomiast patrzę na to wszystko dzisiaj trochę szerzej, biorąc pod uwagę też doświadczenia innych klubów, Ruchu Chorzów, ŁKS-u itd. Jest wiele rzeczy, które można zrobić, wygrać, ale zrobić to na krótki czas i potem wrócić. Ja myślę, że powinniśmy konsekwentnie robić to, czego się nauczyliśmy. Pewnie jak pan wspomniał z większym rozmachem, być może z większymi możliwościami finansowymi. Ale od czasu zmiany trenera punktujemy na poziomie dwóch punktów na mecz i myślę, że musimy tak zacząć optymistycznie nowy sezon.

Szczerze mówiąc nie wydaje mi się, żeby tu był potrzebny większy rozmach finansowy. Chyba bym poszedł w innym kierunku.
– Zobaczymy jak będzie. Mówiąc o rozmachu myślałem o pewnych wzmocnieniach, być może bardziej punktowych. Żeby ograniczyć nieco kadrę w zamian za nieco lepszych zawodników.

Rozmawiał i notował: Mateusz Miga

Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także