Kim Clijsters o Idze Świątek: imponujący jest sposób, w jaki jest w stanie podnosić się po klęskach, jest bardzo inspirująca do oglądania

Radość Igi Świątek w ćwierćfinale French Open (fot. Getty).

Jakub Kłyszejko

Iga Świątek jest niepokonana na paryskich kortach od 25 spotkań. W czwartek Polkę czeka jednak arcytrudne zadanie. Naprzeciw naszej tenisistki stanie liderka rankingu WTA – Aryna Sabalenka. – Wydaje mi się, że zwycięstwo z Rybakiną było dla Igi bardzo ważne. Nie tak bardzo z punktu widzenia jej umiejętności tenisowych, ale myślę, że zwłaszcza mentalnie – powiedziała w rozmowie z "Interią" Kim Clijsters, czterokrotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

O finał French Open z Sabalenką. Świątek zdradziła swój plan

Czytaj też

O finał French Open z Sabalenką. Świątek zdradziła swój plan

Iga Świątek powalczy o kolejny wielkoszlemowy finał

Polka nie miała za sobą najlepszych tygodni. Ostatni turniej WTA wygrała rok temu, a miało to miejsce... właśnie w Paryżu. Dokładnie 8 czerwca 2024 roku w wielkim finale French Open pokonała Jasmine Paolini. Teraz do zrobienia pozostały już "tylko" dwa kroki. W półfinale piąta rakieta świata zmierzy się z Aryną Sabalenką, w ewentualnym kluczowym pojedynku czekać będzie ktoś z "czwórki" Madison Keys/Coco Gauff/Mirra Andriejewa/Lois Boisson.

Po ćwierćfinale z Eliną Switoliną na temat formy Świątek wypowiedziała się Kim Clijsters. – Wydaje mi się, że zwycięstwo z Rybakiną było dla Igi bardzo ważne. Nie tak bardzo z punktu widzenia jej umiejętności tenisowych, ale myślę, że zwłaszcza mentalnie. Uwielbiam oglądać jej grę, jest to jedna z moich ulubionych zawodniczek, zwłaszcza w tym turnieju. Imponujący jest sposób, w jaki jest w stanie podnosić się po klęskach, jest bardzo inspirująca do oglądania. Rzecz jednak w tym, że kiedy grasz tyle razy, wygrywasz już cztery razy, to z każdym kolejnym jest inna presja. Możesz być szczęśliwy z tego, co już osiągnąłeś, ale kiedy wychodzisz na kort, chcesz znowu wygrać, zwłaszcza że jest to twoje ulubione miejsce. To dodaje trochę innego rodzaju energii tobie oraz całej twojej drużynie. Gdy, jako tenisista, stajesz się starszy, to jesteś nauczony radzić sobie z różnymi stanami i emocjami – powiedziała dawna mistrzyni w rozmowie z "Interią".

Zwyciężczyni 41 turniejów WTA w przeszłości pracowała z Wimem Fissettem, trenerem Igi Świątek. Nie chciała zbyt wiele mówić o tym, jak wyglądała jej współpraca z belgijskim szkoleniowcem.

– Wim był jednym z moich najbliższych przyjaciół. Niestety już nie jesteśmy przyjaciółmi. Myślę, że wykonuje świetną pracę z Igą, podobnie jak robił to z niektórymi swoimi wcześniejszymi zawodniczkami. Ma duże doświadczenie w tourze, najpierw był moim sparingpartnerem, a kiedy zaczęłam grać więcej, przejął rolę trenera. Znam go, oczywiście, ale od naszej pracy minął długi czas. Miał dużo zawodniczek po mnie, więc szczerze mówiąc, od 2010 roku nie znam jego stylu treningu. A to jest naprawdę sporo lat – podsumowała Clijsters.

O finał French Open z Sabalenką. Świątek zdradziła swój plan