| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Cóż to był za mecz w kieleckiej Hali Legionów! Orlen Wisła Płock wygrała 22:22 k. 3:2 z Industrią Kielce w drugim meczu finałowym ORLEN Superligi piłkarzy ręcznych. Tym samym podopieczni Xaviego Sabate obronili tytuł mistrzów Polski. To już dziewiąty triumf zawodników z Płocka w historii.
Każdy kibic w naszym kraju wie, że "święta wojna", czyli starcie Orlen Wisły Płock i Industrii Kielce, to od lat klasyk piłki ręcznej. Zawodnicy z województwa mazowieckiego rok temu odebrali mistrzostwo Polski odwiecznym rywalom po wielu latach, a teraz byli na dobrej drodze, by powtórzyć ten sukces. W pierwszym meczu finałowym minimalnie zwyciężyli (30:29) po golu Michała Daszka na dwie sekundy przed końcem rywalizacji. W Hali Legionów nie było więc kalkulacji – wszystko albo nic.
Od samego początku było słychać, że płocczanie nie będą mieli łatwo, gdyż każde ich posiadanie piłki witane było porcją gwizdów. Zawodnicy obu zespołów byli zdekoncentrowani i często mylili się w akcjach ofensywnych. Bekir Cordalija bronił jak w transie, a pierwszą bramkę Wisła zdobyła dopiero w… 7. minucie (1:2). Rzut karny pewnie wykorzystał Daszek.
Kielczanie wykorzystali problemy rywali z rozegraniem i po dwunastu minutach prowadzili już 6:1. Goście nie potrafili przez dłuższy czas rzucić żadnej bramki z gry, ale fatalną posuchę przerwał w końcu pięknym rzutem nad murem Szita, który rozkręcił się tym trafieniem. Wisła próbowała się napędzić, ale znów na posterunku był Cordalija. Chorwat pięknie wybronił kontratak Krajewskiego.
Przewaga Industrii zaczęła się zmniejszać za sprawą ofensywnego zastoju i fenomenalnej postawy Alilovicia. Bramkarz mistrzów Polski najpierw popisał się obroną, a później… rzucił do pustej bramki. Błędy kielczan były karygodne, lecz za plecami mieli chorwacką skałę. Po długiej przerwie ku uciesze miejscowych do siatki trafił podwójnie Daniel Dujshebaev (9:6). Śmiało można było stwierdzić, że Kielce bramkarzami stoją po tym, jak wprowadzony Wałach obronił "siódemkę" Daszka. Tuż przed upływem pierwszej połowy czerwoną kartkę otrzymał Terzić, który uderzył rywala w tył głowy. Kielczanie na przerwę zeszli z prowadzeniem 10:7.
Druga odsłona to kompletne przeciwieństwo początku spotkania. Było dynamicznie i działo się sporo, a Wisła zaczęła odrabiać straty. Mogła doskoczyć już tylko na punkt, ale po pięknym podaniu Żytnikowa zatrzymany został Krajewski. Gdy jednak wydawało się, że zaraz będzie remis, to znów odskakiwali gracze w żółtych koszulkach (15:12). Pięknymi bramkami popisywali się chociażby Alex Dujshebaev czy Miha Zarabec. Wkrótce Żytnikow rzucił tuż pod poprzeczkę i mieliśmy już tylko 17:16 dla Industrii.
Świetnie odnalazł się w kieleckiej układance Olejniczak, który dokładał niezwykle ważne trafienia. W 50. minucie Wisła po wielu trudach dogoniła przeciwników (18:18) i zapowiadała się niezwykle emocjonująca końcówka. W ważnej akcji pomylił się Sićko, który wszedł na jedną akcję... i podał piłkę Daszkowi. Industria po obronie "siódemki" przez Wałacha wyszła na dwubramkowe prowadzenie (21:19), ale wszystko mogło jeszcze się zmienić. Na dwie minuty przed końcem był remis, lecz Wisła wyprowadziła udaną akcję, zakończoną przez Serdio (22:21). Sześć sekund do końca i... do siatki trafił Nahi! O wszystkim zdecydować miały rzuty karne.
A w nich świetnie spisali się Nafciarze. Już na początku Alilović zaliczył świetną interwencję przy rzucie Sićki, a później goście skutecznie egzekwowali kolejne próby. Nie pomogła nawet rozpaczliwa interwencja Cordaliji. Orlen Wisła Płock drugi raz z rzędu mistrzem Polski w piłce ręcznej!
