Przejdź do pełnej wersji artykułu

Falstart reprezentacji Polski U21 na inaugurację mistrzostw Europy. Biało-czerwoni przegrali 1:2 z Gruzją

Reprezentacja Polski do lat 21 ma już za sobą pierwszy mecz podczas tegorocznych mistrzostw Europy. Biało-czerwoni po bramce w doliczonym czasie gry przegrali 1:2 z reprezentacją Gruzji. To fatalny początek turnieju w wykonaniu drużyny trenera Adama Majewskiego.

Czytaj też:

Michał Probierz i Cezary Kulesza jeszcze razem, ale już osobno? (fot. PAP)

Kadra to nie PZPN. Kibic oszukać się nie da [KOMENTARZ]

Nie tak to miało wyglądać...

Pierwsza połowa meczu Polski z Gruzją przebiegała w bardzo klarowny i łatwy do przewidzenia przed spotkaniem sposób. To nasi rywale dłużej utrzymywali się przy piłce, mieli optyczną przewagę, ale to biało-czerwoni dzięki indywidualnym przebłyskom stworzyli sobie lepsze sytuacje do strzelenia gola.

Już w ósmej minucie rywalizacji prowadzenie podopiecznym Adama Majewskiego mógł dać Ariel Mosór. Jego uderzenie głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego odbiło się jednak od słupka. O podobnym braku szczęścia mógł mówić dziesięć minut później Antoni Kozubal. Kapitalnie lewą flanką przedarł się Mariusz Fornalczyk, zagrał do środkowego pomocnika reprezentacji Polski, a ten również trafił w obramowanie bramki.

Gruzini nie przetestowali poważnie przed przerwą Kacpra Tobiasza. W ich grze widać było sporo jakości, ale nie przekładało się to na klarowne okazje. Do szatni oba zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie.

Druga połowa zaczęła się dla-biało-czerwonych w absolutnie najgorszy możliwy sposób. W 55. minucie rywalizacji reprezentacja Gruzji wyszła na prowadzenie. Irakli Azarowi dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, fatalnie, prosto pod nogi rywali wybił ją głową Filip Szymczak, a Nodar Łominadze spokojnym, precyzyjnym strzałem pokonał Tobiasza.

Polacy z dużym impetem ruszyli do odrabiania strat. Szkoda tylko, że za same chęci, nikt na turniejach mistrzowskich punktów nie daje.

Jak trwoga, to do Fornalczyka, parafrazując znane powiedzenie. Skrzydłowy reprezentacji Polski był zdecydowanie najlepszym aktorem środowego widowiska. W 70. minucie odważnie wparował w pole karne Gruzinów, wchodząc pomiędzy czterech rywali. Jeden z nich powalił go na ziemię, a sędzia bez wahania podyktował jedenastkę. Tę bez żadnych problemów zamienił na bramkę Jakub Kałuziński i cała zabawa w Żylinie zaczęła się na nowo.

I kiedy polscy zawodnicy w końcu zaczęli wyglądać lepiej, kiedy przejęli inicjatywę i zaczęli zagrażać bramce rywali, przydarzyła się prawdziwa katastrofa. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Michał Rakoczy w absurdalny sposób zastawiał się z piłką we własnej "szesnastce". Z łatwością wyłuskał mu ją Giorgi Maisuradze i wystawił "na pustą" do Wasiliosa Gordezianiego. Jak to w ogóle się stało? Szkolny błąd reprezentanta Polski sprawił, że wysiłek całej drużyny poszedł na marne.

Chwilę później Rakoczy mógł odkupić swoje winy, ale przegrał pojedynek z Luką Charatiszwilim i to Gruzini cieszą się z trzech punktów na start turnieju. Fatalna końcówka Polaków.

Źródło: TVSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także