Przynajmniej ostatni akt był taki, jaki powinien. Michał Probierz nie został zwolniony, tylko zachował się honorowo, zadzwonił do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy i sam zrezygnował z funkcji trenera reprezentacji Polski. W niedzielę zagrał all in, mając dość silną kartę w ręku, ale przegrał. Zawiódł go instynkt samozachowawczy. Selekcjoner odszedł, problemy pozostały.