Diamentowa Liga rzuca Polakom koło ratunkowe. 40 tys. ludzi, jedna szansa na MŚ

Polska sztafeta 4x400 mężczyzn jako jedyna nie dostała się na MŚ przez majowy występ w World Relays. W TVPSPORT.PL potwierdziliśmy, że organizatorzy Diamentowej Ligi i PZLA chcą pójść sprinterom na rękę. – Powalczą o czas na Memoriale Skolimowskiej – zapowiada Tomasz Majewski. – Nie ma lepszej sceny, żeby się wykazać – mówią na Śląsku. Mityng odbędzie się 16 sierpnia.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Rekord świata! Mistrz olimpijski znów to zrobił

Czytaj też

Karsten Warholm pobił rekord świata na mityngu Diamentowej Ligi w Oslo (fot. Getty Images)

Rekord świata! Mistrz olimpijski znów to zrobił

Po ostatniej reformie kalendarzy, już drugi raz z rzędu, World Athletics wprowadza większość sztafet na główną imprezę sezonu poprzez World Relays. Wydarzenie, które wcześniej miało raczej drugorzędny prestiż, stało się tym samym szalenie istotne. Rok temu o Paryż walczono na Bahamach, teraz w maju o Tokio – w Chinach. W każdej z pięciu sztafet w ten sposób rozdano po 14 miejsc. Z tylko 16. O dwa ostatnie bilety można jeszcze powalczyć, uzyskując w sezonie topowy czas i taka sytuacja spotkała męską polską sztafetę 4x400 metrów.

Ta grupa jako jedyna nie zdołała awansować do Tokio ani poprzez awans do finału World Relays, ani zajmując miejsce w TOP3 repasażu.

– Tym razem się nie udało, ale taki bywa sport. Mamy jeszcze trochę czasu. Jestem pewny, że poszukamy naszej szansy – zapowiadał już w Guangzhou Maksymilian Szwed, halowy wicemistrz Europy na 400 m.

Ostatnia furtka wygląda następująco. W okresie do 24 sierpnia włącznie (tego dnia kończy się okres kwalifikacyjny do MŚ) Polacy muszą uzyskać jeden z dwóch najlepszych czasów spośród tych reprezentacji, które też nie mają jeszcze biletów do Japonii. To wydaje się bardzo trudnym, ale nie niemożliwym wyzwaniem.

Obecnie w rankingu światowym pierwsze dwa miejsca "biorące" zajmują Japończycy (2:58.33) i Zambia (2:59.12). Ten drugi wynik jest granicą, którą należy złamać, choć tu małe zastrzeżenie: do sierpnia jeszcze wszystko może się pozmieniać, bo wśród chętnych na występ w Tokio są m.in. Niemcy, Włosi, Indie, Hiszpania czy Trynidad i Tobago.

I jeszcze jeden detal. Ludzie, którzy kiedykolwiek zetknęli się osobiście ze sztafetami na wysokim poziomie, mówią: poza wielką imprezą, gdzie bije się o medale, bardzo trudno biega się na takie czasy.

– Dlatego uważamy, że aby pomóc chłopakom, możemy udostępnić im naszą wielką imprezę. Polską Diamentową Ligę na Stadionie Śląskim – zapowiada Piotr Małachowski, dyrektor sportowy Memoriału Kamili Skolimowskiej. – Będzie wielki, głośny stadion i bieżnia, na której rok temu bito rekord świata. Czyli szybka. Sądzę, że ponad 42 tys. kibiców, a tylu było na mityngu w 2024 roku, odpowiednio imituje atmosferę MŚ.

– To na pewno opcja, nad którą się zastanawiamy. Jest to bardzo prawdopodobne, że będziemy chcieli do tego doprowadzić. Termin na tydzień przed mistrzostwami Polski wydaje się znakomity, jeżeli szukamy momentu, w którym forma 400-metrowców ma być adekwatna do poziomu MŚ. Będziemy mieli jasność. Wszystko w ich nogach – potwierdza te informacje wiceprezes PZLA Tomasz Majewski.

Polacy mają już doświadczenie z organizacją takich szans last minute. W 2023 taki bieg odbył się przy okazji MP w Gorzowie Wielkopolskim. Wśród rywali była wtedy m.in. kadra RPA, z rekordzistą świata Waydem van Niekerkiem. Wtedy biało-czerwonym nie udało się dostać na MŚ w Budapeszcie. Ostatni raz męska 4x400 m była widziana rok wcześniej w Eugene.

– Teraz o rywali będzie łatwiej, bo kwalifikacji nie mają też kadry, które są bliżej. Patrząc na listę państw pod kreską, należy wysłać zapytanie do ich federacji. Muszą być co najmniej dwie inne kadry, aby zaliczyć wynik. Ale wydaje mi się, że takie wydarzenie jak Diamentowa Liga wzbudzi zainteresowanie – uważa Majewski.

– My tak samo uważamy w kontekście zainteresowania kibiców. Sztafety zawsze rozgrzewają trybuny – dodaje Małachowski.

Memoriał Skolimowskiej odbędzie się 16 sierpnia. Ostatnia edycja zawodów przyniosła dwa rekordy świata – Armanda Duplantisa i Jakoba Ingebrigtsena. Wydarzenie przeszło dzięki temu do historii, bo według rankingu World Athletics było najlepszym jednodniowym mityngiem w dziejach lekkoatletyki. W tym sezonie oczekiwania organizatorów są podobne. Już zapowiedziano powrót Norwega i Szweda, występ Natalii Bukowieckiej, naszych młociarzy, a także wielu innych mistrzów w innych konkurencjach. Karty z kolejnymi nazwiskami są sukcesywnie odsłaniane.

Rekord świata! Mistrz olimpijski znów to zrobił