Po meczu Real Madryt – Juventus Turyn (1:0), jak bardzo rzadko kiedy, do sędziowania nie ma absolutnie żadnych istotnych uwag. Z dwóch powodów. Po pierwsze: Szymon Marciniak znowu zaprezentował najwyższą klasę światową. Po drugie: to był jeden z najnudniejszych, albo nawet najnudniejszy z hitów, które prowadził polski arbiter. Marciniakowi poszło jak po maśle. Pierluigi Collina już zapewne wie, czy i ewentualnie w której fazie Marciniak będzie sędziować swój trzeci mecz w klubowych mistrzostwach świata w USA.