W poniedziałek Cezary Kulesza wygrał wybory na prezesa PZPN. Mina szybko mu zrzedła, ponieważ jego najbardziej wierni i zaufani przyboczni – Henryk Kula, Mieczysław Golba i Maciej Mateńko – utracili, decyzją delegatów, stanowiska wiceprezesów. Teraz Kulesza próbuje kwestionować pozycję Dariusza Mioduskiego, który został nowym wiceprezesem ds. zagranicznych, zarzucając mu, że – jako właściciel klubu (Legii) – nie może zasiadać we władzach federacji. I się ośmiesza, bo zapomniał wół (Kulesza) jak cielęciem (przedstawicielem Zarządu PZPN, będąc jednocześnie współudziałowcem Jagiellonii), był.