Stefano Lavarini o reprezentacji Polski siatkarek przed wylotem do Japonii: chcemy być lepsi

Stefano Lavarini (fot. Volleyball Wolrd)

Reprezentacja Polski siatkarek po dwóch turniejach Ligi Narodów zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Przed nią wylot na ostatni turniej fazy grupowej do Japonii. – Uważam, że poziom rywalizacji się zwiększa – mówi TVPSPORT.PL szkoleniowiec biało-czerwonych, Stefano Lavarini.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Ten rok mógł być dla niego szansą, przekreślił to uraz. "Szczęście w nieszczęściu"

Czytaj też

Rafał Szymura, Mateusz Poręba, Artur Szalpuk (fot. PAP

Ten rok mógł być dla niego szansą, przekreślił to uraz. "Szczęście w nieszczęściu"

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jak minęła wam przerwa w rozgrywkach Ligi Narodów?
Stefano Lavarini: – Po powrocie z Serbii mieliśmy trzy dni wolnego, w co włączone były również podróże. Potrzebowaliśmy tego, bo pierwsza dwa turnieje były dla nas dość "zajęte". Tym razem dostaliśmy więc chwilę na dodatkowe przygotowania. Po tym okresie będzie mniej czasu na trenowanie do finałów. Wróciliśmy więc do Szczyrku. Za nami pełny tydzień pracy. To był moment, by zwiększyć nacisk na przygotowanie fizyczne. Jednocześnie pracowaliśmy nad techniczną i taktyczną stroną siatkówki. To był więc jeden z najcięższych tygodni sezonu. We wtorek mieliśmy również dzień wolny, spotkaliśmy się ponownie w środę, by przygotować się do trzeciego turnieju VNL.

– Jak duża była grupa, z którą pan pracował?
– Pracowaliśmy w grupie szesnastu zawodniczek.

– Pomiędzy pierwszym a drugim turniejem VNL wprowadzał pan pewne zmiany. Czy plan na trzeci tydzień również je zakłada? Czy raczej to będzie składowe "podsumowanie" dwóch poprzednich etapów Ligi Narodów?
– Nie zdecydowałem jeszcze. Na pewno jednak będą to zawodniczki, które już z nami pracowały.

– Czyli Marlena Kowalewska albo Julia Nowicka nie dostaną swoich szans?
– Tego nie powiedziałem. Mam namyśli budowanie składu z zawodniczek, które z nami pracowały. Jeszcze nie podjęliśmy konkretnych decyzji personalnych.

Ten rok mógł być dla niego szansą, przekreślił to uraz. "Szczęście w nieszczęściu"

Czytaj też

Ten rok mógł być dla niego szansą, przekreślił to uraz. "Szczęście w nieszczęściu"

Stefano Lavarini (fot. Volleyball World)

– Jak podsumowałby pan pierwsze dwa tygodnie VNL? Zajmujecie drugie miejsce w klasyfikacji. Chyba robota była dobrze wykonana, prawda?
– Na pewno wykonaliśmy dobrą pracę w pierwszych dwóch turniejach. Tym bardziej musimy więc twardo stąpać po ziemi. W pierwszych tygodniach VNL wiele zespołów – podobnie jak nasz – pracuje na to, by wygrywać, ale również rozwijać skład i styl gry. To może sprawić, że rezultat w niektórych meczach zejdzie odrobinę na dalszy plan.

Przygotowania zaczęliśmy z pewnymi trudnościami. Ostatecznie znaleźliśmy jednak akceptowalną formę i poprawialiśmy się z meczu na mecz. Podobnie będzie w przypadku trzeciego tygodnia VNL. Nawet jeśli zakończyliśmy dwa poprzednie z dobrymi wynikami i niekoniecznie zawsze świetną siatkówką, to chcemy być lepsi.

– Czy któryś dotychczasowy mecz dostarczył panu szczególnie dużo informacji odnośnie do zawodniczek i preferowanego stylu gry?
– Nie sądzę, by był jeden specyficzny i szczególny. Myślę, że każdy był wart brania pod uwagę i każdy dostarczył przydatnych informacji.

– Porażka z Turcją zabolała? Po Magdalenie Stysiak, która udzielała wywiadu po tym spotkaniu, było trochę widać, że bardzo liczyła na zwycięstwo w tym starciu.
– Nie. Jedyna różnica pomiędzy tym starciem, a pozostałymi jest taka, że wszystkie inne wygraliśmy. Nie była to więc w mojej głowie tragedia. Wygrana z Turcją w trzecim meczu sezonu nie była priorytetem, co nie zmienia faktu, że nie było tak, że nie chcieliśmy wygrać. Zawsze gramy o triumf. Przegrana nie sprawiła jednak, że jesteśmy zdesperowani. To był bardzo wczesny moment sezonu. Chcieliśmy wygrać, ale też musimy na tym etapie odbierać lekcje, by rozumieć lepiej nad czym powinniśmy pracować. Czasami taki mecz, jak z Turcją, i wygrana w nim w tie-breaku trzema punktami nie pomoże ci w zrozumienia tego, nad czym powinieneś pracować, ponieważ na papierze wygląda to, jakby wszystko działało bez zarzutu. W tym momencie naszym priorytetem było więc skierowanie naszej pracy na właściwe tory, obranie dobrych kierunków, a nie tylko wygrana.

Kurek o końcu kariery: jest bliżej niż dalej [WIDEO]

Kurek o końcu kariery: jest bliżej niż dalej [WIDEO]

25:7! Polskie siatkarki rozbiły rywalki w mistrzostwach Europy

Czytaj też

Polskie siatkarki U16 zanotowały drugie zwycięstwo

25:7! Polskie siatkarki rozbiły rywalki w mistrzostwach Europy

– Czy ktoś na ten moment pozytywnie pana zaskoczył w grupie?
– Nie, jak zwykle pozwolę sobie wyróżnić cały zespół, a nie poszczególne zawodniczki. Przyjemność sprawia mi praca z tymi dziewczynami jako całym zespołem.

– Ale dobrze jest mieć w składzie Alicję Grabkę w takiej formie i zdrowiu, prawda?
– Jak każdą z zawodniczek.

– Byłby pan dobrym politykiem.
– Nigdy. Wolałbym być sam w górach bez telefonu.

– Jak ocenia pan poziom trzeciego turnieju w Japonii?
– Wylatujemy 4 lipca, wtedy też ogłosimy skład. Uważam, że poziom rywalizacji się zwiększa. Zmierzymy się z dwiema silnymi drużynami z wyraźnymi stylami. Co do Korei, to każdy myślał, że to słabszy team, ale później każdy miał z nim problemy. To będzie dla nas również pierwszy mecz tego turnieju, więc musimy go wziąć mocno pod rozwagę. Bułgaria walczy w każdym meczu, grała kilka tie-breaków. Przed tym starciem nie będziemy mieli też zbyt wiele czasu na odpoczynek. To będzie duże wyzwanie i kolejny ważny krok do wykonania.

25:7! Polskie siatkarki rozbiły rywalki w mistrzostwach Europy