{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Najdroższy piłkarz w historii Widzewa zdradza sposób na presję. Wystarczy jedno słowo
Mateusz Miga /
Przed Mariuszem Fornalczykiem sezon pełen wyzwań. 22-letni skrzydłowy przechodząc do Widzewa Łódź z Korony Kielce stał się najdroższym piłkarzem w historii łódzkiego klubu. W rozmowie z TVPSPORT.PL tłumaczy, w jaki sposób radzi sobie z presją.
- Po świetnym sezonie w Koronie Kielce Mariusz Fornalczyk mógł przebierać w ofertach. Miał propozycje z Chicago Fire, Heerenveen czy Lech Poznań. A jednak wybrał Widzew Łódź.
- Łodzianie budują zupełnie nowy zespół, a Fornalczyk ma być ważnym ogniwem tej drużyny.
- W rozmowie z TVPSPORT.PL tłumaczy, w jaki sposób radzi sobie z presją. – Mam opracowany sposób. Wypowiadam wybrane wcześniej słowo i gdy to robię, nieudana akcja idzie w niepamięć – zdradza.
- Kamil Grosicki namaścił go na następcę w reprezentacji Polski. Fornalczyk mówi o przyjaźni wiążącej go z dużo starszym piłkarzem.
- Delegaci docenili byłego sędziego. Padła ważna diagnoza
- Wiceprezes PZPN ocenił kadencję Kuleszy. "Mocna czwórka"
- Wielki wygrany wyborów PZPN. Doszło do rewolucji
Czytaj też:

Raków Częstochowa pozyskał reprezentanta Polski. Oskar Repka nowym piłkarzem wicemistrza
KORESPONDENCJA Z OPALENICY
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Kamil Grosicki namaścił cię na następcę, ale równocześnie zastanawiał się, czy to głośno mówić. Byś nie odleciał.
Mariusz Fornalczyk: – Słyszałem te słowa i to było bardzo miłe, ale uważam, że nie jestem zbyt zagrożony tym, że mógłbym odlecieć. Mam wokół siebie naprawdę fajnych ludzi, rodzinę. Gdyby coś nie grało to szybko pomogliby mi w tym, żeby wrócić do normy
– Kto cię najbardziej pilnuje?
– Moja narzeczona. Choć jeszcze nie było takiego momentu, by musiała mnie mocno ściągać w dół.
– Pracujesz z psychologiem. W jakich sytuacjach ta praca pomogła ci do tej pory?
– Z natury jestem perfekcjonistą, chcę być idealny w tym co robię, a przecież błędy się zdarzają. Pracuję nad tym, by zarządzać swoimi emocjami. By jak najszybciej zapomnieć o nieudanej akcji i myśleć już tylko o tej, która nadejdzie za chwilę.
– Jak to zrobić? Jak resetować głowę co chwilę?
– Mam opracowany sposób. Wypowiadam wybrane wcześniej słowo i gdy to robię, nieudana akcja idzie w niepamięć. I skupiam się na kolejnych. To rozwiązanie, które bardzo mi pomaga.
– To zawsze jest to samo słowo czy wybierasz przed meczem?
– Przed każdym meczem inne.
– Brzydkie czy ładne?
– Zależy, haha. Nie ma reguły. Nigdy nie wiem na co akurat wpadnę.
– Przechodząc do Widzewa masz przed sobą nowe wyzwania. Po pierwsze, pełen stadion i wielkie oczekiwania. Po drugie, wysoka kwota transferowa. To piłkarzom też często leży na wątrobie. Podejrzewam, że już się szykujesz na to, jak sobie z tym poradzić.
– Tak. Dopiero wznowiłem przygotowania do nowego sezonu, więc mam za sobą krótki urlop. W najbliższych dniach mam pierwsze w tym sezonie spotkanie z psychologiem. Na pewno będziemy te tematy przepracowywać. To oczywiste, że na starcie sezonu w głowie będzie myśl, by się pokazać. Trenerzy zaznaczają jednak, że wiedzą na co mnie stać i nie muszę pokazywać wszystkiego w jednej akcji. Będę się starał wyważyć odpowiednio wyważyć te akcenty.
Czytaj też:
Niels Frederiksen wyjaśnił, z kim chciałby się zmierzyć w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów
– A trzymanie ciśnienia? Jeden z trenerów z młodzieżowych reprezentacji powiedział, że masz czasem z tym problem.
– Który?
– Haha, nie zdradzam źródeł. Zgadzasz się z tym, że masz czasem za krótki lont?
– Czasami na pewno to jeszcze szwankuję. Nie mam tego opanowanego do perfekcji. Jestem impulsywnym zawodnikiem i pracuję nad tym codziennie. Na razie może mi to jeszcze przeszkadzać, ale staram się rozwijać w tym temacie.
– Korzystasz też z wizualizacji? Możesz już teraz wyobrażać sobie, że wychodzisz na stadion Widzewa pełen kibiców.
– Tak. Wizualizacja też jest kwestią mojego przygotowania do meczu, a teraz też do nowego rozdziału w moim życiu związanego z Widzewem.
– Na razie ten stadion głównie kojarzy ci się z bramką zdobytą w meczu U21 z Niemcami?
– Tak.
– A więc niezłe wspomnienia.
– Tak. Mam stamtąd dobre wspomnienia. I wiem, że będę tam pisać kolejne historie i zbierać kolejne fajne wspomnienia.
– Transfer do Korony Kielce to do tej pory twoja najlepsza decyzja z tych poważniejszych?
– Nie ma co ukrywać, że to był dla mnie przełom. W Pogoni nie grałem i w końcu trafiłem do klubu, gdzie obdarzono mnie zaufaniem. Bardzo mi to pomogło, więc zgadzam się z tym stwierdzeniem.
– Nie żal, że nie w Pogoni?
– Troszkę tak, ale byłem tam prawie cztery lata. O szansę walczyłem każdego dnia. Nie dostawałem jej, więc poszedłem na wypożyczenie. Tam też nie było tak, jak to sobie wyobrażałem. Wróciłem do Szczecina, dostawałem szanse, ale głównie końcówki, bo konkurencja była mocna. Zdecydowaliśmy, że muszę odejść i grać. Nie można wiecznie mówić, że jestem jeszcze młody i mam czas. Nie tędy droga.
– Jak sobie radziłeś z tą frustracją?
– Prawda, frustrowałem się bardzo. Musiałem walczyć z tym na co dzień. Chodziło o to, by nie poddawać się, nie wypaść z treningu, być ciągle w formie. Było to trudne, ale poradziłem sobie.
– Już wtedy pracowałeś z psychologiem?
– Tak, choć jeszcze nie tak regularnie jak teraz. Obecnie od dwóch lat mamy spotkania raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie.
– Skoro już rozmawiamy o mentalnej stronie... Kiedy byłeś najbardziej wkurzony w karierze?
– Wiem kiedy! Byłem wtedy jeszcze w Pogoni i przyjechaliśmy do Kielc na mecz z Koroną. Pojechało nas 21 lub 22. Dwie godziny przed meczem dowiedziałem się, że nie ma mnie w kadrze i idę na trybuny. A godzinę później narzeczona napisała SMS’a: ″Rozglądaj się po trybunach, bo przyjeżdżam na mecz″.
– Bolesne! To chociaż mogliście siąść sobie razem.
– Wierzyłem, że w tym meczu dostanę szansę i Paula zobaczy mój występ. A tu takie coś. To było bardzo frustrujące.
– Wróćmy jeszcze na chwilę do Kamila Grosickiego. Jest nietypowym zawodnikiem, bo ma za sobą mnóstwo zakrętów. Czy więcej mówił ci o tym, jak powinno się pracować czy może czego unikać?
– Mamy taką relację, że możemy o wszystkim pogadać, także o tym. Mówił, czego raczej by odradzał. Z drugiej strony znał mnie na tyle dobrze, że wiedział, że jeśli czegoś będę bardzo chciał to to zrobię. Widział moje zdenerwowanie, gdy nie grałem w Pogoni. On sam też chciał, bym dostawał więcej szans. Powtarzał, bym się nie denerwował. Żałował, że odchodzę z klubu, ale z drugiej strony cieszył się, że wreszcie zacząłem grać.
– Fakt, że zostajesz w Ekstraklasie mówi więcej o tobie czy o lidze? Liga na tyle się zmieniła, że wolisz zostać, choć już mógłbyś wyjechać?
– Mówi o lidze i o samym Widzewie, który realizuje swój wielki projekt. A z drugiej strony patrząc na siebie, to ja do tej pory rozegrałem tylko jeden sezon od dechy do dechy. Pierwszy raz poczułem zmęczenie sezonem. Uznałem, że dobrym krokiem będzie zostanie w Polsce. Chcę pokazać jeszcze więcej i potem ewentualnie pojechać zagranicę.