06 lip | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Adrian Siemieniec po 1:7 z Widzewem Łódź: nie ma się za bardzo z czego śmiać, ale też bić na alarm i wprowadzać paniki

Jakub Kłyszejko

Jagiellonia Białystok przegrała w niedzielnym meczu kontrolnym z Widzewem Łódź aż 1:7. Po sparingu przed kamerami TVP Sport stanął Adrian Siemieniec. – Widzew siedem strzelił, miał jeszcze cztery "setki". Nie jestem zadowolony, nie powinno się coś takiego zdarzyć. Patrzę na to jednak szerzej, muszę wziąć wiele aspektów pod uwagę – mówił nam.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Prezes Rakowa o ew. pracy Papszuna z reprezentacją Polski

Czytaj też

Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa (fot. Getty).

Prezes Rakowa o ew. pracy Papszuna z reprezentacją Polski

Adrian Siemieniec podsumował kiepski mecz Jagiellonii Białystok

Ćwierćfinalista Ligi Konferencji Europy z poprzedniego sezonu został rozbity przez Widzew Łódź. Zespół Zeljko Sopicia wygrał z Jagiellonią aż 7:1. Mimo bardzo wysokiej porażki trener Adrian Siemieniec nie zamierza wyciągać daleko idących wniosków. – Nie ma się za bardzo z czego śmiać, ale też bić na alarm i wprowadzać paniki. Takie rzeczy w piłce się dzieją, szczególnie, jak jesteś na różnym etapie przygotowań. Liczba bramek, jaką straciliśmy, jest niedopuszczalna. Gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje, wynik mógł być inna. Widzew siedem strzelił, miał jeszcze cztery "setki”" Nie jestem zadowolony, nie powinno się coś takiego zdarzyć. Patrzę na to jednak szerzej, muszę wziąć wiele aspektów pod uwagę. Jesteśmy w innym momencie treningowym, na pewne rzeczy potrzeba czasu, co nie zmienia faktu, że wynik jest bardzo zły – powiedział Siemieniec przed kamerami TVP Sport.

Szkoleniowiec mistrza Polski sprzed dwóch lat ocenił nowego obrońcę – Bernardo Vitala, który trafił na Podlasie z Realu Saragossa. – Przede wszystkim Bernardo to zawodnik o mentalności lidera defensywy. Po odejściu Matiego potrzebowaliśmy zawodnika, który pokieruje tą formacją. Ma doświadczenie, umiejętności i wiele jakości. Ten sparing wieloma fragmentami to pokazał – dodał.

W Białymstoku doszło do wielu zmian kadrowych. Z klubu odeszli m.in. Michal Sacek, Jarosław Kubicki, Darko Czurlinow, Joao Moutinho, Lamine Diaby-Fadiga, Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse czy Kristoffer Hansen. – Czas da nam odpowiedź, na jakim jesteśmy etapie. Zobaczymy, jaki to będzie sezon. Ostatnio mówiłem, że przejściowym sezonem miał być ten po walce o utrzymanie, a zrobiliśmy potem mistrzostwo. Trzeba być konsekwentnym i wierzyć w proces. Przeciwnicy zweryfikują, na jakim jesteśmy etapie. Nie wszystko da się zrobić ot tak. Na pewne rzeczy trzeba poczekać – mówił 33-latek.

Cały czas w drużynie Jagiellonii występuje natomiast Afimico Pululu. Najlepszy strzelec LKE nie otrzymał jak na razie konkretnej i dobrej z perspektywy klubu oferty. – "Pulu" ma ważny kontrakt i dopóki nie ma ofert, o jakich muszę wiedzieć, to pracujemy i przygotowujemy się wspólnie do sezonu. W piłce trzeba być czujnym, bo nie znamy dnia i godziny, kiedy coś może się wydarzyć. Piłeczka jest po stronie klubu, będziemy rozmawiać, jaką najlepszą decyzję należy podjąć – przyznał szkoleniowiec.

Siemieniec wspomniał, na jakich pozycjach jego drużyna powinna jeszcze zostać wzmocniona. – Środkowy pomocnik i skrzydłowy to pozycje priorytetowe, tu musimy się wzmocnić. Zobaczymy, co się wydarzy do końca okienka. Mamy pewnych kandydatów, ale czasami transfery trwają. Mam nadzieję, że lada moment coś się będzie dziać. Liga ściąga coraz lepszych piłkarzy, my niestety nie szkolimy tak dobrze, jak powinniśmy. Zawsze w procesie transferowym zaczynamy od swojego podwórka, ale potem jeżeli na wewnętrznym rynku nie znajdujemy opcji, otwieramy się na rynek zagraniczny – podsumował.

Prezes Rakowa o ew. pracy Papszuna z reprezentacją Polski